Czy prasa niemiecka, która piętnuje Polaków za niewłaściwe postępowanie wobec uchodźców, odważyłaby się tak krytykować państwo izraelskie?
Prasa niemiecka krytykuje ostatnio niemiłosiernie Polskę, a zwłaszcza Prawo i Sprawiedliwość, za ksenofobiczny, wręcz nieludzki stosunek do uchodźców. A może by tak miłosierni dziennikarze niemieccy przyjrzeli się innemu państwu i jego polityce wobec uchodźców? Ciekawe, co wówczas powiedzieliby z wyżyn swej wyższości moralnej? Jak oceniliby mianowicie postępowanie Żydów?
Do Izraela najwięcej uchodźców przebywa z Afryki, głównie z Sudanu i Erytrei. Najczęściej uciekają przed wojną i prześladowaniami. Wybierają Izrael skuszeni wizją tego kraju jako jedynej demokracji na Bliskim Wschodzie oraz świadomością, że państwo żydowskie powstało dzięki masowej imigracji.
Zamiast upragnionego azylu spotyka ich jednak rozczarowanie. W 2013 roku rząd izraelski wprowadził politykę “dobrowolnej emigracji”. Każdy afrykański uchodźca, jeśli się na to zgodzi, dostaje do ręki 3500 dolarów i bilet lotniczy w jedną stronę albo do swego kraju zamieszkania, albo do innego państwa w Afryce, najczęściej do Ugandy lub Rwandy, z którymi Izrael ma podpisane odpowiednie umowy.
Izraelscy urzędnicy podkreślają, że nikogo nie zmuszają do deportacji. To prawda: nie ma przymusu, ale ci, którzy odmawiają “dobrowolnej emigracji”, trafiają do “otwartego aresztu” w Holot na pustyni Negew. Mogą opuszczać to miejsce w dzień, ale na noc muszą wracać z powrotem. Najczęściej nie opuszczają jednak Holot, ponieważ podróż do najbliższego miasteczka zajmuje godzinę jazdy autobusem, a oni sami i tak nie mają zezwolenia na podjęcie pracy.
Jeżeli nie wrócą na noc do “otwartego aresztu”, to są zamykani w więzieniu Saharonim, stworzonym na pustyni Negew dla nielegalnych przybyszów z zagranicy. Izraelskie prawo przewiduje, że uwięzionych w Saharonim można trzymać bez sądu przez jeden rok, a w Halot przez czas nieokreślony.
Przed 2013 rokiem Izrael nie prowadził tak restrykcyjnej polityki imgracyjnej jak obecnie i wielu Afrykanów osiedlało się w tym kraju. Opanowali zwłaszcza południowe dzielnice Tel Awiwu. To się już jednak kończy.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu stwierdził, że owi przybysze stanowią zagrożenie dla żydowskiej tożsamości Izraela. Podjęto więc decyzję o wzniesieniu ogrodzenia wzdłuż granicy z Egiptem, przez którą przechodzili nieproszeni goście. Budowa ponad 220-kilometrowej bariery kosztowała ponad 350 milionów dolarów.
Nielegalni imigranci do Izraela często nazywani są przez rządzących wprost „szpiegami”. W 2012 roku obecna minister kultury Miri Regew określiła azylantów z Afryki mianem „raka na organizmie” narodu żydowskiego. Sondaż przeprowadzony później przez Instytut Demokracji pokazał, że 52 proc. żydowskich mieszkańców Izraela zgadza się tą opinią.
I co na to wszystko odważni dziennikarze niemieccy? Gdzie ich głos?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/273851-czy-prasa-niemiecka-ktora-pietnuje-polakow-za-niewlasciwe-postepowanie-wobec-uchodzcow-odwazylaby-sie-tak-krytykowac-panstwo-izraelskie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.