Biedna pani Kopacz traci pracę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/ Paweł Supernak
fot. PAP/ Paweł Supernak

Czytam, patrzę jak na Panią Premier napadają, a że podróżuje – sama, albo z całym rządem, że niepotrzebnie wącha czyjś kotlecik lub wypina się na skrzyżowaniu dróg. A do tego jeszcze gada i gada … nie najmądrzej.

A tam. Jest jak jest. Z Szydłowca do Warszawy nie tak daleko. I ładne muzeum instrumentów tam mają. Robotnicy z Ursusa ’76 tam właśnie doświadczali „ścieżek zdrowia”, bo w Warszawie było full i dlatego trzymano bitych przez ZOMO chłopaków właśnie w więzieniu w Szydłowcu. Nie piszę tego żeby łączyć tamte wspomnienia z osobą doktórki. Chodzi mi tylko o odczucia jak to można było czuć się mieszkając właśnie w takim Szydłowcu. Pani Ewa kierowała tam przecież ZOZ-em no i stamtąd wybiła się w górę. Rzeczywiście był to skok znaczący. Warszawa. Potem było już premierostwo w zasięgu ręki. Najpierw oczywiście fotel marszałkowski i mimo, że ta pozycja okazała się za trudna – nastąpił awans. Czy był to tylko żart Donalda Tuska? Może nam kiedyś o tym napisze.

Tak czy owak premierem czterdziestomilionowego kraju została Pani Doktór z Szydłowca. Trzeba przyznać, ze sprytna była. Leczyła p. Donaldowi całą rodzinę. On jednak wybrał sobie młodszą blondynkę i po prostu zrobił sobie myk do Brukseli bo tam zapewniła mu posadę blondynka nieco starsza. Ale starsza pani niewiele pomogła, gdy okazało się, że przybysz z Polski wlazł na zbyt wysoki stołek. Nazywa się to brakiem kompetencji. Póki jest nasz były premier przy Pani Angeli idzie mu jako tako. Ale Merkelowej wkrótce zabraknie. Wykopią ją sami herzliche Genossen. Tak czy owak pan Donald Tusk być może wróci do pani Ewy Kopacz. Pani Bieńkowska najpewniej za granicą zostanie, bo przecież na zwykłej posadzie nie zarobi tu nawet 6 tys. złotych miesięcznie. Zresztą jak będzie – pożyjemy, zobaczymy. Wolałbym osobiście by całe to towarzystwo wybrało na zachodzie prawdziwą wolność, również tą od obowiązków.

Pani Kopacz ma córeczkę, która jest lekarzem. I za to rzeczywiście należą się jej gratulacje. Zawsze rodzic powinien być dumny z dziecka, które zdobyło pożyteczny zawód. Moi koledzy się śmieją: wyjeżdżajcie kobity, nic tu po was. Ja jednak uważam inaczej. Wyjeżdzających lekarzy zawsze szkoda. Owszem trzeba rozliczyć za to co zrobili albo czego zaniedbali. I to od razu a nie dopiero wówczas, gdy przyjdzie starcza demencja i winny zasługiwać bedzie tylko na litość. Co zrobiła dotychczasowa władza to wiemy. W prawdzie nie znamy dokładnie sum, które zostały ukradzione. Ale – krakowskim targiem – gdyby przynajmniej oddali połowę, można by się na to zgodzić. Kłopot w tym, że skradzionego nikt dobrowolnie nie chce oddać.

Pani Ewa została po prostu źle obsadzona. Być może, że jej główna wina polega na tym, że przyjęła rolę, która ja przerastała. Ale ludzie zwykle nie potrafią rzetelnie ocenić swoich możliwości. Popatrzmy wokół - ileż to panienek, pań a nawet i babć obsiadło wysokie stołki. W rządzie – nierządzie, w kulturze, filmie, w kraju i za granicą. Parytet na siłę to bardzo głupi pomysł. Zresztą słyszymy głosy, że nawet podział z przydziałem na zasadzie równości płci jeszcze się nie dokonał. Ale to tak już jest – dać palec to wyróżniony za całą łapę złapie. Mieliśmy w swoim czasie Marię Skłodowską (potem jeszcze Curie), Olgę Boznańską, Wandę Rutkiewicz i wiele, wiele innych. Były i są w Polsce wspaniałe panie. Niestety często nie takie wynoszone są ponad szary stan. Niepotrzebnie niektóre niewiasty koniecznie chcą być marynarzami lub wojskowymi, albo bokserkami, dzwigaczkami ciężarów. Miejmy nadzieję, ze zakaźna choroba zwana gender wkrótce minie, płcie wrócą na swoje miejsca, będą normalne rodziny i więcej dzieci.

Aby tak się stało musi ktoś to wszystko wziąć w łapę, a nawet potrząsnąć niebezpiecznymi dla społeczeństwa idiotami, by przestano bredzić o realizowanej eksperymentalnie demokracji. Bo to w końcu – posłużę się już kolejny raz Korwinem: „demokracja to rządy większości, a większość niestety to durnie”.

Pani Kopacz już niedługo będzie miała wolne. Dobrze byłoby na odchodne kupić jej jakąś mądrą grubą książkę. Sama niech sobie wybierze – np. „Przeminęło z wiatrem”, albo „Ania z Zielonego Wzgórza”. Niech będzie to prezent za darmo. Przecież partyjni koledzy Pani Premier podwyższyli Vat na książki. Niech się teraz złożą i kupią choćby jeden egzemplarz. Może to i nierealne sugestie ponieważ koledzy najczęściej odwracają się od kumpla wywalonego z roboty. Nie wiem jak będzie ale może rzeczywiście przyjdzie wyjechać za ocean, nie tyle za chlebem, co za córką. Tak, czy owak jasno widać, że mimo kłopotów i kosztów dzieci warto mieć.

20.10.2015

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych