TYLKO U NAS! Co się dzieje w sprawie ukradzionego z Pałacu obrazu "Gęsiarka"? Zagadki kradzieży wciąż nie wyjaśniono, choć sprawa jest bardzo prosta...

prezydent.pl/tvn24
prezydent.pl/tvn24

W Prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście, która prowadzi dochodzenie, usłyszałam coś, co miało rozproszyć moje obawy, że w sprawie nic się nie dzieje. Chociaż prokuratura nie jest oficjalnie pewna, czy chodzi o ten sam obraz, to i tak przesłuchała osobę, która ją zaoferowała do sprzedaży a także sprawdza, jak „Gęsiarka” mogła zniknąć z pałacu.

I tutaj — uwagą — pojawia się trudność. Bo podobno do „Gęsiarki ” miało dostęp całe mnóstwo osób, ściśle rzecz biorąc około pięćdziesięciu, Tak przynajmniej usłyszałam od prokuratora i znów mnie zamurowało.

Mam bowiem pewną, irytującą z punktu widzenia różnych instytucji, cechę. Nie tylko nie odpuszczam i sprawdzam po jakimś czasie, co się z daną sprawą dzieje, Ale także jeśli o czymś piszę — a o kradzieży „Gęsiarki” pisałam kilka tygodni temu dla „wSieci ” — to sprawdzam informacje u źródła. I dokładnie wiem, że pomieszczenie, w którym wisiała „Gęsiarka ”, było pod szczególnym nadzorem.

To był mały pokój asystentów szefa kancelarii, z którego jedne drzwi prowadziły na korytarz, a drugie do gabinetu szefa kancelarii. Przeprowadziłam długą rozmowę z ówczesnym szefem kancelarii. Jackiem Michałowskim. Zaklinał się, że nikt nieupoważniony nie mógł kręcić się ani po pokoju asystentów, ani po jego gabinecie.

Tak stanowiły procedury bezpieczeństwa — nawet kiedy sprzątaczki wchodziły do tych pomieszczeń, musiał im towarzyszyć funkcjonariusz BOR-u. Rozmowę przeprowadziłam kilka tygodni temu i nie mam podstaw sądzić, że Jacek Michałowski mówił wtedy nieprawdę. Co zatem zmieniło się teraz, że mamy sądzić, iż w pomieszczeniach szefa kancelarii był tłok jak na Marszałkowskiej?

Twierdzenie, że właściwie każdy mógł myszkować po pokoju asystentów szefa prezydenckiej kancelarii. jest w najwyższym stopniu bulwersujące. To oczywiście mogłaby być linia obrony osób, które boją się, że można je posądzić, że mają coś wspólnego z kradzieżą,

Ale jeśli to prawda, to mamy skandal związany z bezpieczeństwem narodowym. Przecież właśnie w tych pomieszczeniach przechowywane były poufne i tajne dokumenty. Jeśli praktycznie każdy mógł wynieść obraz, to czy równie łatwo nie można było wynieść lub sfotografować dokumenty? Jeszcze niedawno trudno byłoby przypuszczać, że to możliwe. Odkąd jednak okazało się, że Jacek Michałowski zgubił token, zawierający kod do systemu szyfrowania połączeń telefonicznych Catel i uważa, że nie jest to żadnym problemem, najbardziej niepokojące hipotezy są uprawnione.

Śledztwo w sprawie ukradzionej „Gęsiarki ” rzuci światło na to, jak funkcjonowała kancelaria prezydencka w czasach Bronisława Komorowskiego i może dostarczyć niejednej rewelacji.


SZABERPREZYDENCKIEJ WILLI - NOWE INFORMACJE!

Więcej o ujawnionym raporcie i o reakcji urzędników kancelarii byłego prezydenta w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”, w sprzedaży od 23 listopada br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html. Kup koniecznie!

« poprzednia strona
12

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.