Prof. Żurawski: Kryzys migracyjny spowoduje załamanie europejskiej zdolności do prowadzenia polityki multikulti. To może doprowadzić do brutalnego zakończenia. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA/NAKE BATEV
Fot. PAP/EPA/NAKE BATEV

Pomoc finansowa Unii to jest jakiś pomysł na zmniejszenie kryzysu imigracyjnego, ale do jego rozwiązania jeszcze daleko. Tak należało robić od początku. To jest spóźniona polityka

— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.

wPolityce.pl: Unia Europejska zajęła się ostatnio sprawą imigrantów oraz relacji z Turcją. Czy dziś Turcja, główny kraj w regionie, sąsiad Syrii, kraj, do którego uciekają uchodźcy może stawiać Unii twarde warunki? Może stawiać UE pod ścianą i szachować Europę sprawą imigrantów?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Niewątpliwie tak jest. Turcja jest pierwszym krajem, do którego napływają uchodźcy. I to z Turcji ci ludzie wyruszają dalej w świat. Od decyzji władz tureckich zależy, czy ta migracja będzie tłumiona czy też władze będą jej w pewien sposób sprzyjać. Mając taki instrument oddziaływania na Unię, Turcja ma silną pozycję negocjacyjną. Nic dziwnego, że z niej korzysta. Unia natomiast wobec wydarzeń dotyczących kryzysu imigracyjnego robi to, co może. Obecnie oferuje pomoc finansową, by zatrzymać uchodźców jak najbliżej miejsc ich zamieszkania. UE nie chce ich przyciągać do Europy.

To dobry ruch?

Pomoc finansowa Unii to jest jakiś pomysł na zmniejszenie kryzysu imigracyjnego, ale do jego rozwiązania jeszcze daleko. Tak należało robić od początku. To jest spóźniona polityka. Pokazano tym ludziom, że jest inna opcja. Obecnie ważnym pytaniem jest to, jaka będzie polityka Turcji, czy będzie skuteczna. Pytanie, jak się zachowa Rosja. Moskwa nie będzie zapewne współpracować z UE i Turcją ws. imigrantów. Rosja miesza w Syrii.

Turecka gra może się jakoś odbić na procesie integracji Turcji z Unią Europejską? Czy Turcja nie zyskała narzędzia nacisku, by Unia szybciej zgodziła się na integrację?

Nie sądzę. Być może to będzie powracało w wypowiedziach polityków, ale nie sądzę, by wyszło to poza słowa. Turcja nie ma w mojej ocenie już takich ambicji, przynajmniej ludzie realistycznie kierujący polityką państwa nie mają takich ambicji, choć być może będą używali tej sprawy w swoich wypowiedziach. Natomiast Unia Europejska straciła takie możliwości. Kryzys i napływ mas imigrantów-muzułmanów sprawił, że otwieranie się na państwo o kulturze muzułmańskiej, nawet z odległą, ale jednak istniejącą, perspektywą przyjęcia do strefy Schengen czy perspektywą otwarcia rynku pracy jest wykluczone. Nawet gdyby rządy się na to zgodziły, to tego typu porozumienie nie zostałoby ratyfikowane w licznych państwach unijnych. Z tego wszyscy zdają sobie sprawę. Przy całej sympatii do Turcji nie należy tworzyć żadnych złudzeń dotyczących możliwości jej wejścia do UE. Tego w wyobrażalnym terminie nie da się przewidzieć.

O sojuszu czy możliwości ścisłej współpracy Polski i Turcji mówi się od dawna. To nadal atrakcyjny partner dla nas?

To jest bardzo zmienne w czasie, choć należy zauważyć generalnie pozytywne relacje Polski i Turcji. Po 2003 roku, po inwazji na Irak i ożywieniu kwestii Kurdów, Turcja zdystansowała się jednak od USA i Zachodu, potem skonfliktowała się z Izraelem. A następnie zbliżyła do Iranu i Rosji.

Jednak wciąż pozostawała w NATO, była sojusznikiem Zachodu…

Oczywiście, trzeba pamiętać o proporcjach. Nie chodziło tu o zbliżenie w sensie sojuszu, Turcja nadal była sojusznikiem USA. Chodzi raczej o niuanse. Zaś z Polską Turcja bardzo ściśle współpracowała wcześniej, przy okazji modyfikacji Traktatu o Konwencjonalnych Siłach Zbrojnych w Europie. Jako państwo flankowe, jak Norwegia, zwalczała postulaty rosyjskie, które były wymierzone w członkostwo Polski w NATO. Wtedy działaliśmy bardzo intensywnie w trójkącie: Polska, Turcja, Norwegia. I to była skuteczna współpraca. Potem, w latach 1999-2002, byliśmy w podobnej sytuacji, bowiem prowadziliśmy rozmowy z UE. Byliśmy również jednocześnie europejskim członkiem Sojuszu. Mieliśmy ten sam status w NATO i podobny w Unii. To również budowało pewną wspólnotę interesów w zakresie gry europejską polityką bezpieczeństwa, na rzecz której instrumenty miało NATO i my, jako członkowie Sojuszu mogliśmy oddziaływać, czyniąc z tego dźwignię negocjacji akcesyjnych do UE. Robiła to głównie Turcja, ale jak widać nieskutecznie. Skala wspólnoty interesów między Polską i Turcją jest więc różna.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

123
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych