Dzień Kaczora. Widmo krąży, jeszcze nie nad Europą, ale krajem naszym ojczystym

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Krąży z furkotem przeraźliwym, dech zapierającym. To już nie Kaczka sprzed lat dwudziestu, ale groźny Kaczor z naciskiem na groźne „r” na końcu. Miał swój dzień zasłużony w ubiegłą niedzielę, ale wyraźnie widać, że te ostatnie dni duchów, to dopiero prawdziwe Dni Kaczora. Pełne grozy nieuchronnej, strasznej i przeraźliwej, rozum odbierającej.

Pan Jan – dla Justyny Pochanke – Rokita oświadczył dziś, że Kaczor nie jest tyranem. Znów to „r” w słowie i wymowie, więc nie ma co się niepokoić, skoro Jan Maria zapewnia, że Kaczor z lekka bojący jakiś. Musi coś wiedzieć Pan Jan. Czyli po strachu.

Gdzie tam. Znów przeleciał Kaczorr. Nad Nałęczem.

Eksminister musiał powiedzieć co pomyślał: „Jak Kaczyński zapewnia, że nie będzie odwetu, to szczoteczkę do zębów i worek cebuli trzeba kupić” Wyznacza to skalę potrzeb zasłużonego historyka i ministra, wspólną zapewne w byłej Kancelarii. Potrzeb i oczekiwań. Warto pamiętać. Redaktor Żakowski wieszczy, że Kaczor będzie każdym w rządzie - i od finansów, i od edukacji, dosłownie każdym. Nie wspomniał o Komendzie Głównej Straży Pożarnej, co niepokoi, bo Straż bez Kaczora może kuleć.

Żal powszechny i łkanie słychać, że rząd i prezydent będą działać wspólnie ze strasznym Kaczorem. A może to by i dobrze było, gdyby całą górę coś łączyło, współpraca, przyjaźń nawet, niekoniecznie szorstka. Niby dlaczego nie, skoro Kaczorr nie jest tyranem i omija Straż Pożarną. Eliza Michalik w jednym tylko programie wypowiedziała wczoraj ze sto razy to straszne imię i nazwisko i choć herbata słodsza się nie zrobiła, to ból widać było dziennikarki – jak powiedziała – liberalnej, że taka tu zmiana, a niektórzy dziennikarze się cieszą. Skoro wybierali to się cieszą. Gorzej by było odwrotnie. Znawczyni ta podjęła krytykę złego pomysłu zmiany Telewizji w instytucję kultury, a to dlatego, że miałaby w nazwie „narodowa”, co liberalnej dziennikarce, która się nie cieszy, nie podoba się. Nie powiedziała tylko, czy jest też za likwidacją Narodowego Banku wraz z jego biletami, takiegoż Stadionu, licznych parków narodowych oraz Muzeum Narodowego, które dotąd nie przeszkadzało, a za chwilę wzbogaci swą kolekcję mumii. A jak Bank przestanie być Narodowym i zostanie Polskim, to będzie dobrze? Czy też przeszkadza? Nie powiedziano, bo żal chwycił mówczynię nad losem „premierki”, że tak się nie może postawić Kaczorrowi, jak żurnalistka by pragnęła. W cieniu gilotyny w scenografii, co zapamiętamy. Brak było dotąd danych o niezgodzie Pani Elizy na rolę obrońcy żyrandola, wyznaczoną przez dawnego Tuska, czy najmądrzejszej Pani premier przez tegoż wybranej, z absolutną samodzielnością działania.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.