Strachy na lachy z „brutalnym grymasem Kaczyńskiego”. Wedle niektórych niemieckich komentatorów, jesteśmy najgłupszym narodem świata

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. dw.de
Fot. dw.de

Jeszcze nowy rząd Prawa i Sprawiedliwości nie objął władzy, a już rozdzwoniły się dzwonki alarmowe, jakaż to koszmarna przyszłość przed nami, Polakami.

Po pierwsze, my, Polacy, nie mamy świadomości, że gabinet, który gwarantował naszemu narodowi cuda-wianki zastąpi „nacjonalistyczna konserwa”, napisał m.in. niemiecki „Der Spiegel”. No, kto jak kto, ale Niemcy akurat wiedzą, co to jest nacjonalizm… Krótko mówiąc, zgrozą wieje i tylko patrzeć jak neonzis Jarosława Kaczyńskiego utworzą formacje SA (dla niewiedzących, oddziały szturmowe hitlerowskiej NSDAP). Jak wieszczy ów lewicowy tygodnik, objęcie władzy przez PiS grozi wstrząsami nie tylko Polsce, lecz w całej Unii Europejskiej.

Prawdę powiedziawszy, Europa już się trzęsie - jak odkrył „Bild” – z powodu „podżegacza Kaczyńskiego”, któremu niezbyt podoba się postawa Angeli Merkel wobec napływu imigrantów. Bo, jak wiadomo, jedynie słuszna jest polityka pani kanclerz, w przeciwieństwie do planów przyszłej premier Beaty Szydło oraz byłego premiera i szefa PiS, którzy dążą do przekształcenia Polski w „państwo narodowo-paternalistyczne”, o czym doniósł „Süddeutsche Zeitung” w serii tekstów o kraju nad Wisłą.

Daruję sobie kolejne cytaty z komentarzy zza Odry, prawie wszystkie utrzymane są w alarmistycznym tonie: „Quo vadis, Polen…”, ale jeden warto jeszcze przytoczyć. Opiniotwórczy „Handelsblatt”, który także prognozuje „ciężkie czasy dla Merkel z powodu zwycięstwa konserwatywnych narodowców w Polsce”, dostrzegł osobisty urok następczyni Ewy Kopacz, ubolewa jednak, że:

Za piękną twarzą Beaty Szydło kryje się brutalny grymas Kaczyńskiego

Przy czym winien jestem wyjaśnienia, iż odpowiednikami „brutale Fratze” są też: brutalna, wykrzywiona twarz, …morda, …gęba, …pysk - jak kto woli. Ja wybrałem tę życzliwszą formę w nadziei, że może kiedyś doczekam się nie tylko w tej gazecie większego rozeznania w temacie, większej rzeczowości, a przynajmniej właściwej pisowni polskich nazwisk.

Co symptomatyczne, w niemieckich doniesieniach można przeczytać ostrzeżenia dla… „Berlina i Brukseli”, w tej właśnie kolejności, jako nadzorców(?) Europy, które powinny wyciągnąć naukę z wygranej PiS. A mianowicie, przykładać większą wagę do sprawiedliwości społecznej oraz rozwiązywania problemów obywateli. Do nielicznych, które zachowały trzeźwość w ocenie PiS należy dziennik „Die Welt”, który piórem Gerharda Gnaucka podsumował w tekście pt. „Warszawa pozostanie europejska”, że Polska nie obierze antyunijnego kursu:

Nie przesadzajmy z tym zatroskaniem” (…), człowiek z taką świadomością historyczną jak Kaczyński wie, że polskie marzenie o wolności i niepodległości potrzebuje silnych sojuszników, aby któregoś dnia nie trzeba było znów śpiewać: „co nam obca przemoc wzięła…”

Generalnie jednak z mediów zza Odry wyzierają strachy na lachy i, jeśli wierzyć niektórym komentatorom, jesteśmy najgłupszym narodem świata, dokonującym katastrofalnych wyborów. Mag sein/być może, jak mówią Niemcy z chroniczną skłonnością do pouczania innych, którzy widać szybko zapomnieli, że gdyby nie ta nasza „głupota” pewnie nadal żyliby w dwóch republikach, a Zachodnie Niemcy wciąż pogłębiałyby proces pojednania z Francją, gdzie notabene w chwili upadku komunizmu politycy mawiali, iż „tak bardzo kochają Niemców, że chcieliby aż dwóch państw niemieckich”…

Lektura prasy, nie tylko niemieckiej, jest wielce pouczająca. Co robić? Przede wszystkim robić swoje. Można by rzec, jak de facto kwitował twórczość rodzimych mediów kanclerz Helmut Kohl, „die Hunde bellen, die Karawane zieht weiter” – „psy szczekają, karawana jedzie dalej”. Robić swoje, nie oburzać się, nie obrażać, zachować spokój i opanowanie. Nie próbować udowadniać, że nie jesteśmy wielbłądami, polemika z takimi np. publikacjami, jak włoskiej, lewicowej gazety „La Repubblica”, która rozwodziła się o „ultranacjonalistycznym” PiS, wspierającym rosyjskiego prezydenta Władimira Putina w rozbijaniu UE, byłaby niczym rozmowa ze ślepcem o kolorach.

To samo dotyczy np. francuskiego dziennika „Libération”, również lewicowej konotacji, który parę dni temu snuł o polskim kato-fundamentalizmie, ksenofobii PiS i odwracaniu się od Europy.

Niestety, polityka niemal nieuchronnie wiąże się ze szczególną formą kłamstwa. W tym kontekście aż dziw bierze, że przez Europę nie przetoczyła się do tej pory fala krytyki, w oparciu o POniektóre, polskie media, że - choć minęło aż 10 dni od ogłoszenia wyniku wyborów - rwące się do władzy, nieudolne PiS nie zdołało nawet sklecić rządowego gabinetu. (W kwestii formalnej, co zauważył kolega Staszek Janecki, najkrócej w III RP rząd powstał po upływie 26 dni, a najdłużej 57).

Krytyka oparta na kłamstwach oraz wybiorczych opiniach to nic nowego. Najlepszym recenzentem jest czas…

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych