Michał Kamiński: Premier Kopacz uratowała PO przed śmiercią. "Nie, nie byłem mózgiem tej kampanii, nie brałem udziału w kampanii wyborczej". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. M. Czutko
Fot. M. Czutko

wPolityce.pl: PiS wygrywa wybory i, jak się wydaje, będzie rządził samodzielnie. Jak Pan odczytuje te wyniki?

Michał Kamiński: Polacy chcieli zmiany, wybrali zmiany. Trzeba uszanować ten wybór. Dla mnie najważniejszy jest szacunek dla głosu narodu. Jego werdykt nie zawsze mi się podoba, ale werdykt zawsze trzeba szanować. Jestem jak najdalszy od tego, by mówić, że te wybory były sfałszowane, że ktoś dopuścił się szwindli. Nie. Polacy tak wybrali, jak wybrali. Zobaczymy, jaki będzie skład Sejmu, jaka będzie większość. Na razie jest za wcześnie, by mówić jaki będzie dokładnie podział mandatów. Jedno co jest pewne, mamy konstytucję, która działa, mamy reguły demokratyczne, które działają. Ci, którzy wygrywają, biorą odpowiedzialność za rządzenie. Tylko tyle i aż tyle.

Pan był „mózgiem” kampanii PO. Nie czuje się Pan dodatkowo upokorzony dziś?

Nie, nie byłem mózgiem tej kampanii, nie brałem udziału w kampanii wyborczej. Brałem udział w tym, co odpowiadałem. Kierowałem polityką informacyjną rządu. Nie brałem udziału, i nikt tak nie powie, w kampanii, nie byłem na sztabie PO. Odpowiadałem za wizerunek pani premier, za to, co robi rząd. Tego nie mogłem mieszać z organizacją kampanii wyborczej Platformy.

Ale tu właśnie o wizerunek premier Kopacz chodzi. On przecież odegrał w tej kampanii kluczową rolę.

Wizerunek pani premier uratował Platformę. Po wyborach prezydenckich, przegranych wyborach, kolejne sondaże pokazywały spadki, mówiło się o domku z kart, który upadnie. Były wyniki poniżej 20 procent, pani premier wzięła się do roboty. To nie moja zasługa, to zasługa pani premier, bo to ona rządzi. Ona uratowała PO przed śmiercią.

Jak ta śmierć by wyglądała, gdyby nie znakomity wizerunek pani premier?

Ja bym nie stosował ironii w tej sprawie… Mieliśmy przykład AWS z Jerzym Buzkiem i SLD z Leszkiem Millerem. To byli dwaj premierzy, którzy nie weszli sami do Sejmu po porażce swoich projektów politycznych. Wyglądało na to w czerwcu, że PO zmierza po równi pochyłej do dezintegracji, w tym wizerunkowej. Pani premier zatrzymała ten proces. To nie jest wynik, który kogokolwiek w PO cieszy. Nie będę udawał, że jest inaczej.

To przecież jest klęska.

O klęsce nie mówmy.

16 punktów procentowych straty? To klęska

Zobaczymy, jaki będzie wynik ostateczny. Z całą pewnością to jest wynik, który jest niewiele mniejszy od tego, co wzięła PO w 2005, gdy również przegrała z PiSem. Z tego potrafiła się podnieść i rządziła 8 lat. Klęskę to odnosiły SLD czy AWS, które nie wchodziły do Sejmu po paru latach rządzenia. Ja jestem uczciwy i nie będę mówił, że to jest sukces. To nie jest sukces, ale mówienie, że to jest klęska to przesada, to nieuczciwość intelektualna.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych