PO złamała konstytucję, cierpi psychicznie i chciałaby o tym porozmawiać. Ale dlaczego w Parlamencie Europejskim?

Był czerwiec 20125 roku. Platforma Obywatelska jeszcze rządziła z PSL-em, ale już przegrał Komorowski, już nadciągały chmury klęski także w wyborach parlamentarnych. Wybory najpóźniej 25 października. Tymczasem w listopadzie i w grudniu kończyła się kadencja 5 sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Niedobrze, bo to już po wyborach….

Mózgi PO zaczynają pracować. Mamy w TK 9 sędziów wybranych z naszej rekomendacji, po 2007 roku. Ci sędziowie stanowią większość, ale można spróbować wziąć wszystko. Odchodzi 5 sędziów wybranych w 2006 roku, czyli podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości. A jakby tak przyspieszyć wybór nowych sędziów i jeszcze przed wyborami wybrać pięciu naszych, wtedy będziemy mieli 14 na 15 swoich?

Jak pomyśleli, tak zrobili. W czerwcu zmienili ustawę, wprowadzili przyspieszony tryb wyboru nowych sędziów, sprzeczny zresztą z regulaminem Sejmu, którego w pośpiechu zapomnieli dostosować, po czym, rzutem na taśmę, na ostatnim posiedzeniu Sejmu 8 października wybrali 5 nowych sędziów, zapewniając sobie w ten sposób wymarzoną, wytęsknioną większość 14 na 15 sędziów Trybunału. Mysz się nie prześlizgnie, ani żadna PiS-owska reforma.

A potem, nagle i niespodziewanie, sami, swoją własną ustawę, zaskarżyli do Trybunału, który stwierdził jej niekonstytucyjność. To złamanie konstytucji stało się teraz przyczyną cierpień psychicznych działaczy PO. Sumitują się, niektórzy nawet przepraszają.

Platforma złamała konstytucję, cierpi i chciałaby o tym porozmawiać, ale dlaczego w Parlamencie Europejskim?

Najpierw złamali konstytucję, potem samooskarżyli się o to przed Trybunałem, a teraz chcą się za to samobiczować w Parlamencie Europejskim. Doprawdy nie trzeba!