Odejście Donalda Tuska z polskiej polityki nie wyszło na dobre ani jemu, ani Platformie - oceniają eksperci, z którymi rozmawiała PAP. Nie wychował godnego następcy, choć paradoksalnie brak tak wyrazistego szefa może dać tej partii impuls do zmian - dodają.
We wtorek mija rok odkąd Donald Tusk objął stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej.
Nieobecność Donalda Tuska w polskiej polityce nikomu nie wyszła na dobre - ani Platformie, ani jemu samemu
— ocenił w rozmowie z PAP prof. Andrzej Rychard z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN.
Gdyby był tutaj, to może potrafiłby jednak opanować proces destrukcji PO, do którego sam się przyczynił wyjaławiając tę partię z pomysłów i idei oraz z potencjalnych kontrliderów
— dodał.
Zdaniem eksperta, Tusk jako zdolny polityk potrafiłby w pewnym momencie dostrzec to wyjałowienie i jakoś temu zaradzić.
Platforma poradziła sobie gorzej w ostatnich wyborach, niż gdyby nadal była dowodzona przez Tuska
— uważa Rychard.
Krótko mówiąc, ten kto popsuł zegarek, umiałby najlepiej go naprawić.
Przykład Platformy - według eksperta - pokazuje, że koncepcja władztwa jednej ręki nie do końca jest słuszna.
Szczególnie, gdy ta ręka znika, a godny następca się nie pojawia. W efekcie po wyborach Platforma bardzo szybko zaczęła tracić status głównej partii opozycyjnej na korzyść Nowoczesnej
— zwrócił uwagę.
Platforma musi więc patrzeć nie tylko na to co robi PiS, ale też na to, kto skuteczniej od PO potrafi punktować partię rządzącą
— dodał.
W ocenie socjologa PAN sam Tusk nie odnalazł się w Brukseli w takim stopniu, w jakim formułowane były wobec niego oczekiwania przez tych, którzy go wypromowali na to stanowisko.
Myślę, iż ci „promotorzy” oczekiwali, że będzie reprezentował nowe świeże idee, które płyną z tej części Europy. To się jednak jeszcze nie udało. Aczkolwiek Tusk jest na tyle zdolnym politykiem, że to się może jeszcze stać
— zaznaczył Rychard.
Gdyby Tusk zdecydował się na powrót do polskiej polityki - kontynuował ekspert - musiałby mozolnie odbudowywać swoją pozycję w partii.
Pytanie jednak, czy miałby do czego wracać; w jakim stanie, jeśli w ogóle ta formacja przetrwa jako samodzielny i liczący się na scenie politycznej byt
— mówił. Poza tym - dodał - możliwe, że Tusk będzie sobie szukał innego niż partia miejsca na polskiej scenie politycznej.
Może np. ubiegać się o prezydenturę
—stwierdził Rychard.
Podobnie o „roku bez Tuska” mówi prof. Ewa Marciniak z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Polska polityka bez Tuska jest inna i być może było to potrzebne Platformie - wewnętrzna dyskusja programowa. Może dzięki temu, że nie ma Tuska, PO zacznie rozmawiać o czymś bardzo ważnym, czyli o programie, bo on się gdzieś przez ostatnie lata rozmył, a dla wielu wyborców stał się nieczytelny
— powiedziała PAP prof. Marciniak.
Według niej „Tusk pozostawił po sobie wiele osób z aspiracjami do bycia liderem PO”.
Aspiracje to jednak nie wszystko, bo jak się okazuje, by być liderem opozycji, dużej partii liczącej się na rynku politycznym, poza aspiracjami potrzebne są jeszcze kompetencje, doświadczenie i zdolność do atrakcyjnego konstruowania alternatywnych rozwiązań
— podkreśliła.
Choć Ewie Kopacz, Tomaszowi Siemoniakowi czy też Grzegorzowi Schetynie nie można zarzucić, że ich nie mają, to są one o poziom niżej niż w przypadku Tuska
— stwierdziła Marciniak.
Oceniła, że Tusk zbyt wcześnie wyszedł ze swojego ugrupowania.
Przez to nie zdążył wychować swojego godnego następcy. Kogoś kogo nauczył liderowania, podejmowania trudnych decyzji, zachowania w sytuacjach kryzysowych
— stwierdziła.
Gdyby to zrobił, to Platforma nie miałaby - jak to widzimy obecnie - problemu z przywództwem
— dodała.
W opinii Marciniak odejście Tuska z polskiej polityki istotnie przyczyniło się do tego, że PO w ostatnich wyborach prezydenckich oraz parlamentarnych musiała ustąpić PiS. Jej zdaniem „gdyby Tusk pozostał w kraju, PO może nie wygrałaby ostatnich wyborów do parlamentu, ale na pewno osiągnęłaby lepsze wyniki”.
Biblia rządzenia, którą zaproponował Tusk, okazała się dla opinii publicznej przykrą stabilizacją. Synonimem tej stabilizacji była tzw. ciepła woda w kranie. Gdyby do tej wizji „przykrej stabilizacji” Tusk dołączył jeszcze wizję odzwierciedlającą aspirację Polaków oraz działał jako polityk pragmatyczny, czyli np. rozliczał afery, to niewątpliwie jego przywództwo przyczyniłoby się do zminimalizowania porażki PO. Tymczasem rozbudził się wielki apetyt na zmiany
— mówiła ekspertka.
Jej zdaniem, PO czeka teraz zmiana pokoleniowa.
Lepsza byłaby dla niej sytuacja, gdyby na jej czele stanął przysłowiowy 40-latek z nowym, świeżym spojrzeniem na to, czym jest polityka. PO potrzeba powiewu świeżości
— dodała. Póki co - uznała ekspertka - Platformie brakuje charyzmatycznego lidera, który partnerowałby szefowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu w politycznych sporach.
W Platformie Obywatelskiej nie widać potencjalnego lidera na miarę Donalda Tuska
— uważa z kolei politolog prof. Mikołaj Cześnik.
To zresztą zasługa samego Tuska, który przez lata pozbywał się ludzi zdolnych, którzy mogliby ewentualnie jego przywództwu zagrozić
— dodaje w rozmowie z PAP.
Jego gwałtowna rezygnacja i postawienie na panią Ewę Kopacz, która okazała się liderem średnim, żeby nie powiedzieć miernym, powoduje, że dzisiaj Platforma jest w miejscu, w którym jest, tzn. jest w kryzysie, toczy się tam walka o przywództwo
— zauważa politolog Uniwersytetu SWPS prof. Mikołaj Cześnik.
Jak dodaje, problem Platformy polega na tym, że tam nie widać potencjalnego lidera, który miałby zastąpić Donalda Tuska.
To jest zresztą zasługa samego Tuska, który przez lata pozbywał się ludzi zdolnych, którzy mogliby ewentualnie jego przywództwu zagrozić. To nie jest tak, że każdy członek partii nosi tę buławę przewodniczącego czy prezesa partii w swoim plecaku - nie wszyscy się, mówiąc najkrócej, do tego nadają, no a w PO takich, którzy się do tego nadają, jest bardzo mało z powodu polityki, którą Donald Tusk prowadził przez lata
— wyjaśnia Cześnik.
Po przegranych wyborach parlamentarnych Ewa Kopacz zrezygnowała ze startu na przewodniczącą Platformy Obywatelskiej. Swoje kandydatury zgłosili Tomasz Siemoniak, Grzegorz Schetyna i Borys Budka.
Roland Freudenstein z think-tanku Martens Centre krytycznie ocenił także postawę Tuska w Radzie.
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, który rok temu objął tę funkcję, musi rywalizować z silnymi i bardzo widocznymi szefami pozostałych instytucji UE, dlatego nie ma łatwego zadania
— ocenił.
Tusk nie ma łatwo. O ile jego poprzednik, Herman Van Rompuy mógł działać za kulisami, to w nowej konstelacji brukselskiej to już nie jest możliwe
— ocenił ekspert w rozmowie z PAP. Zarówno szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, jak i szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini są widoczni o wiele bardziej niż ich poprzednicy. Silną rolę chce też odgrywać szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz.
PAP/mmil
Pomysł na prezent? Dobra książka!
Polecamy „wSklepiku.pl”:„Państwo Platformy. Bilans zamknięcia” - Andrzej Zybertowicz, Maciej Gurtowski, Radosław Sojak.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/273635-odejscie-donalda-tuska-pograzylo-platforme-eksperci-nie-pozostawiaja-watpliwosci-nieobecnosc-tuska-w-polskiej-polityce-nikomu-nie-wyszla-na-dobre-ani-platformie-ani-jemu-samemu?wersja=mobilna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.