Świat Ewy Kopacz i jej egzotycznego otoczenia, z Michałem „Miśkiem” Kamińskim na czele, przypomina wielkie łóżko z jeszcze większą pierzyną. I pod tą pierzyną siedzą ludzie PO ze swoją tymczasową szefową. Boją się wystawić głowy spod pierzyny, bo sądzą, że poza nią jest ciemno, zimno i w tej ciemności czają się jakieś upiory. I schowani pod pierzyną wzajemnie się straszą wytworami swojej wyobraźni. Gdyby spojrzeć z odleglejszego planu, okazałoby się, że łóżko znajduje się w wielkiej szklanej gablocie, na zewnątrz jest mocne oświetlenie, a potwory to jakiś profesor i studenci badający specyficzny przypadek pod nazwą „mania pisosa”. Każdego dnia końcówki kampanii Ewa Kopacz dowodzi, że wciąż siedzi pod pierzyną i boi się świata wykreowanego przez własną wyobraźnię i własne fobie. I tak usytuowana pani premier powiedziała Polakom, że przegra, bo przecież nie sposób wygrać ze schowanymi w ciemności potworami. I zaapelowała, by kto może schował się pod jej pierzynę, gdzie jest bezpiecznie. A Polska poza jej łóżkiem i pierzyną będzie cierpieć na grzybicę, łupież, świąd i inne paskudztwa roznoszone przez kryjące się w ciemnościach potwory w rodzaju Kaczylli czy Macierewiczulli.
Normalny, wrażliwy człowiek, chce osobie tak cierpiącej i narażonej na stres jak Ewa Kopacz pomóc. Chce ją uwolnić od prześladujących ją widm i zagrożeń, czyli zwolnić z obowiązków: z jednej strony brygadzistki w rozdzielni, z drugiej - opiekunki tych wszystkich, którzy schowali się pod pierzyną. Wrażliwi i empatyczni ludzie po prostu nie chcą, żeby jej stan się pogłębiał. W pewnym sensie odpowiadają też na wołanie o pomoc, bo takim wołaniem są apele Ewy Kopacz i polityków PO, aby uwolnić ich od strachu przed Kaczyllą i Macierewiczullą. Szczególnie donoście ten apel o pomoc i ratunek wybrzmiał w wystąpieniu pani Kopacz 20 października po debacie ośmiu oraz następnego dnia w przedstawieniu z wyciętymi z tektury sylwetkami „potworów” z PiS. Ludzie rozumieją problem Ewy Kopacz, bo skoro mówi o nim na okrągło, jest dla niej istotny. Akurat mamy taki moment, że wrażliwi ludzie to wyborcy, więc chcą ulżyć męczarniom Ewy Kopacz, jej otoczenia i jej kolegów. To zrozumiałe i humanitarne. Tak, trzeba pomóc Ewie Kopacz w jej cierpieniach. Trzeba jej ułatwić bezpieczne wyjście spod pierzyny, wyleczenie z mania pisosa i powrót do normalnego życia.
„Antykaczyzm. Studium polskiej choroby”. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Świat Ewy Kopacz i jej egzotycznego otoczenia, z Michałem „Miśkiem” Kamińskim na czele, przypomina wielkie łóżko z jeszcze większą pierzyną. I pod tą pierzyną siedzą ludzie PO ze swoją tymczasową szefową. Boją się wystawić głowy spod pierzyny, bo sądzą, że poza nią jest ciemno, zimno i w tej ciemności czają się jakieś upiory. I schowani pod pierzyną wzajemnie się straszą wytworami swojej wyobraźni. Gdyby spojrzeć z odleglejszego planu, okazałoby się, że łóżko znajduje się w wielkiej szklanej gablocie, na zewnątrz jest mocne oświetlenie, a potwory to jakiś profesor i studenci badający specyficzny przypadek pod nazwą „mania pisosa”. Każdego dnia końcówki kampanii Ewa Kopacz dowodzi, że wciąż siedzi pod pierzyną i boi się świata wykreowanego przez własną wyobraźnię i własne fobie. I tak usytuowana pani premier powiedziała Polakom, że przegra, bo przecież nie sposób wygrać ze schowanymi w ciemności potworami. I zaapelowała, by kto może schował się pod jej pierzynę, gdzie jest bezpiecznie. A Polska poza jej łóżkiem i pierzyną będzie cierpieć na grzybicę, łupież, świąd i inne paskudztwa roznoszone przez kryjące się w ciemnościach potwory w rodzaju Kaczylli czy Macierewiczulli.
Normalny, wrażliwy człowiek, chce osobie tak cierpiącej i narażonej na stres jak Ewa Kopacz pomóc. Chce ją uwolnić od prześladujących ją widm i zagrożeń, czyli zwolnić z obowiązków: z jednej strony brygadzistki w rozdzielni, z drugiej - opiekunki tych wszystkich, którzy schowali się pod pierzyną. Wrażliwi i empatyczni ludzie po prostu nie chcą, żeby jej stan się pogłębiał. W pewnym sensie odpowiadają też na wołanie o pomoc, bo takim wołaniem są apele Ewy Kopacz i polityków PO, aby uwolnić ich od strachu przed Kaczyllą i Macierewiczullą. Szczególnie donoście ten apel o pomoc i ratunek wybrzmiał w wystąpieniu pani Kopacz 20 października po debacie ośmiu oraz następnego dnia w przedstawieniu z wyciętymi z tektury sylwetkami „potworów” z PiS. Ludzie rozumieją problem Ewy Kopacz, bo skoro mówi o nim na okrągło, jest dla niej istotny. Akurat mamy taki moment, że wrażliwi ludzie to wyborcy, więc chcą ulżyć męczarniom Ewy Kopacz, jej otoczenia i jej kolegów. To zrozumiałe i humanitarne. Tak, trzeba pomóc Ewie Kopacz w jej cierpieniach. Trzeba jej ułatwić bezpieczne wyjście spod pierzyny, wyleczenie z mania pisosa i powrót do normalnego życia.
„Antykaczyzm. Studium polskiej choroby”. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/269152-trzeba-ewie-kopacz-pomoc-sie-uwolnic-od-cierpien-wywolanych-przez-chorobe-zwana-mania-pisosa?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.