Dlaczego system Tuska upada? Bo tych, którzy Polskę kochają, okazało się być więcej niż tych, którzy śnią o Brukseli

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, 1 sierpnia 2014 roku, Powązki Wojskowe w Warszawie. Fot. wPolityce.pl
Obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, 1 sierpnia 2014 roku, Powązki Wojskowe w Warszawie. Fot. wPolityce.pl

Przedwyborczy numer tygodnika „Polityka” zachowam w swoim archiwum. Za kilka lat zajrzymy do tego pisma by dostrzec esencję czasów, które, mam nadzieje, po 25 października odejdą w przeszłość. Zobaczymy więc okładkę z twarzą lidera opozycji, przerobioną w taki sposób, by jawił się jako bardzo, bardzo stary, wyjątkowo wstrętny i odpychający. Porównania z totalitarnymi metodami zohydzania przeciwników nasuwają się, niestety, same.

Ale gazeta, to oczywiście przede wszystkim myśl, przesłanie. Tu jest proste jak cep i histeryczne jak Stefan Niesiołowski: oto za chwilę, wraz z zakończeniem głosowania 25 października, zakończy się krótka chwila przerwy w złym polskim losie, dobiegnie końca demokratyczny eksperyment, władzę jednoosobowo przejmie Kaczyński i nad Polską zapadnie długa noc. Co ciekawe, redaktorzy niby zagrzewają do walki, niby dmą w surmy bojowe, ale zupełnie bez wiary iż opisany bieg zdarzeń da się jeszcze odwrócić. Konstatują to, co wiemy wszyscy od dawna: że kluczem do politycznego rozdania najbliższej dekady były majowe wybory prezydenckie. Komorowski, tak wspierany przez to postkomunistyczne środowisko, niespodziewanie poległ i nic się nie da już zrobić. Po tamtym głosowaniu zatrzymanie marszu PiS po władzę jest bardzo trudne.

Naprawdę ciekawie robi się jednak, kiedy autorzy „Polityki” próbują dociec przyczyn tej swojej porażki. Bo rzeczywiście mają prawo być zdziwieni. Mieli przecież wszystko: władzę rządową, samorządową, polityczną i medialną. Odbicie przez opozycję czegokolwiek wydawało się trudne, a już wszystkiego - nierealne.

Cóż więc się stało? Jerzy Baczyński rozgląda się szeroko: winny jest Kaczyński, którzy przebiegle czekał i trwał, winni mają być Karnowscy, którzy tworzą zbyt skuteczne media. Winny ma być zwykły pech, który zabrał Komorowskiemu kilka kluczowych procent. Wreszcie, sugeruje redaktor, Polacy, którzy nie docenili wspaniałego świata zbudowanego im przez Adama Michnika wspólnie z Czesławem Kiszczakiem.

Mierzymy się z tym pytaniem od miesięcy

— przyznaje szef tygodnika.

Po lekturze większości tekstów w nim zawartych można uznać, że mierzą się bezskutecznie. Pozwolę sobie zatem krótko podpowiedzieć.

Otóż tak naprawdę przegraliście drodzy panowie z jednego powodu: nie doceniliście mocy duszy polskie i siły jej tożsamościowego rdzenia. Jakiej trzeba było bowiem pychy by uznać, że naród, którego nie złamały zabory, spalenie stolicy i sowiecka półwieczna okupacja, naprawdę rozmyje się całkowicie w unijnych kolorach? Że sprzeda za błyskotki i granty wszystko co jest narodowym dziedzictwem, świętym spadkiem po przodkach? Że pozwoli przerobić to na „regionalne” gadżety? Że tefałenowskie i wyborczowate antykościelne pranie mózgu wyruguje wiarę katolicką? Że uda się zmusić Polaków by nikt nie dostrzegł iż jedyną ofertą Platformy jest wieczna peryferyjność przy pozorach państwowej siły. I wreszcie, że zapomni o Smoleńsku, przejdzie gładko nad śmiercią narodowej elity, potraktowanej po sowiecku? Te szaleńcze założenia leżały u podstaw założeń systemu Tuska. I chwilę faktycznie działało, właściwie bardzo długą chwilę. Ale przecież wiecznie nie mogło.

Przegraliście także dlatego, że zbyt ostentacyjnie zaczęliście pokazywać iż celami waszych życiowych planów i karier nie są Polska i Polacy, ale Bruksela i Niemcy. Tam jest wasze decyzyjne centrum, tam są wasze serca i emocje, na tamte rynki wychowujecie swoje dzieci. Ci, którzy chcą żyć w Polsce, w końcu się w tym zorientowali.


Polecamy przedwyborcze wydanie tygodnika „w Sieci”. Kupując tygodnik wspierasz też nasz portal!


Przegraliście też, bo założyliście, że cała para zmiany ulotni się z kolejną falą emigracji zanim pokrywka w naszym garnku zdąży zabulgotać. I tu wracamy do punktu poprzedniego. Tych, którzy Polskę kochają i nie chcą stąd wyjeżdżać, okazało się być więcej, niż sądziliście.

I to właściwie wszystko. Inne czynniki są w mojej opinii wtórne. Po prostu Polaków, którzy mieli dość patrzenia na rządy cyników i złodziei, okazało się być więcej niż tych, którzy Polskę kochają. Od nich zaczęły się wolne media, od nich zaczęły się ruchy obywatelskiej niezgody na kłamstwo, przemoc i agresję kulturową, od nich zaczęła się praca nad odzyskaniem kraju.

Ach, przepraszam, może się okazać. Bo czas dokonany jest tylko przypuszczeniem. W tym jednym z „Polityką” należy się zgodzić: dopóki lokale wyborcze będą otwarte, wszystko może się zdarzyć, wszystko jest tylko sondażem, przeczuciem, możliwością. Mam nadzieję, że tej szansy, właściwie cudownie nam ofiarowanej, nie zmarnujemy.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych