Prof. Chwedoruk: "Pod przywództwem Ewy Kopacz Platforma Obywatelska byłaby opozycją fundamentalną. Bez niej być może będzie bardziej pragmatyczną". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Paweł Supernak
PAP/Paweł Supernak

Tomasz Siemoniak, podobnie zresztą jak Grzegorz Schetyna, nie jest uważany za lidera. On traktowany jest jako takich państwowiec, technokrata.

Nie, raczej Grzegorz Schetyna jest w typie lidera. To przede wszystkim polityk niesamowicie „długowieczny”. On działa w polityce od początku transformacji stopniowo awansując w hierarchii. De facto był on liderem jeśli chodzi o Dolny Śląsk. Ale także na jego macierzystej Opolszczyźnie, czy też w innych regionach zachodniej Polski. To niewątpliwie polityk, który w realiach dominacji mediów elektronicznych jest być może mniej efektowny niż był Donald Tusk. Jednak nie sądzę, aby to był argument przeciwko Grzegorzowi Schetynie. Raczej będzie to rywalizacja na to, kto oferuje korzystniejszą, bardziej realistyczną wizję zmiany polityki prowadzonej przez Platformę.

Klęska Ewy Kopacza „na wszystkich frontach” to również de facto klęska Donalda Tuska. Czy więc wybór Siemoniaka daje szansę Tuskowi na powrót do partii?

Nie zgadzam się z tonem tego pytania. Mianowicie Ewa Kopacz rządziła Platformą tylko przez rok. Otrzymała partię i państwo w określonym stanie. Otrzymała partię, która pogrążona była w konflikcie wewnętrznym. Otrzymała państwo tuż po podniesieniu wieku emerytalnego, tak niepopularnego wśród obywateli. Otrzymała państwo po reformie OFE, która spotkała się ze sprzeciwem głównie w elektoracie PO. Tak więc cedowanie całości odpowiedzialności na Ewę Kopacz byłoby niesprawiedliwe, bo w wymiarze politycznym ona przecież też stała się ofiarą działań Donalda Tuska. Pojawienie się Tomasza Siemoniaka jest manewrem, który obliczony jest na to, że słabnąca frakcja - dotąd większościowa, ale teraz sądząc po głosowaniu w klubie parlamentarnych, to już nie - związana z Tuskiem trochę nie będzie miała wyjścia. Jeśli będzie chciała się ratować przed Grzegorzem Schetyną, to będzie musiała poprzeć kogoś, kto nie należał do frakcji Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Trudno powiedzieć co zwycięstwo Tomasza Siemoniaka mogłoby oznaczać w wymiarze programowym. Jak sądzę wystawienie młodszego polityka, o takim technokratycznym zacięciu, ma być idealną antytezą dla Ryszarda Petru. Tak, aby ewentualna fuzja, czy koalicja tych partii, która - moim zdaniem - wcześniej czy później jest nieunikniona, nie odbywała się na warunkach Ryszarda Petru. Bo gdyby taka fuzja czy koalicji zawiązywana była dzisiaj, to rozdającym karty byłby lider Nowoczesnej. Natomiast faktycznie tak jest, że zwycięstwo Tomasza Siemoniaka o przywództwo w PO jest ostatnią szansą Donalda Tuska na powrót. Gdyby mu się nie udało, to Tusk byłby samotny, a w dzisiejszej polityce nie ma miejsca na samotnych. Jednym z warunków poparcia Siemoniaka może być zagwarantowanie przez niego, że nie będzie blokował ewentualnego powrotu Tuska do partii, być może nawet do roli kandydata na prezydenta.

Jest mowa jeszcze o jednym kandydacie na szefa PO - Borysie Budce. Ale ten polityk ma niewielkie szanse, zgadza się pan?

Tak, to raczej kandydatura, która w II RP podczas wyborów prezydenckich przez parlament, określana była mianem kandydatury demonstracyjnej. Ten polityk będzie mógł ewentualnie wesprzeć któregoś z głównych kandydatów oczekując czegoś w zamian od tego, którego poparł i akurat ten ktoś zwyciężyłby.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

« poprzednia strona
12

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych