Ciuciubabka szkodzi. Zamiast wzajemne spory załatwić w zaciszu gabinetów, a na koniec ogłosić nowy rząd, zaczyna się rozgrywanie partyjnych spraw przez media

fot. ansa
fot. ansa

Informacja, która pojawiła się kilka dni temu, że o obsadzie szefostwa MON miało decydować podejście dwóch potencjalnych szefów tego ministerstwa do kontraktu na francuskie śmigłowce ciągle żyje i przekonuje mnie niestety, że nie wszyscy uczą się na błędach.

Zamiast wzajemne spory załatwić w zaciszu gabinetów, a na koniec ogłosić nowy rząd, zaczyna się rozgrywanie partyjnych spraw przez media.

Sprawa z MON jest prosta, oczywista i nie trzeba ani być wybitnym analitykiem ani mieć informatorów wewnątrz PiS, by ją pojąć. Jarosław Kaczyński chce na szefa tego resortu Antoniego Macierewicza i zapewne mu to obiecał. Beata Szydło widziała na tym miejscu kogoś innego – Jarosława Gowina.

To Beata Szydło tworzy rząd, ale Kaczyński jest szefem partii więc ma prawo mieć wpływ na jego kształt. Muszą ze sobą wynegocjować taką formę, która zadowoli obie strony. Jak to przy kompromisie, żadna z nich nie będzie zadowolona do końca.

To wszystko jest normalne, nie ma w tym nic zdrożnego, ani niewłaściwego. Problem zaczyna się jednak, kiedy zaczynają się wokoło tego gry, wciskanie dziennikarzom i ich czytelnikom kitu (jak ten o helikopterach), zagończycy z drugiego partyjnego szeregu wyprowadzający temat do mediów, by bojem okazać swoją lojalność wobec szefa lub szefowej.

Dlatego jeszcze raz mam propozycję do nowych włodarzy naszego kraju. Przestańmy bawić się w te informacyjne ciuciubabki, jakkolwiek wciągające by nie były. Już kilka ekip w Polsce, a i PiS-owska też po trochu, doświadczyły, że takie szachy, kiedy nadmiernie wciągną graczy, mogą skończyć się wywróceniem szachownicy i tym, że zasiądzie przy niej ktoś inny.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych