Będę szefem klubu parlamentarnego, ale nie marszałkiem
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Kukiz, lider ugrupowania Kukiz‘15.
wPolityce.pl: Po tych dwóch dniach w Sejmie poczuł się Pan już prawdziwym posłem?
Paweł Kukiz: To zależy od definicji. Jeśliby wziąć taką starą, którą by pani wyartykułowali ludzie na ulicy, gdzieś w Polsce - to nie. Takim posłem się nie czuję i nie chcę się czuć. Ale jeśli chodzi o nową sytuację, to nie jest ona dla mnie aż tak nowa. Przez rok byłem radnym sejmiku województwa Dolnośląskiego. A to naprawdę duże podobieństwo.
Wiem, że są państwo po pierwszych spotkaniach integracyjnych. Ale czy w głębi serca nie obawia się pan o to, że klub może panu schudnąć? Mówię o pojawiających się od czasu do czasu, pogłoskach o próbach podkupienia pańskich posłów…
A zadaje pani takie pytania panu Petru i Kaczyńskiemu?
Oczywiście. Jeśli tylko mam okazję…
Ja nie rozpatruję takiej opcji. Oczywiście może się zdarzyć, że dwóch, trzech, pięciu posłów odejdzie ale myślę, że idea tak dyscyplinuje moich ludzi, że do tego nie dojdzie.
Udział w wyborach to jak zawarcie związku małżeńskiego. Jak ja mogę pytać tuż przed ślubem czy żona mnie zdradzi? Zadawanie takich pytań jest wręcz nieetyczne.
Poza tym wszyscy zdają sobie sprawę, że takie przejście do innej opcji politycznej oznaczałoby przekreślenie ich kariery. Ugrupowania, które by ich przejęły są w stanie kupić posła na pewien czas ale w następnych wyborach na pewno go nie wystawią.
Zdarzają się nawet bardzo egzotyczne transfery. Michał Kamiński choćby…
To są ludzie funkcjonujący w polityce od lat. Ale ci, którzy dopiero zaczynają swoją karierę polityczną i na dzień dobry ”sprzedają” klub są potem traktowani jako prostytutki polityczne – nazywając rzecz po imieniu. Przez tych, którzy ich kupują.
Wie pan już jak pan poobsadza sejmowe stanowiska? Kogo pan zgłosi na wicemarszałka?
Rozmawialiśmy o tym pod Krakowem. Są jakieś ustalenia. W zasadzie pewne. Ale za wcześnie, żeby o tym mówić.
Ale to nie pan?
Nie, nie. To musi być osoba merytoryczna. To jest ważna funkcja. Ja jestem człowiekiem, który niesie ideę, a nie urzędnikiem…
Ale szefem klubu pan zostanie?
To na pewno. No chyba, że klub się sprzeciwi…
To zapytam o pomysły na zmianę Konstytucji. Bo to chyba idea, która najmocniej was w klubie spaja mimo różnic światopoglądowych…
Jeszcze nie wiemy czy nas spaja. Bo Konstytucję można zmienić na różne sposoby… Ale ja myślę o takich zmianach, które nadadzą obywatelowi kontrolę nad władzą. Na kilku płaszczyznach. Dlatego myślę o takich sprawach jak ordynacja wyborcza, bezprogowość referendów (mówię o progu frekwencyjnym). Ale nie wiem, czy Konstytucję trzeba pisać od początku, czy modyfikować tę z 97’ (która jest zresztą fatalna). Nawet Herbert o tym pisał. Sam nie odważyłbym się pisać od nowa Konstytucji. Ale chodzi mi o to, by jasno określić podział władzy ustawodawczej i wykonawczej…
Z przesunięciem realnej władzy w stronę prezydenta?
Z całą pewnością. Być może nawet z przypisaniem mu misji tworzenia rządu i bezpośredniej odpowiedzialności. Może i Sejm powinien wziąć jakieś elementy kompetencji prezydenta – jak rozpisywanie referendum, bez konieczności zasięgania opinii innego organu władzy państwowej. Jest też kwestia Senatu.
Chce pan go zmniejszyć, czy likwidować?
Ja bym zostawił go jako grupę ekspercką. Zresztą Senat jest dziś instytucją najbardziej demokratyczną, bo tam są JOW-y. Ale się nie sprawdzają, ze względu na wielkość okręgów wyborczych. Ale powinna to być – mówiąc w ogromnym skrócie – grupa ekspercka, która np. mianuje sędziów II instancji. Wtedy pacyfikujemy mafijność KRS-u. Bo sędziowie pierwszej instancji są wybierani w JOW-ach. Takich pomysłów jest mnóstwo…
A z jaką większością chce pan je wprowadzać w życie?, Bo w tej kadencji jej nie widać…
W tej kadencji nie mam szans.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Będę szefem klubu parlamentarnego, ale nie marszałkiem
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Kukiz, lider ugrupowania Kukiz‘15.
wPolityce.pl: Po tych dwóch dniach w Sejmie poczuł się Pan już prawdziwym posłem?
Paweł Kukiz: To zależy od definicji. Jeśliby wziąć taką starą, którą by pani wyartykułowali ludzie na ulicy, gdzieś w Polsce - to nie. Takim posłem się nie czuję i nie chcę się czuć. Ale jeśli chodzi o nową sytuację, to nie jest ona dla mnie aż tak nowa. Przez rok byłem radnym sejmiku województwa Dolnośląskiego. A to naprawdę duże podobieństwo.
Wiem, że są państwo po pierwszych spotkaniach integracyjnych. Ale czy w głębi serca nie obawia się pan o to, że klub może panu schudnąć? Mówię o pojawiających się od czasu do czasu, pogłoskach o próbach podkupienia pańskich posłów…
A zadaje pani takie pytania panu Petru i Kaczyńskiemu?
Oczywiście. Jeśli tylko mam okazję…
Ja nie rozpatruję takiej opcji. Oczywiście może się zdarzyć, że dwóch, trzech, pięciu posłów odejdzie ale myślę, że idea tak dyscyplinuje moich ludzi, że do tego nie dojdzie.
Udział w wyborach to jak zawarcie związku małżeńskiego. Jak ja mogę pytać tuż przed ślubem czy żona mnie zdradzi? Zadawanie takich pytań jest wręcz nieetyczne.
Poza tym wszyscy zdają sobie sprawę, że takie przejście do innej opcji politycznej oznaczałoby przekreślenie ich kariery. Ugrupowania, które by ich przejęły są w stanie kupić posła na pewien czas ale w następnych wyborach na pewno go nie wystawią.
Zdarzają się nawet bardzo egzotyczne transfery. Michał Kamiński choćby…
To są ludzie funkcjonujący w polityce od lat. Ale ci, którzy dopiero zaczynają swoją karierę polityczną i na dzień dobry ”sprzedają” klub są potem traktowani jako prostytutki polityczne – nazywając rzecz po imieniu. Przez tych, którzy ich kupują.
Wie pan już jak pan poobsadza sejmowe stanowiska? Kogo pan zgłosi na wicemarszałka?
Rozmawialiśmy o tym pod Krakowem. Są jakieś ustalenia. W zasadzie pewne. Ale za wcześnie, żeby o tym mówić.
Ale to nie pan?
Nie, nie. To musi być osoba merytoryczna. To jest ważna funkcja. Ja jestem człowiekiem, który niesie ideę, a nie urzędnikiem…
Ale szefem klubu pan zostanie?
To na pewno. No chyba, że klub się sprzeciwi…
To zapytam o pomysły na zmianę Konstytucji. Bo to chyba idea, która najmocniej was w klubie spaja mimo różnic światopoglądowych…
Jeszcze nie wiemy czy nas spaja. Bo Konstytucję można zmienić na różne sposoby… Ale ja myślę o takich zmianach, które nadadzą obywatelowi kontrolę nad władzą. Na kilku płaszczyznach. Dlatego myślę o takich sprawach jak ordynacja wyborcza, bezprogowość referendów (mówię o progu frekwencyjnym). Ale nie wiem, czy Konstytucję trzeba pisać od początku, czy modyfikować tę z 97’ (która jest zresztą fatalna). Nawet Herbert o tym pisał. Sam nie odważyłbym się pisać od nowa Konstytucji. Ale chodzi mi o to, by jasno określić podział władzy ustawodawczej i wykonawczej…
Z przesunięciem realnej władzy w stronę prezydenta?
Z całą pewnością. Być może nawet z przypisaniem mu misji tworzenia rządu i bezpośredniej odpowiedzialności. Może i Sejm powinien wziąć jakieś elementy kompetencji prezydenta – jak rozpisywanie referendum, bez konieczności zasięgania opinii innego organu władzy państwowej. Jest też kwestia Senatu.
Chce pan go zmniejszyć, czy likwidować?
Ja bym zostawił go jako grupę ekspercką. Zresztą Senat jest dziś instytucją najbardziej demokratyczną, bo tam są JOW-y. Ale się nie sprawdzają, ze względu na wielkość okręgów wyborczych. Ale powinna to być – mówiąc w ogromnym skrócie – grupa ekspercka, która np. mianuje sędziów II instancji. Wtedy pacyfikujemy mafijność KRS-u. Bo sędziowie pierwszej instancji są wybierani w JOW-ach. Takich pomysłów jest mnóstwo…
A z jaką większością chce pan je wprowadzać w życie?, Bo w tej kadencji jej nie widać…
W tej kadencji nie mam szans.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/270722-pawel-kukiz-trzeba-jak-najszybciej-odsunac-platforme-od-wladzy-wczesniejsze-wybory-w-samorzadach-jestem-za-nasz-wywiad?strona=1