Nie jestem, pisząc bardzo delikatnie, zachwycony faktem, że twarzą zmian w Trybunale Konstytucyjnym jest były komunistyczny prokurator. Możliwe, że w III RP każda partia musi mieć, pisząc kolokwialnie, „swojego komucha”, ale jednak prawicowa partia nie powinna eksponować w tak drażliwych momentach osób tak kontrowersyjnych. Nie zmienia to jednak faktu, że powszechne potępienia przez media establishemntowe posła PiS za jego przeszłość jest przykładem skrajnej obłudy i hipokryzji.
Platformerskie rozdzieranie szat z pozycji antykomunistycznych miało symbolizować przeciwstawienie działaczki Solidarności Henryki Krzywonos komunistycznemu prokuratorowi Stanisławowi Piotrowiczowi z PiS. Był to całkiem sprawny pijarowski zabieg. Mógł mieć rezonans bez względu nawet na to, że wielu działaczy „Solidarności” na czele z legendarnym Krzysztofem Wyszkowskim obala mitologię Krzywonos. Nie jest chyba specjalnym odkryciem, że mitologia ta była kreowana przez obóz III RP na potrzeby marginalizacji niepoprawnej politycznie Anny Walentynowicz. Jest to jednak wiedza politologów i historyków. Dla masowego odbiorcy Krzywonos idealnie nadaje się na kontrast wobec Piotrowicza.
Ostatnie dni przyniosły zresztą wiele antykomunistycznych wolt. Komunistyczną przeszłość posłom zaczęła wypominać nagle Gazeta Wyborcza. Obok środowiska, którego lider namaszczał na człowieka honoru komunistycznego siepacza Kiszczaka, w antykomunistyczne tony uderzał nawet merdający ogonkiem na Twitterze Jarosław Kuźniar i oczywiście najsłynniejszy pluszak poprzedniej władzy. Można by rzec pół żartem, że Kaczyński jest doprawdy magikiem. Zrobić antykomunistę z Tomasza Lisa jest mistrzostwem większym niż partie szachów Gasparowa.
A jednak wszystkie te zabiegi nie przyniosą efektów. Posłowie PO krzyczący „precz z komuną” są równie wiarygodni jak Charlie Sheen mówiący, że jest prawiczkiem. Sami do tego doprowadzili 8 latami swoich rządów. A przecież wielu jej członków wywodzi się z Solidarności, o czym w znów przejmującym wystąpieniu przypomniał Kornel Morawiecki. Legendarny lider Solidarności Walczącej w prostych słowach zganił swojego kolegę Grzegorza Schetynę, którego partia porównywała wczorajszą noc do stanu wojennego. Paweł Kukiz zapytał czy okrzyki „precz z komuną” nie są przypadkiem autokrytyką polityków PO.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie jestem, pisząc bardzo delikatnie, zachwycony faktem, że twarzą zmian w Trybunale Konstytucyjnym jest były komunistyczny prokurator. Możliwe, że w III RP każda partia musi mieć, pisząc kolokwialnie, „swojego komucha”, ale jednak prawicowa partia nie powinna eksponować w tak drażliwych momentach osób tak kontrowersyjnych. Nie zmienia to jednak faktu, że powszechne potępienia przez media establishemntowe posła PiS za jego przeszłość jest przykładem skrajnej obłudy i hipokryzji.
Platformerskie rozdzieranie szat z pozycji antykomunistycznych miało symbolizować przeciwstawienie działaczki Solidarności Henryki Krzywonos komunistycznemu prokuratorowi Stanisławowi Piotrowiczowi z PiS. Był to całkiem sprawny pijarowski zabieg. Mógł mieć rezonans bez względu nawet na to, że wielu działaczy „Solidarności” na czele z legendarnym Krzysztofem Wyszkowskim obala mitologię Krzywonos. Nie jest chyba specjalnym odkryciem, że mitologia ta była kreowana przez obóz III RP na potrzeby marginalizacji niepoprawnej politycznie Anny Walentynowicz. Jest to jednak wiedza politologów i historyków. Dla masowego odbiorcy Krzywonos idealnie nadaje się na kontrast wobec Piotrowicza.
Ostatnie dni przyniosły zresztą wiele antykomunistycznych wolt. Komunistyczną przeszłość posłom zaczęła wypominać nagle Gazeta Wyborcza. Obok środowiska, którego lider namaszczał na człowieka honoru komunistycznego siepacza Kiszczaka, w antykomunistyczne tony uderzał nawet merdający ogonkiem na Twitterze Jarosław Kuźniar i oczywiście najsłynniejszy pluszak poprzedniej władzy. Można by rzec pół żartem, że Kaczyński jest doprawdy magikiem. Zrobić antykomunistę z Tomasza Lisa jest mistrzostwem większym niż partie szachów Gasparowa.
A jednak wszystkie te zabiegi nie przyniosą efektów. Posłowie PO krzyczący „precz z komuną” są równie wiarygodni jak Charlie Sheen mówiący, że jest prawiczkiem. Sami do tego doprowadzili 8 latami swoich rządów. A przecież wielu jej członków wywodzi się z Solidarności, o czym w znów przejmującym wystąpieniu przypomniał Kornel Morawiecki. Legendarny lider Solidarności Walczącej w prostych słowach zganił swojego kolegę Grzegorza Schetynę, którego partia porównywała wczorajszą noc do stanu wojennego. Paweł Kukiz zapytał czy okrzyki „precz z komuną” nie są przypadkiem autokrytyką polityków PO.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/273874-wykrzykiwanie-precz-z-komuna-przez-poslow-platformy-jest-zalosne-jej-politycy-w-ciagu-dekady-odebrali-sobie-prawo-do-antykomunizmu?strona=1