„Gazeta Wyborcza” publikuje dziś swój wielki manifest październikowy, przypominając, że „wyborcza” jest nie tylko z nazwy. Manifest bowiem dotyczy wyborów, a konkretnie tego – tu pozwolę sobie streścić najważniejsze punkty manifestu, zwłaszcza, że jest tylko jeden – iż jeśli społeczeństwo, tj. Polacy wybiorą w niedzielę władzę inną niż chciałaby redakcja z Czerskiej, demokracja polska umrze. Być może nawet w męczarniach.
Nic dziwnego, że męczarnie te obrońcy demokracji z Czerskiej wolą już dziś wziąć na siebie. Ale przecież i na swoich najwierniejszych czytelników, gdyż tylko tacy będą potrafili, przy jedzeniu czy bez niego, doczytać manifest „GW” do ostatniej deski. Z dziennikarskiego obowiązku nazwijmy ją grobową - jak cisza, która musiała zapaść w redakcji na Czerskiej, kiedy numer z manifestem poszedł wreszcie do druku. Bo czymże się teraz zająć? Trzeba czekać, aż rzecz trafi pod strzechy, a potem, kto wie, może i „kupą, mości panowie” (bo przecież w kupie siła) bronić tej demokracji, choćby i po trupach? Choćby i po trupach w Łodzi, bo przecież po lekturze dzisiejszej „GW” trudno mieć wątpliwości, w czym zaczytywał się Ryszard Cyba.
Dobrze, że ten manifest się ukazał. Wszak trudno w Polsce, a może bardziej nawet: w tym kraju - o grupę większych speców od demokracji, o bardziej zagorzałych jej obrońców. Wtedy, gdy publikowali niezwykłe historie (nic to, że nie potwierdzone w śledztwie) o rzekomej „czarnej liście” wspomnianego Cyby, snując opowieść o tym, że chciał on zamordować także polityków innych partii, to przecież także walczyli o demokrację. Podobnie w sprawie Smoleńska, powtarzając legendy o pijanym generale Błasiku w kokpicie czy kłótni z nim majora Protasiuka, albo z chirurgiczną precyzją opisując rozczłonkowane zwłoki Prezydenta RP, to także była walka. O prawdę, wolność słowa i wszystko to, co przyświecało „ideałom posierpniowym”, jak dziś piszą. A rehabilitacja Czesława Kiszczaka i Wojciecha Jaruzelskiego, autorów stanu wojennego z krwią na rękach, czyż i to nie było utrwalanie w Polsce demokracji? Ktoś dopowie – chyba ludowej. Nie zgodzę się. Nie mam zamiaru spędzić pół życia w rozgrzanych sądach. Wszak nie zapominajmy, że naczelny Michnik walczy o demokrację także i w ten sposób, że pozywa za opinie, które uzna za nieprawdziwe.
Dobrze zresztą Państwo wiecie, że wszystkich zasług dla demokracji, jakie położyła na polu jej umacniania „Gazeta Wyborcza”, wymienić nie sposób. Ale dzisiejszy manifest w obronie demokracji przed demokratycznie wybranymi posłami i senatorami to punkt w jej dziejach najważniejszy, bo zwrotny.
Oto bowiem narodziła się na naszych oczach nowa, lepsza odmiana tego wspaniałego ustroju – demokracja czerska. Jest dużo tańsza od normalnej, bo nie trzeba organizować wyborów, wystarczą elektryczny papierosek wieszcza Adama, do tego kawka, herbatka i kanapki dla Rady Demokratycznej z siedzibą w redakcji „Wyborczej”. Już oni będą wiedzieli, kogo nam wybrać.
A gdyby komuś się wydawało, że podstawowym kryterium ich decyzji będzie to, czy wybrana przez nich władza wyłoży odpowiednio dużo kasiorki na reklamy w ich prasowych i radiowych mediach, ten kompletnie, ale to kompletnie nie rozumie zasad demokracji czerskiej. I jako taki ma u nich totalnie, a nawet totalitarnie - przechlapane.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/269404-demokracja-czerska-nie-potrzebuje-wyborow-wystarcza-wyciagi-z-konta-wyborczej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.