Pan sędzia zaś beztrosko podał ich nazwiska. Gdy poinformowaliśmy o tym Centralne Biuro Antykorupcyjne i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, instytucje te zareagowały ze zdumieniem i dużym niepokojem. Z tego, co dowiedzieliśmy się w tym tygodniu, szef CBA Paweł Wojtunik zwrócił się już do ABW z prośbą o monitoring sprawy. Agencja z urzędu zajmuje się ochroną informacji niejawnych. I samodzielnie przed kilkoma dniami rozpoczęła procedury sprawdzające. Jak stwierdzili nasi rozmówcy z ABW, jest bardzo możliwe, że Agencja wkroczy nawet z oficjalną kontrolą do warszawskiego Sądu Rejonowego, w którym orzeka Łączewski (dodatkowo po głośnym wyroku awansowany, bo delegowany do pracy w Sądzie Okręgowym… w wydziale, który będzie rozpatrywał apelacje Kamińskiego i współpracowników).
CBA ma jeszcze jeden powód, by przyjrzeć się skandalicznym działaniom nadgorliwego sędziego. Gdy przesłuchiwał on obecnego szefa CBA, na jego prośbę wyłączył jawność zeznań Pawła Wojtunika, wyprosił z sali publiczność, pouczył pozostałych o konieczności zachowania w tajemnicy dalszego przebiegu rozprawy i odpowiedzialności grożącej za niedopełnienie tego obowiązku, wynikającego z kodeksu postępowania karnego, a następnie… całość protokołu włączył do jawnych akt sprawy. Efekt? Każdy może przyjść do sądu i przeczytać zeznania Wojtunika, w których opowiada on o kuchni pracy CBA na najwyższym poziomie dowodzenia - zasadach kontroli operacyjnej, wytwarzaniu dokumentów legalizacyjnych, zmianie tożsamości „funkcjonariuszy pod przykryciem”, zawartości akt czynności operacyjnych. Może dowiedzieć się, jakie procedury obowiązują w CBA, Policji i ABW.
Zachowanie Łączewskiego to szok dla ludzi ze świata specsłużb i – mówiąc delikatnie – wstyd dla wymiaru sprawiedliwości. Człowiek, który miał dostarczyć najmocniejszego paliwa w walce z „IV RP”, okazał się tandetnym pałkarzem, nieznającym przepisów i igrającym z bezpieczeństwem „przykrywkowców”. Ostatnie miesiące jego kariery to kwintesencja patologii wymiaru sprawiedliwości. Ale jednocześnie mogą być dobrą lekcją dla innych żołnierzy w togach. Oby pomogła jej udzielić Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wieje wiatr zmian. Jest więc szansa, że ABW w tym przypadku stanie na wysokości zadania.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pan sędzia zaś beztrosko podał ich nazwiska. Gdy poinformowaliśmy o tym Centralne Biuro Antykorupcyjne i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, instytucje te zareagowały ze zdumieniem i dużym niepokojem. Z tego, co dowiedzieliśmy się w tym tygodniu, szef CBA Paweł Wojtunik zwrócił się już do ABW z prośbą o monitoring sprawy. Agencja z urzędu zajmuje się ochroną informacji niejawnych. I samodzielnie przed kilkoma dniami rozpoczęła procedury sprawdzające. Jak stwierdzili nasi rozmówcy z ABW, jest bardzo możliwe, że Agencja wkroczy nawet z oficjalną kontrolą do warszawskiego Sądu Rejonowego, w którym orzeka Łączewski (dodatkowo po głośnym wyroku awansowany, bo delegowany do pracy w Sądzie Okręgowym… w wydziale, który będzie rozpatrywał apelacje Kamińskiego i współpracowników).
CBA ma jeszcze jeden powód, by przyjrzeć się skandalicznym działaniom nadgorliwego sędziego. Gdy przesłuchiwał on obecnego szefa CBA, na jego prośbę wyłączył jawność zeznań Pawła Wojtunika, wyprosił z sali publiczność, pouczył pozostałych o konieczności zachowania w tajemnicy dalszego przebiegu rozprawy i odpowiedzialności grożącej za niedopełnienie tego obowiązku, wynikającego z kodeksu postępowania karnego, a następnie… całość protokołu włączył do jawnych akt sprawy. Efekt? Każdy może przyjść do sądu i przeczytać zeznania Wojtunika, w których opowiada on o kuchni pracy CBA na najwyższym poziomie dowodzenia - zasadach kontroli operacyjnej, wytwarzaniu dokumentów legalizacyjnych, zmianie tożsamości „funkcjonariuszy pod przykryciem”, zawartości akt czynności operacyjnych. Może dowiedzieć się, jakie procedury obowiązują w CBA, Policji i ABW.
Zachowanie Łączewskiego to szok dla ludzi ze świata specsłużb i – mówiąc delikatnie – wstyd dla wymiaru sprawiedliwości. Człowiek, który miał dostarczyć najmocniejszego paliwa w walce z „IV RP”, okazał się tandetnym pałkarzem, nieznającym przepisów i igrającym z bezpieczeństwem „przykrywkowców”. Ostatnie miesiące jego kariery to kwintesencja patologii wymiaru sprawiedliwości. Ale jednocześnie mogą być dobrą lekcją dla innych żołnierzy w togach. Oby pomogła jej udzielić Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wieje wiatr zmian. Jest więc szansa, że ABW w tym przypadku stanie na wysokości zadania.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/271389-sedzia-laczewski-pod-lupa-abw-i-cba-sluzby-sprawdzaja-czy-zlamal-prawo-piszac-skandaliczny-wyrok?strona=2