Dwa, trzy precyzyjnie dobrane słowa - tyle dzieli obóz niepodległościowy od pełni władzy w Polsce

fot. PAP/Tomasz Gzell/PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Tomasz Gzell/PAP/Radek Pietruszka

Z powodów oczywistych dzisiejsza debata Beata Szydło-Ewa Kopacz niesie więcej znacznie więcej zagrożeń dla opozycji niż dla władzy.

Prawo i Sprawiedliwość ryzykuje dużo, bo prowadzi, i to wyraźnie, w sondażach. Dotychczasowe próby wyrównania wyścigu, podejmowane przez Platformę, nie powiodły się. Nie udało się przedefiniować sporu, nie udało się ożywić anypisowskiego straszaka, nie udało się wykreować pseudoafer, które miały przesłonić prawdziwe afery obozu władzy.

I mielibyśmy pewność, że tak pozostanie do końca, do dnia głosowania, gdyby nie debata. Ona może (choć nie musi) zmienić wiele. Tak jak wiele zmieniła debata w 2007 roku, gdy Tusk niespodziewanie wykreował się na przyjaciela wszystkich Polaków, i chwilę później wygrał.

To ta trauma powoduje, że prawica tak sceptycznie zareagowała na wiadomość o debacie Szydło-Kopacz, zwłaszcza że pierwszy skład dziennikarski sprawiał wrażenie pełnej kapitulacji sztabu PiS (Kraśko, Pochanke, Gugała). Ostatecznie red. Gugałę zastąpi Dorota Gawryluk, ale poczucie, że w sumie PiS wystawia się na niepotrzebne ryzyko pozostało.

Sztab PiS miał chyba jednak niewielkie pole manewru. Wcześniej do takiej debaty wzywał, a więc nie mógł się uchylać gdy nadeszła oferta. Tym bardziej, że w demokracji medialnej telewizyjne pojedynki przywódców stały się normą. Być może pewną rolę odegrało poczucie, że pozycja Beaty Szydło bywała podważana, i że debata może być postrzegana jako jej osobista szansa na wzmocnienie osobistych notowań. Co jest przecież prawdą.

Raczej nie możemy mieć złudzeń co do tego, jak zaprezentuje się Ewa Kopacz. Będzie jak zwykle histeryczna, emocjonalna, intelektualnie elastyczna. Usłyszymy z jednej strony o „fanatykach”, „średniowieczu”, „ograniczaniu praw kobiet”, z drugiej o „wnusiu”, kocie Kaczyńskiego i innych wzruszeniach doktor Ewy. Nie usłyszymy zapewne o córce, co chce z Polski wyjechać, bo nawet sama pani premier musiała zdać sobie sprawę, że to kompromitacja.

Opozycja powinna trzymać kciuki, by ta właśnie pani premier, którą poznaliśmy w kampanii, zaprezentowała się w czasie debaty możliwie najpełniej. Niech sypie sloganami, wzruszeniami, niech zapewnia o własnej wielkości i skromności jednocześnie. Niech będzie taka, jaką ją napisał Michał Kamiński. Niech skrzy emocjonalnym niezbalansowaniem, niech eskaluje zarzuty, niech używa każdej rodzinnej karty. Niech porusza i niech wzrusza.

Taka właśnie Ewa Kopacz da opozycji pełne zwycięstwo. Jeżeli bowiem ta kampania ma jakąś myśl przewodnią, to jest nią właśnie stopniowa, ale konsekwentna erozja „autorytetu” pani premier. To erozja specyficzna, bo rozpisana na etapy pozornie pełne sukcesów. Wyjazdowe posiedzenia rządu? Świetnie! - krzyczą rządowe media. Pani premier dokonująca przeglądu kotletów? Doskonale! Pani premier z wnusiem? Idealnie! Pani premier pokrzykująca na opozycję? Charyzmatycznie! Panie premier obiecująca gruszki na wierzbie? Kreatywnie! Itd., itd.

Taki był plan, tak to szło. Ale z Ewy Kopacz nawet Michał Kamiński nie ulepi wiele, o czym zapewne od dawna wie i on sam. Niby wszystko szło dobrze, ale pozornie drobne błędy, drobne przesady, i drobne braki osobiste zrobiły swoje. Dziś Ewa Kopacz ciągnie Platformę w dół. A właściwie w bok, na terytoria egzotyczne, dziwne, śmieszne. W powszechnej opinii mamy premiera, który nigdy nie powinien zajść tak wysoko, który do tej funkcji nie ma kwalifikacji. To paradoks, bo z takim zarzutem zazwyczaj zmagają się liderzy opozycji, dopiero aspirujący do objęcia stanowiska. Ewa Kopacz potrafiła odwrócić i tę regułę.

Beata Szydło ma więc przed sobą proste zadanie: pozwolić Ewie Kopacz na rozwinięcie zaplanowanej dramy, pozwolić by ukazała Polakom pełnię swej niedojrzałości. A później uderzyć - raz a celnie. Nazywając to, co Polacy widzą od tylu tygodni, ale czego być może nie umieją nazwać.

Dwa, trzy precyzyjnie dobrane słowa - tyle dzieli obóz niepodległościowy od pełni władzy w Polsce.

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych