Ślązakowcy, czyli kreple z krewetkami

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

W kampanii wyborczej w Województwie Śląskim komitety ślązakowców i mniejszości niemieckiej (Zjednoczeni dla Śląska do Sejmu a Slonzoki Razem do Senatu) poniosły totalną klęskę. Separatyści są tematem interesującym tylko dla pewnego lokalnego dziennika należącego do niemieckiego kapitału - gazety o bardzo spadającej sprzedaży, niczym notowania PO. Liczni aktywiści RAŚ uważali sojusz z mniejszością niemiecką za błąd. Niezakamuflowana opcja niemiecka została wyceniona przez wyborców naszego regionu zaledwie na nieco ponad 2,5 % i kilkanaście tysięcy głosów.

W debatach o tzw.tematach śląskich zarówno posłowie PiS mówili podobnie – forma przedstawiania tych postulatów połączona z krzykliwą i agresywną antypolskością nie służy opinii o naszym regionie w innych częściach Polski. W tak trudnych kwestiach potrzebny jet konsensus. Postulaty RAŚ przy wchodzeniu do koalicji w samorządzie Województwa Śląskiego świadczyły, że zgodnie z zapewnieniami Prezydenta Komorowskiego żyjemy w złotym wieku. Najważniejsze problemy dla kolegów Jerzego Gorzelika to powołanie oficera rowerowego czy kreowanie na bazie gwary nowego języka. To taka regionalna wersja oderwania od rzeczywistości jak lewica i PO – czyli ideologia gender i zmiany płci czy kwestia uchodźców. Tymczasem realne problemy dla Polaków to narastająca emigracja młodzieży wobec braku perspektyw na dobrą pracę i dostępne cenowo mieszkanie w Polsce. W naszym regionie podstawowe wyzwanie to górnictwo, kluczowa u nas gałąź gospodarki decydująca o kondycji finansowej Województwa Śląskiego. To są poważne problemy w naszym regionie a nie autonomia czy nowy naród.

Słabość komitetu Zjednoczeni dla Śląska pokazuje odrzucenie tej inicjatywy przez większość osób deklarujących w spisie powszechnym w 2011 r. narodowość śląską (376 tys.) jak i określających siebie Polska-Ślązak (471 tys.). To totalnij klęska polityki Jerzego Gorzelika stawiającego na budowę partii regionalnej w opozycji zarówno do PiS jak i PO. Guru politycznym ślązakowców w tych wyborach został europoseł PO Marek Plura deklarujący osobiste poparcie dla lidera śląskiej PO Tomasza Tomczykiewicza na jego ulotce. Co tam zrujnowane górnictwo – ważne, że jest oficer rowerowy i będą ścieżki. PO od lat obiecuje ślązakowcom uznanie języka śląskiego i podobnie jaki w latach ubiegłych nie dotrzymała. Projekt ustawy jak w latach ubiegłych trafił tylko do komisji sejmowej. Wygląda na to, że PO chodzi tylko o tworzenie mitu partii otwartej na radykalne postulaty separatystów. Jak śpiewali Skaldowie - chodzi nie o to by złowić króliczka, ale by gonić go.

Spośród kandydatów do Senatu o mandat otarł się tylko Leon Swaczyna (komitet Slonzoki Razem) w okręgu obejmującym Siemianowice, Świętochłowice, Piekary Śląskie i Rudę Ślaską. Swaczyna uzyskał 26% głosów a zwycięzca z PO tylko 34 %. Głosy ślązakowsko-korwinowskie rozbił kandydat Kongresu Nowej Prawicy .. Labryga uzyskując 7% głosów. Przy zsumowaniu tych wyników wychodzi 33% czyli prawie mandat. Inni kandydaci ślązakowscy uzyskali kilkanaście procent i nie odegrali znaczącej roli w wyborach.
Rozliczenia powyborcze w RAŚ na łamach „Ślunskiego Cajtunga” rozpoczął Leon Swaczyna. Winnym porażki ma być Jerzy Gorzelik bo osobiście namaścił kandydatów RAŚ i nie dopuszcza konkurentów będąc jedyną twarzą medialną RAŚ. Według leona Swaczyny grzechem RAŚ jest, że pod kierownictwem Gorzelika przestał być organizacją śląską.

Przede wszystkim zapomniał, że ma w nazwie autonomię Śląska. Autonomię ! Nie historię Śląska, i prace badawcze nad nią. Nie jego zabytki, nie narodowość śląską i nie godkę nawet – ale autonomię. Specyficzny ustrój polityczno-gospodarczy Śląska w ramach Polski – ale Polakom raczej nieznany. (…) RAŚ przy każdej okazji powinien przypominać, że jest Ruchem AUTONOMII Śląska. Nie zaś Ruchem Historii Śląska

— pisze Leon Swaczyna.

Podstawowe zarzuty to brak programu RAŚ w kwestiach socjalnych, szczególnie braku reakcji na problemy górnictwa. Swaczyna zarzuca radnym RAŚ poparcie na forum Sejmiku Śląskiego Strategii Polski Południowej przewidującą współpracę przy absorbcji funduszy UE Katowic z Krakowem a Opola z Wrocławiem. Publicyści „Ślunskiego Cjatunga” nazwali wymyśloną przez wicepremier Elżbietę Bieńkowską strategię Krakowicami i zarzucali Gorzelikowi brak walki o działanie w ramach historycznych granic Górnego Śląska. Po drugie w ramach warunków wejścia do koalicji w Sejmiku Śląskim RAŚ wymienił uchwalenie ustawy o metropolii śląskiej. W projekcie ustawy miasta górnośląskie połączono w jeden organizm z Sosnowcem, Będzinem i Dąbrową Górniczą. Gdy pomysł pojawi się 9 lat temu, sympatycy RAŚ ostrzegali przed rozmyciem śląskości w takim wielkim miejskim podmiocie. Anonimowy działacz RAŚ sugeruje, że Gorzelik niczym Kaczyński powinien usunąć się w cień oraz wymienia długą listę postaci odsuniętych przez Gorzelika od wpływów w RAŚ – w tym postaci skompromitowanych jak Paweł Polok (wzywał do palenia płyt Stanisława Sojki i godoł o „bękarcie traktatu wersalskiego”).

Wizja opozycjonistów Gorzelika to utrwalenie sojuszu z mniejszością niemiecką i trwałe przeciwstawianie się ogólnopolskim partiom politycznym. Alternatywa proponowana przez europosła Marka Plurę to zostanie przez RAŚ satelitą Platformy Obywatelskiej w nadziei, że coś kiedyś dla ślązakowców spadnie. W przedwyborczym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Marek Plura chwali PO chociaż przyznaje, że nie zdołał przekonać władz krajowych do swoich postulatów. W najgorszym razie będzie można prowadzić swoje małe interesy. Zwolennikiem wasalizacji RAŚ najwyraźniej jest śląskie kierownictwo PO z Tomaszem Tomczykiewiczem na czele. Użyto RAŚ jako narzędzia do przeforsowania ustawy metropolitalnej w wersji śląskiej PO obiecywanej przez śląskich posłów PO od 2007 roku. Zapewne toczy się rywalizacja o zostanie śląskim sojusznikiem PO pomiędzy Związkiem Górnośląskim (wspieranym przez Marka Plurę) a liderami RAŚ. Gorzelik pewnie nadal ma nadzieję, że Związek Górnośląski zniknie jak Związek Radziecki.

RAŚ w poprzedniej kadencji wspierał wszystkie najważniejsze i najbardziej kontrowersyjne decyzje zarządu Województwa Śląskiego pod wodzą Adama Matusiewicza. RAŚ wspierał tworzenie Koleji Śląskich, komercjalizację Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągowego czy nawet taki drobiazg jak dotacja na restaurację z kuchnią regionalną dla żony wicemarszałka Kleszczewskiego (ze śląskimi potrawami jak tortilla i gaspaccio). Jakie geszefty śląskiej PO firmuje RAŚ w tej kadencji życie pokaże.

Wizja Górnego Śląska według RAŚ koresponduje z decyzją koalicji PO-RAŚ-PSL o uznaniu kuchni z Wysp Kanaryjskich za śląską kuchnię regionalną. Modelowy Ślązak z wizji PO i RAŚ szczęśliwie spędza czas na Teneryfie w towarzystwie autora „Cholonka” Janoscha czy Kazimierza Kutza zajadając typowo śląskie regionalne potrawy jak gazpacho, sałatka z krewetek z grzankami andaluzyjskimi czy pierś z kurczaka po katalońsku. A jedyna troska to wyniki w Bundeslidze i kiedy skodyfikują godkę. Prawdziwi Ślązacy bardziej martwili się o swoje miejsca pracy w zagrożonych przez nieodpowiedzialną politykę PO kopalniach i wielu innych przedsiębiorstwach powiązanych z górnictwem. To największe wyzwanie i prawdziwy problem Górnego Śląska. Eksperyment z narodem śląskim jest równie potrzebny dla mieszkańców naszego regionu jak ustawa z zmianie płci czy kreple z krewetkami.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych