Zły czas dla Kasandry. Demonstracje nie są dobrym miejscem, aby pytać o polityczną strategię, ale...

fot. PAP/Rafał Guz
fot. PAP/Rafał Guz

Prezesem PKP zostaje Bogusław Kowalski, związany w III RP z kręgami patrzącymi przychylnie na Moskwę, a do tego, jak wiele wskazuje, były TW. Przy wszystkich tych sprawach brakuje często jakichkolwiek wyjaśnień, tłumaczeń, uzasadnień. Gdy takich nie przedstawiała poprzednia władza, było to całkiem zasadnie odczytywane jako jej arogancja. I trudno to inaczej odczytywać obecnie. Chyba że to nieudolność.

Uzasadnienia nie są oczywiście potrzebne najwierniejszym. Oni po prostu ufają. Politycy PiS powinni jednak postawić sobie pytanie, jak wielu ich jest wśród elektoratu dziś deklarującego poparcie dla partii Jarosława Kaczyńskiego i czy opłaca się okazywać tak otwarte lekceważenie wszystkim pozostałym – tym, którzy głosowali na PiS, oczekując systematycznej i spokojnej naprawy państwa.

Tak, wiem – atmosfera nie sprzyja stawianiu takich pytań. Obie strony najlepiej czują się w kręgu skrajnych emocji. W sobotę swoich wyprowadziła na ulice opozycja, dziś wyprowadzi partia władzy. Demonstracje nie są dobrym miejscem, aby pytać o polityczną strategię. Można odnieść wrażenie, że szczególnie nie chce być o to pytany Jarosław Kaczyński, a jest zapewne jedyną osobą, która mogłaby na takie pytania odpowiedzieć.

W ostatnim numerze internetowego miesięcznika „Nowa Konfederacja” ukazała się bardzo ciekawa analiza startu rządów PiS autorstwa jednego z najprzenikliwszych znawców polskiej polityki, dr. Rafała Matyi – swego czasu zresztą autora hasła IV RP jako całkiem nowego otwarcia. W tekście wartym lektury w całości kluczowe są dwa fragmenty:

Myślenie kategoriami państwa jako całości (a nie państwa jako narzędzia czy przestrzeni podlegającej kolonizacji) wyparowało z mediów o wyrazistej orientacji prawicowej i przestało być punktem odniesienia dla wielu grup intelektualnych wspierających rządzącą dziś formację. Porzucili go wszyscy ci, którym dziś wystarczy przejęcie władzy i symboliczne akty upokorzenia przeciwników. Ci, którym sprawia satysfakcję skuteczność PiS w „przejęciu” Trybunału Konstytucyjnego i którzy czekają na „odbicie” publicznych mediów. […] Plemienna lojalność sięga daleko poza partie polityczne. Ogranicza pola wyłączone z bieżącego konfliktu do bardzo skromnego marginesu. W warunkach takiego pęknięcia i twardej nieufności można dokonywać zmian personalnych i organizacyjnych. Można – dopóki pozwala na to większość w Sejmie – wprowadzać zmiany legislacyjne i błyskawicznie uzyskiwać podpis Prezydenta. Ale rządzenie nie sprowadza się do tych dwóch procesów. Tak jak państwo nie jest po prostu terenem, który się podbija, umieszczając wszędzie swoich ludzi i opowiadając historyjki o tym, że do reformowania konieczne jest posiadanie pełnej kontroli. Taka polityka jest wyciąganiem dywanu spod nóg wszelkich planów naprawy instytucji. Element siły w takiej reformie jest czasami potrzebny, ale nigdy nie jest wystarczający. Znacząca część takich zmian wymaga raczej misternego i długofalowego budowania zaufania między różnymi aktorami sceny publicznej. To dla rządów PiS może się okazać barierą nie do przekroczenia. Jeżeli tak będzie – czekają nas kolejne stracone lata. Dumna ze swojego zwycięstwa prawica nie będzie w stanie przekuć go w taką zmianę reguł, która pozwoli nam rywalizować z silniejszymi dziś podmiotami i skutecznie reagować na pojawiające się przed państwem i instytucjami publicznymi problemy.

Smutne jest, jak łatwo niektórzy kibice obecnej władzy gotowi są kwitować te przestrogi jednego z najwybitniejszych konserwatywnych analityków stwierdzeniami typu „kolejny podlizuje się salonowi” i jak chętnie określają je jako oderwane od rzeczywistości pięknoduchostwo. Tymczasem mowa jest o sprawie zasadniczej: docelowym kształcie państwa, jaki ma się wyłonić z nowych rządów, po których tyle sobie obiecywaliśmy.

Inni twierdzą, że zbyt wcześnie, aby nową władzę oceniać. Matyja zasadnie ekstrapoluje jednak kierunek, który wydaje się być już dość jednoznacznie wyznaczony przez pierwsze tygodnie nowej władzy u steru. Nie chodzi przecież o to, czy PiS spełni konkretne obietnice, ale o metapolityczną esencję rządzenia, o jego treść.

Być może czeka nas jeszcze zaskoczenie. Trudno w to jednak wierzyć. Matyja słusznie przypomina ważne wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego z 2007 roku:

W głośnym onegdaj „przemówieniu radomskim” z czerwca 2007 roku [Jarosław Kaczyński] powiedział bardzo jasno o naiwności tych, którzy wierzą w skuteczność instytucjonalnych reform. I o pragmatyzmie wierzących w znaczenie „czynnika ludzkiego”, który nakazuje przywiązywanie większej wagi do zmian kadrowych. Nieufność ta odnosi się też do realnych struktur państwa, a także do perspektywy uwikłania „swoich ludzi” w reprezentowane przez nie interesy. Dlatego Jarosław Kaczyński próbuje zbudować wysoki mur nieufności między rdzeniem partyjno-politycznym nowej władzy a otoczeniem.

W wariancie pesymistycznym może nas zatem czekać przy kolejnym politycznym zwrocie proste odwrócenie wektorów i przesunięcie wahadła w drugą stronę, ale znów o jakiś odcinek dalej. To bardzo zła perspektywa, przed którą dziś ostrzegają tylko Kasandry. Warto więc przypomnieć, że najpiękniejsza z córek Priama przestrzegała przed Achajami, jednak za sprawą klątwy odrzuconego przez nią Apolla nikt jej nie słuchał. Jak na tym wyszedł Ilion – wszyscy wiemy.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.