Poseł Kropiwnicki zapragnął – jak się dziś powiada – na zapas wybrać kolejnych sędziów Trybunału. Zapewne to nie jego kaprys, ale wspólna decyzja kierownictwa PO, uzgodniona – nie mam wątpliwości – z prezydentem Komorowskim.
Politycy wymyślają różne rozwiązania, aby utrudnić życie konkurencji. Tak było, jest i będzie. Często galopują poza granice, które wyznacza Konstytucja RP. Ale właśnie Trybunał ma wszystkich przywołać do porządku. Trybunał dojrzały, mądry i odpowiedzialny. Czyli bez skazy. Tymczasem prezes Rzepliński wszedł w to knujące towarzystwo i współpracował z nim. I zamiast od razu krzyknąć – panowie, chcecie mnie wciągnąć w grę obrzydliwą, w bagno, spokojnie czekał końca i nadal współpracował w niewątpliwie niecnym zamiarze. Zamiar przekształcił się wkrótce w fakt, a sędzia Rzepliński nadal uważał się za pełnego zawodowej zacności. Potem to, czego nawarzył spotkało się z negatywną oceną Trybunału, lecz i to sumienia sędziego nawet nie drasnęło.
Ale sędzia, który świadomie uczestniczył w politycznej grandzie nie może liczyć na najmniejszą choćby wyrozumiałość. Zbłaźnił się zawodowo i moralnie, jego słowa są już dziś mało warte. I dlatego Trybunał, na czele z nim, stał się niewiarygodny. Czy tak trudno to zrozumieć?
Brak właściwej reakcji na wcześniejsze wydarzenia, chociażby towarzyszące wyborom samorządowym, likwidacji OFE tylko tę ocenę potęgują. Dopóki sędzia Rzepliński nie zrozumie, że jest już dla Trybunału tylko ogromnym balastem – o jakiejkolwiek stabilizacji tej instytucji nie ma co marzyć.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Poseł Kropiwnicki zapragnął – jak się dziś powiada – na zapas wybrać kolejnych sędziów Trybunału. Zapewne to nie jego kaprys, ale wspólna decyzja kierownictwa PO, uzgodniona – nie mam wątpliwości – z prezydentem Komorowskim.
Politycy wymyślają różne rozwiązania, aby utrudnić życie konkurencji. Tak było, jest i będzie. Często galopują poza granice, które wyznacza Konstytucja RP. Ale właśnie Trybunał ma wszystkich przywołać do porządku. Trybunał dojrzały, mądry i odpowiedzialny. Czyli bez skazy. Tymczasem prezes Rzepliński wszedł w to knujące towarzystwo i współpracował z nim. I zamiast od razu krzyknąć – panowie, chcecie mnie wciągnąć w grę obrzydliwą, w bagno, spokojnie czekał końca i nadal współpracował w niewątpliwie niecnym zamiarze. Zamiar przekształcił się wkrótce w fakt, a sędzia Rzepliński nadal uważał się za pełnego zawodowej zacności. Potem to, czego nawarzył spotkało się z negatywną oceną Trybunału, lecz i to sumienia sędziego nawet nie drasnęło.
Ale sędzia, który świadomie uczestniczył w politycznej grandzie nie może liczyć na najmniejszą choćby wyrozumiałość. Zbłaźnił się zawodowo i moralnie, jego słowa są już dziś mało warte. I dlatego Trybunał, na czele z nim, stał się niewiarygodny. Czy tak trudno to zrozumieć?
Brak właściwej reakcji na wcześniejsze wydarzenia, chociażby towarzyszące wyborom samorządowym, likwidacji OFE tylko tę ocenę potęgują. Dopóki sędzia Rzepliński nie zrozumie, że jest już dla Trybunału tylko ogromnym balastem – o jakiejkolwiek stabilizacji tej instytucji nie ma co marzyć.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/275313-politycy-moga-dokazywac-sedzia-rzeplinski-nie-on-jest-wszystkiemu-winien-ale-nie-starcza-mu-honoru-by-odejsc?strona=2