Nikt nie chciał mu wierzyć, a przecież były prezydent Bronisław Komorowski ostrzegał. Otwarcie ostrzegał:
Tacy ludzie będą reprezentowali naszą ojczyznę! Tacy awanturnicy! Nie ma na to naszej zgody…!”.
W kwestii formalnej, na wiecu w Stargardzie ostrzegał. A tymi ludźmi, tymi awanturnikami, przed którymi chciał nas uchronić, są urzędujący obecnie prezydent Andrzej Duda z żoną Agatą Kornhauser-Dudą, córką, jak ustalił „Newsweek”, poety i krytyka literackiego prof. Juliana Kornhausera - „Żyda-Polakożercy”.
Jak koszmarnie wyglądają, ten „Duda gracz” (to tytuł z tygodnika Tomasza Lisa-patrioty), i jego „ikona stylu”-małżonka, można było zobaczyć ostatnio na zdjęciach z trzydniowego pobytu belgijskiej pary królewskiej w naszym kraju. Nie, odszczekuję, nie można było zobaczyć, bo na szczęście przytomne i zaangażowane stacje telewizyjne oszczędziły nam tego obrzydliwego widoku. Nasz były prezydent Komorowski wiedział, czego się bać. Wiedział, co nas czeka i słusznie, że się nie godził. Niestety, tłuszcza go nie posłuchała i miejsce najjaśniejszego w priwiślańskim kraju, miłującego bliźniego swego jak siebie samego, i białą czekoladę, i sztukę, i natury łono, jak łona „Gęsiarka”, zajął człowiek wystawiony przez tego potwora Jaro. Już tylko za to świństwo, jakie szef PiS wyrządził narodowi, grając na Dudach, naród powinien przepędzić go razem z innymi awanturującymi się tam, gdzie pieprz rośnie.
Nie to co wcześniej miłościwie nam panujący, obecnie król Europy, były premier Donald Tusk, skromny, pogodny, łagodny, prawdomówny, który skupił wokół siebie same ich wysokości, jak namaszczony przez niego na prezydenta Komorowski właśnie, czy także namaszczona przez niego premierka Ewa Kopacz, powszechnie znana z czerwonego dywanu w Berlinie, po granicę węgiersko-syryjską, którą dziś będzie chronić. To jest format! Ta, że się tak wyrażę, Szydło, Beata Szydło, wypychana przed szereg przez Jaro, to porażka, przecież gołym okiem widać, jak męczy się w bólu i nadziei, pardon, w bulu i nadzieji (dał nam przykład Komorowski jak to pisać mamy), jaka jest „słaba intelektualnie, nudna, bełkotliwa, drętwa i stękająca”, co wyliczył jednym tchem bez specjalnego wysiłku szanowany i doceniany przez Tuska poseł Stefan Niesiołowski.
Duda, Szydło… - „tacy ludzie chcą reprezentować naszą ojczyznę, tacy awanturnicy!”. No, paranoja! Ten Duda to już zupełnie odjechał i bredzi coś teraz o jakimś „dalekosiężnym planie naprawy i rozwoju Rzeczpospolitej”, że „marzy mi się silne polskie państwo”. *Tere-fere-kuku, strzela baba z łuku…, jakiej naprawy, jakiego państwa? Ten facet znikąd, wyciągnięty jak królik z kapelusza przez nienawidzącego Polski i Polaków Jarosława Kaczyńskiego nie ma zielonego pojęcia, że jesteśmy krajem miodem płynącym, pewnie nawet nie ogląda głównego wydania „Wiadomości” TVP! Co tu naprawiać, po ośmiu latach rządów jakże gospodarnej spółki PO-PSL?! Rzeczpospolita nam rozkwita, i gotowa jest, i zwarta, i silna, i ma sojuszników, na których może polegać jak na Zawiszy, którzy „im Namen Gottes für unsere und eure Freiheit” gotowi są poświęcić dla nas życie.
Dlatego nigdy za wiele ostrzeżeń! Nie słuchaliście przestróg mądrego Donka i Bronka, daliście się omamić strasznemu Jaro i jego protegowanemu Jędrkowi, więc przynajmniej nie dajcie się złapać na Szydło, Beatę Szydło. Myślenie ma przyszłość…! Inaczej, jak nauczał Jan Kochanowski:
„Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi”…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/268679-moj-najkrotszy-felieton-o-donku-bronku-potworze-jaro-i-jedrku-znikad-czyli-madry-polak-po-szkodzie