Po czwarte, zarzut unieważniania wyboru i łamania konstytucji przez ostatnie uchwały Sejmu jest absurdalny. Te uchwały tylko stwierdzają fakt, że wybór w październiku nie zaistniał. Są więc deklaratywne, a nie konstytutywne. Mainstream krzyczy, bo wykańcza go świadomość własnych, szkolnych błędów, jak i fakt, że takie uchwały nie są możliwe do skontrolowania. Są one nie tylko deklaratywne, ale też indywidualno-konkretne. Dlatego nie mieszczą się w konstytucyjnym katalogu aktów kontrolowanych przez TK. Zresztą słusznie. Stanowią wykonanie funkcji kreacyjnej Sejmu. Jest to uprawnienie władcze, które może ocenić i naprawić tylko sam Sejm.
Prowadzi to do konkluzji, że „awantura o Trybunał” to w rzeczywistości dwa procesy kontroli procedur wyboru. Pierwszej ma dokonać w dniu 3 grudnia Trybunał Konstytucyjny. Jest to jednak kontrola abstrakcyjna odnośnie zgodności norm ustawy o TK z konstytucją. Drugiej dokonał właśnie Sejm przyjmując tak krytykowane uchwały. Ale była to kontrola stosowania prawa. Obie sfery są niezależne i dla siebie obojętne. Trybunał mówi bowiem o przysłowiowym „Niebie”, a Sejm z kolei o „chlebie”. Oczywiście można się spodziewać, że TK będzie próbował rozciągnąć swoje orzeczenie i nawiązać do działań Sejmu. Znane są w jego historii próby takich działań wpadkowych.
Prawda jest jednak taka, że poza wskazanymi w konstytucji, innych działań parlamentu oceniać nie może. Ta konwalidacja wyboru sędziów TK, w tych ramach jego uprawnień nie mieści się. Jeśli spróbuje, sam naruszy konstytucję.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po czwarte, zarzut unieważniania wyboru i łamania konstytucji przez ostatnie uchwały Sejmu jest absurdalny. Te uchwały tylko stwierdzają fakt, że wybór w październiku nie zaistniał. Są więc deklaratywne, a nie konstytutywne. Mainstream krzyczy, bo wykańcza go świadomość własnych, szkolnych błędów, jak i fakt, że takie uchwały nie są możliwe do skontrolowania. Są one nie tylko deklaratywne, ale też indywidualno-konkretne. Dlatego nie mieszczą się w konstytucyjnym katalogu aktów kontrolowanych przez TK. Zresztą słusznie. Stanowią wykonanie funkcji kreacyjnej Sejmu. Jest to uprawnienie władcze, które może ocenić i naprawić tylko sam Sejm.
Prowadzi to do konkluzji, że „awantura o Trybunał” to w rzeczywistości dwa procesy kontroli procedur wyboru. Pierwszej ma dokonać w dniu 3 grudnia Trybunał Konstytucyjny. Jest to jednak kontrola abstrakcyjna odnośnie zgodności norm ustawy o TK z konstytucją. Drugiej dokonał właśnie Sejm przyjmując tak krytykowane uchwały. Ale była to kontrola stosowania prawa. Obie sfery są niezależne i dla siebie obojętne. Trybunał mówi bowiem o przysłowiowym „Niebie”, a Sejm z kolei o „chlebie”. Oczywiście można się spodziewać, że TK będzie próbował rozciągnąć swoje orzeczenie i nawiązać do działań Sejmu. Znane są w jego historii próby takich działań wpadkowych.
Prawda jest jednak taka, że poza wskazanymi w konstytucji, innych działań parlamentu oceniać nie może. Ta konwalidacja wyboru sędziów TK, w tych ramach jego uprawnień nie mieści się. Jeśli spróbuje, sam naruszy konstytucję.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/273403-cztery-konkrety-czyli-cala-prawda-o-skoku-na-trybunal-konstytucyjny-analiza?strona=2