Dzisiejszy dzień był prawicy potrzebny. Obozowi zmiany pokazał żółtą kartkę za brak komunikacji ze społeczeństwem

Fot. PAP/Rafał Guz
Fot. PAP/Rafał Guz

Do tej pory było jedynie utyskiwanie i niedowierzanie publicystów. Dziś trzeba sprawę postawić jasno. Jeśli obóz zmiany nie zacznie zarządzać komunikacją ze społeczeństwem, jeśli nie zacznie jasno tłumaczyć obywatelom swoich decyzji to na dobrą zmianę nie będzie żadnych szans.

Opozycja na ulicach Warszawy odniosła dziś sukces. Umiarkowany, ale jednak sukces. Establishment zwarł szeregi, zmobilizował tłum i najpewniej opinię międzynarodową. I jeśli nawet ulicami Warszawy nie maszerowało 50 tysięcy, jeśli nawet ogólnopolskie anteny TVPTVN nie były w wstanie zmobilizować większej liczby uczestników, wreszcie jeśli nawet jutro na marszu poparcia dla rządu pojawi się kilka razy więcej osób, to i tak powinno to rządzących zmusić do postawienia sobie kilku pytań. Nie tyle o zasadność decyzji prezydenta, premiera i sejmu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego ale o sposób – czy właściwie jego brak – komunikowania tego społeczeństwu.

Ludzie, którzy wyszli dziś na ulicę, być może błędnie, ale szczerze okazali zatroskanie losem swojego państwa. Z nimi trzeba rozmawiać, im trzeba wyjaśniać o co chodzi z Trybunałem, z prezesem Rzeplińskim, z szybkim procedowaniem, z niezaprzysiężeniem i zaprzysiężeniem sędziów, z wstrzymaniem drukowania orzeczenia etc. Ci ludzie zasygnalizowali rządzącym, że nie rozumieją ich decyzji, że brakuje im jasnego przekazu z ich strony. I w te obawy doskonale wpisała się i wykorzystała opozycja. Na dokładkę w sprawie Trybunału w obozie zmiany wpadka goniła wpadkę. Weźmy ostatnią z brzegu sprawę. Jak – jeśli nie zwykłą amatorką - nazwać wysłanie listu przez minister Kempę do prezesa Rzeplińskiego bez wcześniejszego medialnego przygotowania gruntu lub choćby uprzedzającej konferencji prasowej tłumaczącej, skąd ruch ze wstrzymaniem wydrukowania orzeczenia? Bo wysyłanie listu bezpośrednio do adresata to jest tradycyjnie przyjęta reguła? Jest i co z tego? Konia z rzędem temu, kto dziś wytłumaczy zwykłemu Kowalskiemu, że premier wcale nie kombinuje z wstrzymaniem druku orzeczenia.

Gdzie się podziały znakomite rozwiązania z ostatnich kampanii wyborczych, które potrafiły neutralizować „straszenie PiS-em”, Kaczyńskim i czym tam jeszcze? Gdzie komunikacja, która przebijała się przez nieprzychylne prawicy media, gdzie pomysły jak ten po pierwszej debacie, które pozwalały, aby np. antenę TVN 24 i TVP Info przez kilka minut miała na wyłączność Beata Szydło? Malkontenci powiedzą, że kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami. Owszem, ale zarządzanie komunikacją powinno obowiązywać w każdej sytuacji. Prawica zapomniała z kim walczy? Zapomniała, że obecna TVP czy TVN to nie są aniołki? Aż chciałoby się w tym miejscu zawołać: „Mastalerek wróć!”

W politycznej, bo nie innej bitwie o Trybunał obok prawników 24 godziny na dobę powinna pracować grupa specjalistów, którzy prostym językiem – wykorzystując wszystkie dostępne kanały - wytłumaczą skutecznie wyborcom o co chodzi w prawnych zawiłościach i stanowisku rządzących. Tylko gdzie są te komunikaty? Gdzie nowe kanały dotarcia do społeczeństwa? Nie ma ich. A w zamian otwierane są kolejne niepotrzebne fronty m.in. z gimnazjami, bronią atomową i teatrami, które jeszcze bardziej nakręcają histerię. Tak się Polski nie zmieni. Na koniec nie pozostaje nic innego jak powtórzyć zdanie z początku tekstu. Jeśli obóz zmiany się nie ogranie, to go po prostu nie będzie. A dzisiejsze wydarzenia pokazują, że jest to możliwe szybciej niż myślimy.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych