A jak pan odebrał bezpośrednie reakcje polityków europejskich na nowy rząd? Był pan w Brukseli, widział, jakie są nastroje.
Istnieje pewne zaciekawienie. Jeśli ktoś opinie o polskim rządzie czerpie z niektórych gazet, to musi go ciekawić, jak ci faszyści wyglądają. Różnice zdań w jednej czy drugiej sprawie to rzecz naturalna, ale obraz medialny naszej polityki jest odległy od rzeczywistości. Zmiana tego stanu rzeczy będzie trwała, być może długo. Co tydzień spotykamy się jednak w różnych formatach z naszymi partnerami europejskimi – gdzie zapewniamy, że to, co się dzieje w Polsce to zwykłą polityczna zmiana, która została przeprowadzona w demokratyczny sposób.
Przypomina to trochę reakcję - swojego czasu - na politykę Viktora Orbana?
Wyglądało to identycznie. Pewna część polityków zachodnich uznawała, że wybieranie własnego kursu w Europie jest skandalem samym w sobie. To prawo parlamentarzystów, by sądzić, co chcą, natomiast to oczywiście nie budowało autorytetu UE na Węgrzech. Dzisiaj wiele osób w Polsce zadaje sobie pytanie, dlaczego tak łatwo jest ferować tak ostre słowa w rodzinie państw, które podobno są związane wspólnymi wartościami i podobno budują wspólną przyszłość. To bardzo odbiega od tonu deklaracji rocznicowych. Zadaję często to pytanie wprost, czy takie wypowiedzi służą temu projektowi?
Mamy dobrą wolę, by być dobrze zrozumianym i wyjaśnić swoje motywy. Prosimy tylko o to, by traktować Polskę na równych zasadach i by było więcej zaufania i dobrej woli. Strzelanie do siebie tego typu ostrymi słowami nikomu nie służy.
Obalmy jeszcze jeden mit. Oto z powodu niesubordynacji Polska miałaby utracić część środków unijnych.
Budżet unijny ewoluuje w kierunku mniejszej hojności z powodów o wiele poważniejszych niż polityczne emocje jednego czy drugiego parlamentarzysty. Natomiast wszyscy, którzy chcą tak łatwo sięgnąć po instrumenty budżetowe i powiedzieć w sposób dość ordynarny, że jak nie będziemy robić tego, co sobie ktoś życzy, to po prostu odbierzemy pieniądze, powinni pamiętać o jednym. Budżet unijny jest oparty o prawo i rozporządzenia, które definiują europejski interes w wydawaniu tych pieniędzy.
To nie są drobne na osobiste wydatki, które ktoś daje lub nie w zależności od humoru. To umowa międzynarodowa, porozumienie bardzo długo negocjowane. Budżet UE określa, czym jest europejska wartość dodana w zakresie polityki rolnej czy spójności, realizowanej we wszystkich państwach UE. Będziemy to delikatnie przypominać. To nie jest kieszonkowe od jednego rządu dla drugiego rządu.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
A jak pan odebrał bezpośrednie reakcje polityków europejskich na nowy rząd? Był pan w Brukseli, widział, jakie są nastroje.
Istnieje pewne zaciekawienie. Jeśli ktoś opinie o polskim rządzie czerpie z niektórych gazet, to musi go ciekawić, jak ci faszyści wyglądają. Różnice zdań w jednej czy drugiej sprawie to rzecz naturalna, ale obraz medialny naszej polityki jest odległy od rzeczywistości. Zmiana tego stanu rzeczy będzie trwała, być może długo. Co tydzień spotykamy się jednak w różnych formatach z naszymi partnerami europejskimi – gdzie zapewniamy, że to, co się dzieje w Polsce to zwykłą polityczna zmiana, która została przeprowadzona w demokratyczny sposób.
Przypomina to trochę reakcję - swojego czasu - na politykę Viktora Orbana?
Wyglądało to identycznie. Pewna część polityków zachodnich uznawała, że wybieranie własnego kursu w Europie jest skandalem samym w sobie. To prawo parlamentarzystów, by sądzić, co chcą, natomiast to oczywiście nie budowało autorytetu UE na Węgrzech. Dzisiaj wiele osób w Polsce zadaje sobie pytanie, dlaczego tak łatwo jest ferować tak ostre słowa w rodzinie państw, które podobno są związane wspólnymi wartościami i podobno budują wspólną przyszłość. To bardzo odbiega od tonu deklaracji rocznicowych. Zadaję często to pytanie wprost, czy takie wypowiedzi służą temu projektowi?
Mamy dobrą wolę, by być dobrze zrozumianym i wyjaśnić swoje motywy. Prosimy tylko o to, by traktować Polskę na równych zasadach i by było więcej zaufania i dobrej woli. Strzelanie do siebie tego typu ostrymi słowami nikomu nie służy.
Obalmy jeszcze jeden mit. Oto z powodu niesubordynacji Polska miałaby utracić część środków unijnych.
Budżet unijny ewoluuje w kierunku mniejszej hojności z powodów o wiele poważniejszych niż polityczne emocje jednego czy drugiego parlamentarzysty. Natomiast wszyscy, którzy chcą tak łatwo sięgnąć po instrumenty budżetowe i powiedzieć w sposób dość ordynarny, że jak nie będziemy robić tego, co sobie ktoś życzy, to po prostu odbierzemy pieniądze, powinni pamiętać o jednym. Budżet unijny jest oparty o prawo i rozporządzenia, które definiują europejski interes w wydawaniu tych pieniędzy.
To nie są drobne na osobiste wydatki, które ktoś daje lub nie w zależności od humoru. To umowa międzynarodowa, porozumienie bardzo długo negocjowane. Budżet UE określa, czym jest europejska wartość dodana w zakresie polityki rolnej czy spójności, realizowanej we wszystkich państwach UE. Będziemy to delikatnie przypominać. To nie jest kieszonkowe od jednego rządu dla drugiego rządu.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/275038-nasz-wywiad-konrad-szymanski-slowa-schulza-o-polsce-wygladaja-identycznie-jak-reakcja-na-polityke-orbana-rzeczywistosc-wkrotce-pokaze-ze-znaczna-czesc-tych-opinii-byla-nieuzasadniona-i-krzywdzaca?strona=2