W ciągu zaledwie doby zebrano 100 tys. funtów na zakup kolekcji garderoby i biżuterii premier Thatcher

Fot. Malkalior/Wikipedia.org na lic. CC BY-SA 3.0
Fot. Malkalior/Wikipedia.org na lic. CC BY-SA 3.0

Oto news wart zastanowienia. W ciągu zaledwie jednej doby zebrano 100 tys. funtów na zakup kolekcji garderoby i biżuterii premier Thatcher, aby potem umieścić ją w nowej galerii i udostępnić publiczności! I nie są to pieniądze rządowe czy przekazane przez instytucje, to datki zwykłych Brytyjczyków.

I znowu wyszło na moje, a nie liberalnej lewicy  z „Gazety Wyborczej”, z TVN 24, czy agencji PAP, która wciąż upiera się przy wyssanej z palca teorii, że premier Thatcher pozostawiła za sobą nienawiść, ruiny i zgliszcza. Przecież te 100 tys. funtów / ok. 600 tys. złotych/, zebranych w ciągu doby z kieszeni zwykłych obywateli, to świetny dowód na to jak bardzo jest wciąż pamiętana i szanowana. I ciągle słychać, że kolejne dziesiątki tysięcy funtów płyną do The Margaret Thatcher Centre, które będzie brać udział w aukcji zakupienia choć części kolekcji baronessy Thatcher, aby potem wystawić ją w galerii Uniwersytetu w Buckingham.

A oto komentarz posła sir Geralda Howartha, byłego doradcy lady Thatcher do wydarzenia: ”Była najlepiej ubraną kobietą - brytyjskim politykiem. A jej garderoba jest częścią jej samej oraz jej politycznego wizerunku, i z pewnością pokazuje jej siłę  i charakter”.

Tutejsza prasa konserwatywna nie posiadała się z oburzenia, kiedy Muzeum Wiktorii i Alberta, gdzie znalazło się miejsce na ekspozycję strojów lady Diany czy gwiazd filmowych, odmówiło przyjęcia kolekcji. Zabrakło kąta dla pamiątek po największym, obok Winstona Churchilla, przywódcy politycznym Wielkiej Brytanii XX wieku! Mimo, że przedtem przyjęło dar pewnej Angielki 1000 sztuk garderoby, w tym odzież sportowej i akcesoriów, i częściowo je wystawiło. I w polskim i w brytyjskim świecie galerii i muzeów – patrz: dyrektor Victoria and Albert Museum Martin Roth, czy była szefowa warszawskiej Zachęty Anda Rottenberg – rządzi niepodzielnie poprawność polityczna, co znaczy, że giganci historii oraz utalentowani artyści, reprezentujący wartości chrześcijańskie  nie mają tam czego szukać, bo nie znajdą.

Rzecz w tym, że za miesiąc dom aukcyjny Christie’s w Londynie zamierza sprzedać kolekcję, liczącą sobie 300 sztuk i spodziewa się uzyskać za nie ok. 500 tys. funtów. Jeśli Centrum Margaret Thatcher zbierze taką kwotę, będzie mogła zakupić dużą część pamiątek. Chodzi o to, żeby nie rozproszyły się po świecie po prywatnych kolekcjach, lecz zostały w kraju. A większość z przedmiotów, należących do kolekcji można wywieźć za granicę, bo brytyjskie prawo przewiduje, że obiekt musi być wart przynajmniej 12 tys. funtów / a portret 10 tys./, aby nabywca musiał aplikować o pozwolenie na jego wywóz.

Krzepiące jest nie tylko to, że Centrum zbiera pieniądze w tak nieprawdopodobnym tempie. Także to, że nacisk mediów konserwatywnych i społeczeństwa na Muzeum Wiktorii i Alberta jest tak silny, iż dyrektor Martin Roth już oświadczył, że „gdyby propozycja przekazania kolekcji została złożona po raz drugi, prawdopodobnie zmieniłby zdanie”. Oto co znaczy vox populi – prawie vox dei - nawet w takich, zda się sentymentalnych, sprawach. Sentymentalnych? Ha, w gruncie rzeczy chodzi nie o sentymenty, lecz politykę historyczną państwa. Kogo zachować, kogo pochować? A postawa dyrektora Rotha? Co  za arogancja, co za traktowanie państwowego muzeum – popularna „Victoria and Albert” jest przecież dotowana przez ministerstwo kultury czyli z kieszeni podatników – jak własny prywatny folwark! Lewactwo rozpanoszyło się w światowej kulturze, między polityką kulturalną  a oczekiwaniami społecznymi powstał istny Rów Mariański, i tam gdzie jest to możliwe – jak teraz w Polsce – należy wyrównywać proporcje i przywracać sztukę narodowi.

A wracając do pani premier. Dlaczego brytyjska lewica na dźwięk nazwiska Margaret Thatcher zionie ogniem i siarką? Skąd nazwa „Mrs Scrooge z wypacykowana twarzą”, „reakcyjna kobieta jaskiniowa” i „thatcheryzm – ideologia zła, napędzająca chciwość i egoizm”? Ten drugi epitet zawdzięczamy najbardziej znanej feministce Germaine Greer, która po pierwsze zapomniała, że lady Thatcher to jeden z najwspanialszych symboli społecznej mobilności, a po wtóre że była ona pierwszą w historii kraju kobietą premier w Izbie Gmin, „klubie tylko dla dżentelmenów”. Więc czym lady Thatcher tak się naraziła brytyjskiej lewicy? Po pierwsze – na całe 18 lat, od 1979 do 1997 roku przewróciła cały liberalny świat do góry nogami i zablokowała możliwość jej wpływu na bieg zdarzeń w Wielkiej Brytanii. Zdemontowała państwo opiekuńcze – co nieśmiało próbuje dziś robić David Cameron – pozbyła się „czerwonych baronów”, którzy – jak powiedział malowniczo konserwatysta lord Tebbit –„w przerwach strajkowych wpadali do restauracji Westminsteru na tani lunch i pouczyć ministrów, co mają robić”. Bo broniła w Brukseli interesów swoich rodaków i protestowała przeciw głupstwom eurokratów. A w aliansach z Ronaldem Reganem walczyła z Kremlem, od którego jeszcze w roku 1990 Partia Komunistyczna Wielkiej Brytanii inkasowała pieniądze na swoją wywrotową działalność. I tak większość wyborców – dobrym dowodem na tę tezę może być fakt, że po raz drugi wybrali konserwatystów – powtarza „ona nie tylko mądrze rządziła naszym krajem, ona uratowała nasz kraj”, przed ciągłym pogarszaniem się stanu gospodarki, ubożeniem obywateli, wysoką inflacją, bezrobociem i osuwaniem się kraju w strajkowy chaos. A lewica w odpowiedzi: „zniszczyła gospodarkę, dobre relacje z Unią, związki zawodowe i ducha wspólnot pracowniczych, a wysyłając na zasiłek pozbawiła godności wiele tysięcy ludzi”.

Oto zdanie byłego premiera Johna Majora: ”była niezwykłym liderem i zmieniła percepcję Wielkiej Brytanii siebie samej”. I konserwatywnego ministra Nigela Lamonta: ”nazwisko Margaret Thatcher zawsze będzie dla synonimem słowa >odwaga<. Długo nie będzie takiej drugiej”. Nawet były lider liberalnych demokratów Paddy Ashdown przyznaje: „przebudowała kraj i przywróciła mu dumę narodową”. Ale to za mało dla lewaków, także z Muzeum Wiktorii i Alberta. No bo owszem, przebudowała kraj, ale nie  w sposób w jaki oni sobie życzyli. I to jest główna przyczyna konfliktu, także w bitwie o zachowanie thatcherianów na Wyspach.

Tekst opublikowany na SDP.pl

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.