"O roku ów...!" Zmiana na wiosnę, zmiana na jesieni. III RP jaką znaliśmy do tej pory przestała istnieć nawet teoretycznie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Profil Beaty Szydło na FB
Fot. Profil Beaty Szydło na FB

Po trzecie - na co wskazują dane - doszło do wielkiej przemiany u „młodych, wykształconych, z wielkich miast”. PiS wygrało nie tylko w swoim naturalnym elektoracie, ale pobiło Platformę i w największych miastach, i wśród najlepiej wykształconych, i wśród najmłodszych. Zwłaszcza ta ostatnia przesłanka powinna dać do myślenia tym, którzy kierowali naszym krajem przez 25 lat (z drobnymi przerwami). Najmłodsze pokolenie, które wchodzi w dorosłość i zaczyna się interesować życiem publicznym, skłania się i ku PiS, i ku Kukizowi, i ku partii KORWiN - partiom, które kwestionują dotychczasowy ład. Partiom, które są przecież konserwatywne i odwołujące się do niemodnych, wydawałoby się, wartości, a jednak przyciągające najmłodszych wyborców. Skręt w lewo wmawiany nam na każdym kroku po prostu nie istnieje.

Po czwarte - tutaj schodzimy na bardziej bezpośrednie przyczyny wygranej PiS - co paradoksalne i zabawne, władzę (samodzielną?) Prawu i Sprawiedliwości dał… Adrian Zandberg i partia Razem, a także takie ośrodki jak telewizja TVN. Brodaty neomarksista w ostatnim tygodniu kampanii (a w zasadzie trzech dniach) odebrał Zjednoczonej Lewicy 2-3 decydujące punkty procentowe, wciągając ją pod próg wyborczy. Tym samym nie tylko zabił dotychczasową lewicę, wyprowadził sztandar SLD i wysłał Leszka Millera na emeryturę, ale przede wszystkim zmienił rozkład mandatów w Sejmie, otwierając PiS furtkę do samodzielnej większości. Idę o zakład, że środowiska, które „pompowały” w ostatnich dniach kampanii Zandberga (który wypadł w debacie nieźle i naturalnie, ale przecież nie nadzwyczajnie…) plują sobie dziś w brodę. Cały zabieg powinien być niezwykle szczegółowo zbadany przez politologów i socjologów.

Po piąte wreszcie - na sukces okołopisowskiej prawicy w Polsce przyczyniło się kilka zdarzeń, które ciężko było przewidzieć. To brukselska nominacja Donalda Tuska, która w wyraźny sposób (widać to było zwłaszcza w jesiennej kampanii) osłabiła Platformę. To fenomen Pawła Kukiza, który w znaczący sposób przyczynił się do pokonania Bronisława Komorowskiego. To wspomniany wcześniej efekt Zandberga, to japońskie krzesło Bronisława Komorowskiego, (które zapoczątkowało falę, która go zmiotła), to niebywała pycha środowisk sprzyjających Platformie.

Co dalej? Chwila radości i ciężka praca, bo przecież wciąż potencjalny rząd PiS będzie pod gigantycznym ostrzałem mediów, zderzy się z presją ze strony zagranicy, a także oczekiwaniom i nadziejom społecznym. Być może dlatego Jarosław Kaczyński sugeruje dziś poszerzenie obozu zjednoczonej prawicy o kolejne środowiska. Z pewnością łatwo i przyjemnie nie będzie. Ale przecież nikt tego nie oczekiwał.

Sympatycy prawicy mogą dziś przypomnieć sobie legendarny fragment „Pana Tadeusza”:

O roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju! Ciebie lud zowie dotąd rokiem urodzaju!

To był rok wielkiego urodzaju dla polskiego konserwatyzmu. Kto by się spodziewał, gdy 10 miesięcy temu Jarosław Kaczyński mówił to w rozmowie z naszym portalem…

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych