Boje i wyboje prokuratora

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Andrzej Jacek Kaucz, prokurator, który oskarżał opozycjonistów w stanie wojennym znowu awansował i został sędzią w Odwoławczym Sądzie Dyscyplinarnym przy Prokuratorze Generalnym. Możliwości adaptacji prokuratora Kaucza w środowisku, bez względu na sytuację polityczną, są duże.

Nazwisko Andrzeja Kaucza trafiło na pierwsze strony gazet w 2001 roku, gdy minister sprawiedliwości w rządzie SLD-PSL Barbara Piwnik powierzyła mu funkcję zastępcy prokuratora generalnego.

Opozycjonistom wróciła pamięć, i przypomnieli sobie, że Kaucz to śledczy, który w stanie wojennym oskarżał opozycjonistów. Dla Władysława Frasyniuka, lidera „Solidarności” na Dolnym Śląsku i Barbary Labudy zażądał po 10 lat więzienia. Frasyniuk publicznie mu wybaczył, ale Labuda nazwała „nikczemnym”.

Natomiast Adam Michnik wystosował list do premiera Millera z apelem, by „ludzie, którzy splamili się oportunizmem i dyspozycyjnością”, nie kierowali wymiarem sprawiedliwości. Kaucz został odwołany. Trafił w mało eksponowane miejsce – do biura prezydialnego Prokuratury Krajowej.

Z zawodowego cienia ponownie Kaucza w 2008 roku wyciągnął ówczesny prokurator krajowy Marek Staszak. Stracił on posadę, podobnie jak Zbigniew Ćwiąkalski, po samobójstwie jednego z porywaczy Krzysztofa Olewnika. Staszak i Kaucz dobrze się znają – współpracowali w Ministerstwie Sprawiedliwości za rządów ekipy Leszka Millera.

Czas płynie, a prokurator Kaucz nadal nie przeprosił za swoją działalność w szeregach PRL-owskiej prokuratury. Jeszcze w 2012 roku Kaucz przepadł jako kandydat do Prokuratury Generalnej. Rekomendacji KRP nie przyjął wówczas Andrzej Seremet. W ubiegłym roku już kandydatura wrocławskiego prokuratora nie wywołała żadnych emocji. Przeszedł jednogłośnie i znalazł się w KRP. Został nawet sekretarzem Krajowej Rady Prokuratury (KRP).

Możliwości adaptacji prokuratora Kaucza w środowisku, bez względu na sytuację polityczną, są duże. W Prokuraturze Krajowej, w której pracował cały czas zajmował się komputeryzacją. I na tym stanowisku przetrwał – nie niepokojony przez ministra Zbigniewa Ziobrę – całą IV RP.

Mało tego – w 2009 roku Andrzej Kaucz zawiadomił, że  w resorcie kierowanym przez Ziobrę powstała lista prokuratorów, „wobec których za wszelką cenę należy wszcząć postępowanie karne albo dyscyplinarne”. Znaleźć się na niej miał między innymi Kaucz. Prokuratura Okręgowa w Płocku wszczęła śledztwo i przesłuchała m.in. Zbigniewa Ziobro.

O karierze Kaucza tak pisała Gazeta Wrocławska:

Oskarżał w wielu politycznych procesach w stanie wojennym. W tym w jednym z najgłośniejszych – Władysława Frasyniuka. Był wtedy zdolnym, początkującym prokuratorem. Przydzielono go do tzw. brygady tygrysa. To grupa, która powstała pod koniec lat 70. jako dział śledczy Prokuratury Rejonowej Wrocław-Śródmieście. Miała zajmować się „aferowymi przestępstwami gospodarczymi”. W stanie wojennym „tygrysom” przydzielono procesy polityczne. Mieli zwalczać m.in. osoby, które mimo obowiązywania dekretu o stanie wojennym nie zaprzestały działalności związkowej. Kaucz nie musiał tego robić. 14 grudnia 1981 r. inny młody i zdolny prokurator z „brygady tygrysów” [Janusz Jaroch – przyp. TS] zrezygnował z pracy, przez dziesięć lat był adwokatem i radcą prawnym. Kaucz zdecydował inaczej. Został. Później tłumaczył, że w stanie wojennym miał „inne spojrzenie” – wydawało mu się, że stosuje prawo.

Dzisiaj okazało się, że Kaucz - sekretarz Krajowej Rady Prokuratury awansował w sądownictwie dyscyplinarnym. Na sam koniec kadencji Andrzeja Seremeta został sędzią w Odwoławczym Sądzie Dyscyplinarnym przy Prokuratorze Generalnym. To duga instancja, która rozpatruje odwołania od orzeczeń w postępowaniach dyscyplinarnych prokuratorów.

Być może już wkrótce prokurator Andrzej Jacek Kaucz będzie rozstrzygał w sprawie byłej szefowej Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Anny Habało. Sąd Dyscyplinarny orzekł nieprawomocnie, że Habało ma zostać wydalona z zawodu i uchylił jej immunitet. Jeżeli orzeczenia się uprawomocnią, to Habało usłyszy zarzuty o charakterze korupcyjnym i urzędniczym, czyli przekroczenia uprawnień, a także powoływania się na wpływy w związku z tzw. aferą podkarpacką.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych