Jak Onet kombinuje z wypowiedziami prof. Wiesława Godzica? Ważne, czego chce portal, a nie co myśli Profesor

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Dzisiejsza rozmowa, zamieszczona w Onecie, jest dość dobrym przykładem ilustrującym dziennikarską rzetelność. Stosowaną często i bez nijakich skrupułów. Rozmówcą jest prof. Wiesław Godzic. Miałem kiedyś przyjemność rozmowy z Profesorem, i choć tu i tam pojawiały się drobne rozbieżności w widzeniu spraw mediów i ich otoczenia, to jednak wspominam to spotkanie z dużą przyjemnością, a także z przekonaniem o klasie rozmówcy. Proszę Pana Profesora o nietraktowanie poprzedniego zdania, jako okolicznościowego komplementu, ponieważ zawodowe życie wyposażyło mnie w rozmaite doświadczenia.

I oto dziś pojawił się w Onecie, na najwyższym miejscu, ów wywiad z Profesorem. Cała rozmowa jest rodzajem troski człowieka, który o mediach wiele wie, w tworzeniu niektórych swymi opiniami pomagał i który cały czas obserwuje bieg zdarzeń w medialnej przestrzeni. Niektórym jego oceny podobają się bardzo, niektórym mniej, czyli wszystko normalnie. Dzisiejsze uwagi Pana Profesora trzeba uznać za cenne, bo choć zagrożenia nieco wyolbrzymi, to jednak lepiej dać znać rządzącym, że nie wszystko w „telewizyjnych grach” dozwolone. W jednym przypadku z Profesorem bardzo się nie zgadzam, ale o tym później. Najpierw o Onecie.

Rano na tym portalu zobaczyliśmy wiadomość zatytułowaną: „Czeka nas śmierć telewizji publicznej”. Pewnie po godzinie lub dwóch tytuł został zmieniony na bardziej neutralny. Ale tylko na czołowej stronie, bo już po otwarciu tekstu pojawia się poprzedni. A co mówi Pan Profesor? „Czeka nas śmierć telewizji publicznej, jaką znamy. Ta bez wątpienia wkrótce umrze. Potrzebna jest nam nowa telewizja, która wyprzedzi nasze czasy. Powinna być twórczym miejscem, kuźnia talentów, silna dzięki pomysłom.” Prawda, że sens jest zupełnie odmienny? Podejrzewam, że na głównej stronie portalu zmieniono tytuł po interwencji prof. Godzica. W innym miejscu Pan Profesor mówi, że to właśnie w telewizji publicznej powinni szukać miejsca dziennikarze w pierwszej kolejności, więc o jakiej śmierci tu wieszczą?

Jest oczywiście frasunek rozmówcy o pęd polityków do zawładnięcia mediami publicznymi. W stosunku do dziś rządzących mówi wprost – PiS ogromnie by mi zaimponował, gdyby powołał do zarządów osoby bez rekomendacji partyjnych, ale na podstawie dotychczasowych działań tej partii wydaje mi się to niemożliwe. Od siebie dodam: a czy działania poprzednio rządzących partii były inne? Wszak wiemy, że często były niecniejsze.

Na koniec bardzo mocna niezgoda. Nie co do zasady, ale co do personaliów. Zdaniem Wiesława Godzica trzeba chronić profesjonalistów. Bez sprzeciwu. On się pojawia dopiero przy uznaniu, że Lis do nich należy. Panie Profesorze, to przypadek dość brzydkiej profesji. Można bardzo różnić się w poglądach, ale telewizja publiczna wymaga dużo więcej od komercyjnych. Tu musi liczyć się także elegancja w niezgodzie i musi być zapewniony dostęp zaproszonego gościa do swobodnej wypowiedzi, a z tym bywa podczas audycji Tomasza Lisa katastrofalnie źle.

A poza tym – pozdrawiam.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych