Wildstein u Mazurka: Zdecydowanie najwięcej znajomych straciłem za rządów PiS. "TVP? Zdumiewające było to, co niektóre gwiazdy są gotowe zrobić, by nadal być gwiazdami"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
YT/mat.prasowe
YT/mat.prasowe

Zdecydowanie najwięcej znajomych straciłem za rządów PiS

— mówi Bronisław Wildstein w rozmowie z Robertem Mazurkiem na łamach weekendowego pisma „Plus Minus”.

Publicysta „wSieci” opowiada o swojej nowej książce „Cienie moich czasów”, dzieląc się między innymi spostrzeżeniami co do zakończonych przyjaźni i znajomości - jak na przykład po „liście Wildsteina”.

Wtedy właściwie tylko Ewa Milewicz zadzwoniła, odwołując zaproszenie na kolację i tłumacząc, że to będzie niezręczne, ale nasze relacje trudno nazwać przyjaźnią. Wtedy właściwie przecięły się relacje, które i tak były mocno nadszarpnięte. Zdecydowanie najwięcej znajomych straciłem za rządów PiS.

— czytamy.

Wildstein opowiada też o tym, jak wspomina czas swojej prezesury w TVP:

Zdumiewające było to, co niektóre gwiazdy są gotowe zrobić, by nadal być gwiazdami. A właściwie nie to, co są gotowe zrobić, ile jak bardzo wprost to oferują. Szczegółów nie usłyszysz, ale w TVP zaskoczyła mnie bezpośredniość składanych przez rozmaite gwiazdy ofert. Można było to wszystko powiedzieć w sposób bardziej zawoalowany, a nie tak od razu, no wiesz…

— ocenia.

I dodaje:

W połowie lat 90. wystąpiłem w programie telewizyjnym, gdzie głosiłem - wbrew stanowisku władz i większości mediów - że w Polsce istnieje przestępczość zorganizowana. I zadałem pytanie, jak to się stało, że pani sędzia, której nazwisko wyleciało mi wtedy z głowy, wypuściła gangsterów, którzy wzięli udział w strzelaninie w motelu George, choć miała dowody jak na dłoni. I Sąd Wojewódzki oskarżył mnie o pomówienie sędzi Barbary Piwnik. (…) Nawet nie wiedziałem, że to o nią chodzi. Przegrałem w obu instancjach, a potem zaniedbałem kasację do Sądu Najwyższego, przez co nie mogłem odwołać się do Strasburga

— przekonuje Wildstein.

Pytany, czy polityka przestanie przestanie w najbliższym czasie tak mocno dzielić ludzi, odpowiada:

Mam nadzieję, że tak będzie, i to nie wtedy, kiedy dożyjemy czasów prawdziwej próby, kiedy ludzie się jednoczą. To, co każe mi pesymistycznie spoglądać na szansę dogadania się ludzi o różnych poglądach, to wojna kulturowa, która na Zachodzie jest już wygrana, a u ans się toczy. Tu już nie ma zmiłuj, oni walczą z fundamentem dobra wspólnego

— ocenia.

Książka do kupna w naszym sklepiku.

svl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych