W Centrum Prasowym Foksal w Warszawie odbyło się we wtorek spotkanie z prof. Krystyną Pawłowicz zorganizowane z okazji premiery książki „Bez cenzury. O prawie i Unii Europejskiej”. Prowadził je współautor tego wywiadu-rzeki, dziennikarz Łukasz Żygadło. Książkę opublikowało wydawnictwo Bollinari.
To są moje własne poglądy, natomiast wcale nie znaczy, że to poglądy, które Prawo i Sprawiedliwość odrzuca. Ja mam radykalną wersję stanowiska dotyczącego Unii Europejskiej, natomiast PiS jest za członkostwem Polski w Unii Europejskiej, ale na zasadach, które szanują suwerenność państwa polskiego
— mówiła prof. Pawłowicz.
To nie jest książka poprawna politycznie - czytamy w notce wydawniczej. Niewygodne dla mainstreamu poglądy prof. Krystyny Pawłowicz są wyśmiewane, ale mało kto ma odwagę zmierzyć się z jej argumentacją. Ma bowiem wiedzę, której brak jej adwersarzom. W wywiadzie-rzece bez ogródek mówi o nadużyciach, których dopuszcza się unijna biurokracja, uzurpując sobie prawo do stanowienia o naszym, polskim losie. Wymienia po nazwiskach służalczych prawników, którzy doprowadzili do sytuacji, że wspaniała tradycja polskiego prawodawstwa została zastąpiona mętną, unijną nowomową. Występuje w obronie polskiej tradycji prawnej, polskiej niezawisłości i polskiej flagi.
O popularności autorki książki świadczy najlepiej to, że zabrakło miejsc siedzących na sali, w której odbywał się wieczór autorski, a część osób stała pod ścianami oraz w korytarzu.
Pani profesor to kopalnia wiedzy na temat polskiej konstytucji
— powiedział prowadzący spotkanie Łukasz Żygadło.
Prof. Krystyna Pawłowicz zaczęła swoja wypowiedź od odniesienia się do sprawy obecności flagi Unii Europejskiej w polskim życiu publicznym. Jak stwierdziła, nie ma podstawy prawnej w oparciu o którą flagi UE są eksponowane na budynkach, w czasie konferencji prasowych itd.
Ta flaga wisi bezpodstawnie, nielegalnie
— zaznaczyła.
Ekspertyza prawna profesor Pawłowicz jest zamieszczona w książce „Bez cenzury”.
W publikacji znajdują się m.in. dwa artykuły, w których autorka dokonuje porównania fundamentów prawnych UE z konstrukcją prawną państwa narodowego - Polski. Jak zauważyła, pojęcie wspólnotowego dorobku prawnego wypycha pojęcie tradycyjnego prawa - rzymskich konstrukcji cywilizowanych z ustalonymi definicjami. Autorka „Bez cenzury” podaje w książce podstawy prawne, odnośniki do literatury, teksty traktatów itp., które mogą posłużyć jako argumenty do ewentualnej dyskusji.
W tej pracy są tylko moje opinie. Proszę nie obciążać moimi opiniami pana prezesa Kaczyńskiego i Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ moje poglądy są bardziej radykalne, są biblijne: Tak-tak, nie-nie
— podkreśliła prof. Krystyna Pawłowicz.
To są moje własne poglądy, natomiast wcale nie znaczy, że to poglądy, które Prawo i Sprawiedliwość odrzuca albo ich nie akceptuje. Ja mam radykalną wersję stanowiska dotyczącego Unii Europejskiej, natomiast PiS jest za członkostwem Polski w Unii Europejskiej, ale na zasadach, które szanują suwerenność państwa polskiego”.
Jednak według prof. Pawłowicz, nie ma powrotu do stanu poprzedniego tj. suwerenności państw należących do UE: „Unia Europejska rządzi się zasadami, które wypracowuje Europejski Trybunał Sprawiedliwości, który mówi, że raz przekazanych kompetencji nie cofa się. To jest przekazanie kompetencji w jedną stronę”.
Zdaniem pani profesor, członkostwo Polski w UE odbywa się na zasadach krzywdzących dla państwa polskiego, ta ocena opiera się na analizie prawnej. Przez osiem lat, kiedy rządziła Platforma Obywatelska, nie szanowano interesów państwa polskiego.
Posłanka PiS, odnosząc się do ustawy Wilczka, powiedziała:
Ta ustawa nie miała na celu odbudować polskiej gospodarki, tylko [pozwolić] uwłaszczyć się nomenklaturze partyjnej na niewydolnych przedsiębiorstwach państwowych. Przy okazji uwłaszczali się zwykli ludzie. Lata po 1988 roku to okres największego rozkwitu wolności gospodarczej polskiej przedsiębiorczości po II wojnie światowej. Gdybyśmy pozwolili tej ustawie dłużej działać, i [tym samym] pozwolili polskiej przedsiębiorczości, ludziom stłamszonym PRL-em, którym państwo nie dawało pracy w przedsiębiorstwach [działać tak dalej], polska średnia klasa by się odrodziła.
Prof. Pawłowicz przypomniała, że w 1994 roku Polska przyjęła w tzw. układ stowarzyszeniowy z Unią Europejską, który zobowiązywał nasz kraj do dostosowywania się do prawa i organizacji unijnej. „Polska, zamiast wspierać rozwój polskiej przedsiębiorczości, odbudowywać polski przemysł, zaczęła przyjmować zalecenia UE”.
Przeczytajcie Państwo traktaty
— zachęcała.
Podstawowy cel UE to doprowadzenie do pełnej integracji. Integracja oznacza, że centrala musi centralnie kierować całym obszarem, a żeby kierować musi przejąć kompetencje państw człokonkowskich. Realizacja celu integracji UE oznacza dezintegrację i zanikanie celów narodowych
— podkreśliła.
Do UE wprowadził nas w 2003 roku Leszek Miller. Później były kolejne traktaty zmieniające te główne, w tym traktat z Lizbony. Prof. Pawłowicz wspomniała o kulisach podpisywania traktatu lizbońskiego. i zaznaczyła:
Akurat prezydent Lech Kaczyński dokonywał cudów . (…) podpisał się pod protokołem brytyjskim, na podstawie którego orzecznictwa europejskich trybunałów nie mogą mieć zastosowania w zakresie, w jakim polska konstytucja reguluje to inaczej. Prezydent Kaczyński dołączył do tego traktatu deklarację 61, która mówiła, że Karta Praw Podstawowych nie może ingerować i zmieniać prawa polskiego, prywatnego, rodzinnego, w sprawach obyczajowych itd. I to jest nasza opoka, my w sejmie mogliśmy się o te regulacje opierać, broniąc się przed związkami homoseksualnymi. Premier Tusk groził, że doprowadzi do zmiany traktatu, że wycofamy się z protokołu brytyjskiego, ale nie mógł tego zrobić, bo to oznaczałoby ponowną konieczność ratyfikacji przez wszystkie państwa. Tej procedury nie dało się uruchomić. Ale to jest zasługa prezydenta Kaczyńskiego. Co więcej, jego zasługą - i to też wywalczył - było również to, że przedłużono do 2017 roku nicejskie zasady obliczania głosów, korzystne dla państw małych i średnich. Pani Kopaczowa nie próbowała z tego korzystać, a to dawałoby nam możliwość zorganizowania państw mniejszych i średnich dla obrony naszych interesów. Z podpisaniem traktatu pan prezydent Kaczyński czekał aż podpisze to prezydent Klaus, który w końcu uległ, potem czekał na referendum w Irlandii, prezydent czekał do końca. Był reprezentantem państwa polskiego o takich, a nie innych zobowiązaniach, natomiast wywalczył to co można było wywalczyć. I doceńmy to, nie pozwalajmy kłamać i go obrażać. Nie dajcie się Państwo napuszczać.
Wiele Państwa decyzji opartych jest na niewiedzy
— mówiła dalej prof. Pawłowicz.
Przy akcesji glosowali Polacy. Czy wiedzieli stoczniowcy, że stracą miejsca pracy? Czy górnicy wiedzieli, że stracą miejsca pracy? Bo UE tak kazała, bo cel integracyjny oznacza, że działamy z punktu widzenia tzw. unijnego interesu wspólnoty. Interes wspólnoty polega na tym, że oni decydują, ale orzecznictwo europejskie i literatura nie definiują tego interesu. Nikt nie wie co to jest, i Europejski Trybunał Sprawiedliwości ad hoc orzeka, co jest w interesie, a co nie jest w interesie europejskim. A gdyby były definicje, moglibyśmy się bronić. W UE jest centralne kierowanie. Mamy nadbudowaną administrację, mamy pojęcia nieznane od czasów PRL-u: kwoty, limity, ilości ograniczonych produkcji, kary za nadprodukcję.
Łukasz Żygadło przypomniał okoliczności głosowania nad referendum unijnym, debata sprowadzała się wówczas do pytania, ile dostaniemy pieniędzy z UE, brak było dyskusji o suwerenności państwa w kontekście akcesji do Unii. Dziennikarz mówił także o przyjętej tzw. przemocowej konwencji Rady Europy, w której jest wiele niepokojących kruczków prawnych, w tym ułatwiających zabieranie dzieci rodzicom.
Prof. Krystyna Pawłowicz wyjaśniła:
Skoro w tej ustawie się mówi, że nie ma płci biologicznej, a jest płeć społeczna, a płeć społeczna to jest taka, co sobie człowiek sam o sobie myśli, w jakiej roli się czuje najlepiej, unieważnia się więc płeć biologiczną, kobieta może być mężczyzna, a mężczyzna kobietą, to wszystko już można, to znaczy, że unieważniamy instytucję małżeństwa. Te przepisy ideologię unijną - gender - realizują.
Polska jest związana wieloma umowami, które nas uzależniają finansowo i gospodarczo - kontynuowała posłanka PiS. - Kolejne traktaty polegały na przekazywaniu kolejnych kompetencji państwa polskiego do UE. W tym celu wprowadzono w konstytucji z 1997 roku przepis, który tak naprawdę stanowi podstawę prawną dla samolikwidacji państwa polskiego. Ten przepis - art. 90. posłużył jako podstawa prawna do akcesji Polski do UE: „Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach”.
Polskie sądy, zwłaszcza Trybunał Konstytucyjny, przyjęły zasadę sprzeczną z polską konstytucją i z interesami państwa polskiego, tzw. życzliwej interpretacji prawa polskiego. Życzliwej dla UE (a ze szkodą dla interesów polskich). - zaznaczyła autorka książki „Bez cenzury”.
Przy takiej ekipie, jak PO, SLD jeszcze jedna kadencja i już nas by nie było.
90% kompetencji w sprawach gospodarczych przekazaliśmy kolejnymi traktatami do UE. Każdy kolejny traktat przekazuje po 20-40 kompetencji. Wyzbywamy się przy każdym kolejnym traktacie kolejnych dziedzin, w których możemy korzystać z prawa veta. - mówiła dalej. Prof. Pawłowicz wymieniła dziedziny, które wyłącznie należą do kompetencji UE, są to m.in.: unia celna, polityka pieniężna (dot. państw EURO), wspólna polityka handlowa, zawieranie umów międzynarodowych. Są także kompetencje dzielone, np. rynek wewnętrzny, polityka społeczna, rolnictwo i rybołówstwo, środowisko naturalne, ochrona konsumentów, transport, energia. Do trzeciej grupy: koordynowanych należy m.in. edukacja i kultura. Istnieją jednak nadal dziedziny, które należą do kompetencji państw narodowych. Np. sprawa uchodźców to nie jest kompetencja unijna, gdyż władza nad terytorium państwa nie należy do kompetencji unijnych.
Tymczasem konstytucja polska w preambule nakazuje strzec niepodległości i suwerenności państwa polskiego. „Polska konstytucja nie jest szanowana w Polsce” - podkreśliła prawniczka. Uchwalając przepisy prawne, największą uwagę przykłada się do zgodności z prawem unijnym. „Punktem odniesienia jest interes wspólnotowy, bo przekazano kompetencje państwa polskiego do UE”. W efekcie, „prawo stanowione przez zewnętrzny podmiot (Niemców, Francuzów itd. w ich interesie) ma pierwszeństwo przed polskimi ustawami”. - stwierdziła.
Jednak prof. Pawłowicz zastrzegła, że nie widzi możliwości wyjścia Polski z UE. Wystąpienie państwa z UE wymaga zgody wszystkich organów UE i to Unia dyktuje warunki, na jakich dane państwo może z niej wyjść. Polska ma 300 mld długu i zobowiązania finansowe.
Unia powoli się rozlatuje. Zostawmy to Panu Bogu
— stwierdziła.
Nie mam ambicji i nie chcę być sędzią w Trybunale Konstytucyjnym
— zastrzegła się prof. Pawłowicz, odpowiadając na jedno z pytań.
Moje miejsce jest tutaj, na barykadzie. Gdybym dała się zamknąć w salach Trybunału Konstytucyjnego, przy biurku, nie mogłabym tutaj przyjść, bo to by uchybiało godności sędziego. Sędzia nie ma prawa brać czynnego udziału w życiu politycznym. A ja tutaj się dobrze czuję.
Posłanka PiS odniosła się też do kwestii sporu wokół sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Zwróciła uwagę na to, że miesza się dwie sprawy: procedurę powstania ustawy o Trybunale Konstytucyjnym oraz zasadność lub zgodność z prawem powołania sędziów.
Przepchnięcie sędziów daje PO władzę na długie lata w Trybunale do uwalania ustaw, które PiS chce wprowadzić, a przez to Prawo i Sprawiedliwość nie zrealizuje programu, jeśli to odpuści. (..) PO zgubiła zachłanność. (..) Ale najważniejsze jest to, że ustawę o Trybunale Konstytucyjnym napisał sobie Trybunał Konstytucyjny, sędziowie TK. (..) Napisali projekt, wykorzystali prezydenta [Komorowskiego], żeby to wprowadził do sejmu, pilotowali przez półtora roku, poprawki posłów PiS odrzucali, ostateczny głos mieli panowie Biernat, Rzepliński i Tuleja, (..) Pierwsze naruszenie, że sami dla siebie napisali ustawę, po drugie ukrywali to przed opinią publiczną, po trzecie naruszyli rozdział władz. (..) A teraz badają zgodność z konstytucją tego projektu. (….) Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie
— podkreśliła profesor.
Trybunał się skompromitował. Oczywiście nie wszyscy, bo nie wszyscy brali w tym udział. Jest tam kilku sędziów, którzy się bardzo przyzwoicie zachowują, mają godność sędziowską. (..) Ale sędzia Rzepliński nie chce się wyłączyć. (..) Trybunał doprowadził do pata. Nie ma dobrego rozwiązania.
Prof. Krystyna Pawłowicz apelowała o wyrozumiałość w stosunku do nowego rządu i o nie słuchanie niechętnych Prawu i Sprawiedliwości mediów.
Nam jest potrzebne poparcie nie tylko w dniu wyborów. Mamy plan, on jest już wykonywany.
Dodała, że najważniejsze są pierwsze miesiące działań nowego rządu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/273369-to-nie-jest-ksiazka-poprawna-politycznie-prof-krystyna-pawlowicz-bez-cenzury