Tonować napięcie! Opozycja nie nauczyła się jeszcze, że ją też obowiązuje kultura debaty i już sięgnęła po broń najcięższego kalibru

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Kiedy w sobotę przechodziłam przez – nomen omen - Plac Konstytucji, natknęłam się na dwudziestoparoosobową grupkę z banerami „KOD” i „brońmy demokracji”. Jakiś młody przechodzień krzyknął: ”A gdzie byliście w czerwcu, na wakacjach?”, odpowiedziało mu niechętne milczenie.

Od dwóch tygodni przed naszymi oczami rozwija się serial pt. „Trybunał Konstytucyjny”. Saga rozpoczęła się według konserwatystów w czerwcu, wedle liberalnej lewicy w październiku, a opozycja – która nie nauczyła się jeszcze, że ją też obowiązuje kultura debaty – już sięgnęła po broń najcięższego kalibru. W przestrzeni medialnej pojawiły się odniesienia do Hitlera, komuny, reżimu i dyktatury. Do jakich argumentów Platforma sięgnie jutro? Były sędzia TK Jan Stępień, znany ze swojego hm, hm, obiektywizmu ostro podgrzewa społeczne nastroje, budząc powszechne zdumienie. Bo jak sędzia - w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii wielki autorytet i symbol niezawisłości partyjnej - może pojawiać się na pierwszej linii politycznego frontu, eskalując i tak już zaogniony konflikt? A obok inni sędziowie, byli lub aktualni członkowie TK, Andrzej Zoll, Marek Zubik i przewodniczący Andrzej Rzepliński, którzy szaleją w mediach liberalnych, konsekwentnie niszcząc swój autorytet. W dodatku ten ostatni jest współautorem czerwcowej ustawy, wadliwej prawnie i napisanej w rażącym konflikcie interesów, bo już parę tysięcy lat umówiliśmy się, że nikt nie może być arbitrem we własnej sprawie.

RPO Adam Bodnar, któremu przez dwa miesiące udało się zwodzić obywateli swoją rzekomą bezstronnością, przy pierwszej okazji pokazał czyim w istocie jest rzecznikiem. Oto jeden z najwyższych urzędników w państwie, który winien upominać się o prawa dla wszystkich obywateli, broni interesów mniejszości i naraża na szwank reputację Polski, apelując o „nacisk opinii międzynarodowej” oraz „możliwości skorzystania z 7 punktu traktatu o UE, tyczący sytuacji, kiedy jedno z państw narusza standardy rządów prawa”. A dlaczego – jeszcze szef Komitetu Helsińskiego – przez 8 lat rządów Platformy milczał jak zaklęty, gdy frymarczono demokracją / „taśmy prawdy”/, oligarchizowano polską gospodarkę / pamiętne spotkania na cmentarzach i przy śmietnikach/, ani też w czerwcu b. roku, kiedy Platforma zorganizowała skok na Trybunał Konstytucyjny? Adam Bodnar już dwa miesiące po nominacji, stał się niewiarygodnym RPO, bowiem okazał się wyłącznie rzecznikiem /R/PO. W Wielkiej Brytanii i Andrzej Rzepliński i Adam Bodnar musieliby – nacisk opinii publicznej i  w s z y s t k i c h, nie tylko konserwatywnych mediów - podać się do dymisji. Namawialiby ich do tego nawet ich koledzy, bo jedynie w taki sposób można uchronić przed zepsuciem cały system.

Upolitycznienie, branie stron najwyższych urzędników państwowych, to w demokracji prawdziwej, a nie malowanej wielka kompromitacja. Bardzo się tego boi premier Cameron, Mister Speaker czyli marszałek Izby Gmin John Bercow, których zadaniem jest reprezentowanie wszystkich Brytyjczyków, nie tylko zwolenników ich własnej partii. Parcie ze strony opinii społecznej, organizacji pozarządowych i wszystkich mediów na dochowanie politician’s code, kodu zachowań polityka oraz czystości procedur jest tak ogromne, że urzędnicy – jak marszałek Michael Martin - podają się do dymisji nawet z powodu zaniedbania tych procedur. I w proponowanym przez PiS, tymczasem szczątkowym „pakiecie demokratycznym”, powinien się znaleźć także „kod polityka”, regulujący zachowania posłów i wysokich urzędników państwowych, i będący podstawą do usuwania skompromitowanych osobników z systemu.

Temu pandemonium wywołanemu przez trzon ideologiczny formacji - Leszek Balcerowicz, bracia Smolarowie, etc. - przygrywa orkiestra medialnego mainstreamu. A to w dyskusji na kanale Biznes i świat ksiądz Sowa / zbliża się wspaniała okazja spowiedzi za szczucie ludzi na ludzi!/ cytuje artykuł w  brytyjskim „The Economist” on-line pt. „Nowy ból głowy Europy”, którym podobno jest „ograniczanie demokracji w Polsce” przez partię rządzącą. To znów w „Tak jest” Adam Szejnfeld, były dyrektor PGR, opowiada o „ograniczaniu wolności obywatelskich w Polsce”, jakby wiedział co to jest. A na pytanie „z buta” Andrzeja Morozowskiego „czy prezydent Duda nie jest za bardzo uzależniony od PiS?”, zagończyk polityczny, pozujący na dziennikarza obiektywnego Konrad Piasecki opowiada: ”Dudzie znacznie bardziej opłaciłoby się uniezależnić od PiS i przy każdym geście niezależności puszczać do PiS oko”. Cóż za majstersztyk dyplomacji! Talleyrand made by TVN24! Natomiast znana parlamentarzystka, była tramwajarka „która zatrzymała stojący tramwaj”, wymachując Konstytucją, do której – założę się o każde pieniądze - nie zajrzała, wykrzykuje coś o Trybunale Stanu dla prezydenta Dudy. Coś wyczytała w „GW”, czegoś nie zrozumiała, coś przekręciła, i teraz stoi na mównicy sejmowej i wywija Konstytucją, groźnie spoglądając w stronę Jarosława Kaczyńskiego czy ugnie się przed tak wielkim jak ona autorytetem. Milczała gdy Tusk wspierał murem politykę pro-unijną, często godząca w interesy czy reputację Polski, kiedy kolejny raz odraczano procesy zbrodniarzy Jaruzelskiego i Kiszczaka, a teraz podnosi głos przeciw prezydentowi RP, z którego może być dumna, który wie co to powaga urzędu, i z godnością go reprezentuje.

Chodzi oczywiście o zawłaszczenie Trybunału Konstytucyjnego, aby 100% jego członków było z nadania jednej opcji politycznej, PO, a w perspektywie – o blokowanie wszelkich inicjatyw ustawodawczych partii rządzącej. A następnie dowodzenie wyborcom, że PiS nie zrealizował programu i należy głosować na Nowoczesną Ryszarda Petru, kolejne wcielenie ROADu, UD i UW.

Prezydent i większość sejmowa PiS bronią pluralizmu TK, a tym samym demokracji, u której podstaw ten pluralizm leży. Jakąż więc farsą są tutaj oporniki KOD, te żałosne manifestacje – jak ta na Placu Konstytucji – oraz hasła „zamach stanu” i „postawić prezydenta przed Trybunałem”! Przecież to nie „Star Wars”, „wojny światów”, tylko jeden z konfliktów politycznych, których w demokracji zawsze wiele! W Wielkiej Brytanii podobne kryzysy wybuchają dwa razy na tydzień. O to, że dwie strony sporu mają różne wykładnie paru punktów Konstytucji. O nic więcej! Należy dać prezydentowi trochę czasu, aby mógł pomyśleć, skonsultować sprawę z niezależnymi ekspertami, a więc spoza TK, jeszcze dzień, dwa. I pamiętać – kto został wybrany w wolnych wyborach powszechnych, a kto przez jedno ze środowisk, polityczne, przez Sejm. I że najwyższym suwerenem nie jest ani środowisko polityczne, ani prawnicze, ani dziennikarskie, tylko naród. I przy tym zostańmy. I – jak słusznie powiedział dr Tomasz Żukowski na koniec któregoś z programów TVN24:

A teraz, drodzy państwo, życzę wam spokojnego wieczoru i spokojnej nocy, bo demokracja nadal działa, i nie ma się czego bać.

I w podobnej tonacji, pacyfikując i uspokajając podgrzewane nastroje, winni wypowiadać się posłowie PiS i jego zwolennicy, oraz wszyscy ludzie zdrowego rozsądku.

Elżbieta Królikowska-Avis. 7 grudnia 2015

PS. Pewien konserwatywny portal dziwi się „CNN jak Wyborcza”. To jest amerykańska „Wyborcza”. Ten sam profil lewicowo-liberalny, amerykańscy demokraci, brytyjscy laburzyści, niemieccy SPD, słowem dzisiejsza Międzynarodówka.

Felieton ukazał się na sdp.pl.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych