Stwierdzenie o „wielkim wietrzeniu” po rządach PO-PSL można interpretować również całkiem dosłownie. Wszystko dlatego, że jak informuje „Super Express”, w gabinecie, który Ewa Kopacz zajmowała jako szefowa rządu, pozostała nieprzyjemna woń po papierosach.
Kto jak kto, ale lekarka powinna wiedzieć, że palenie szkodzi. Ale widocznie Ewa Kopacz niezbyt się tym przejmowała, bo paliła jednego papierosa za drugim i jako minister zdrowia, i jako marszałek Sejmu. Swoich zwyczajów nie zmieniła również po objęciu funkcji szefa rządu. Tym sposobem pozostawiła nowej premier Beacie Szydło niemiłą pamiątkę, której bardzo trudno się pozbyć.
Kiedy wprowadzaliśmy się po poprzedniej ekipie rządowej, w gabinecie została charakterystyczna woń papierosowego dymu. Na tyle silna, że trzeba było non stop wietrzyć pomieszczenia
— opowiada „SE” jeden z ministrów w KPRM.
Podobno istniała zależność między spadającym poparciem dla PO, a liczbą wypalanych przez Ewę Kopacz paczek. Im gorsze sondaże - tym więcej papierosów zużywała ówczesna szefowa rządu. Nerwowe narady z Michałem Kamińskim odbywały się w kłębach dymu. Jak się okazało, ani papierosy, ani „Misiek”, nie pomogły jej wygrać wyborów.
bzm/se.pl
Kulisy największej i najmniej znanej afery III RP:„Afera grypowa. Szczepionki, pieniądze i kłamstwa”. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/273894-wielkie-wietrzenie-po-ewie-kopacz-byla-premier-zrobila-z-gabinetu-palarnie