Pozyskanie z tamtego terenu wraku, dużej części ciał ofiar, materiału dowodowego, nagrań, zdjęć, materiału filmowego było możliwe jedynie dzięki determinacji, a także dzięki natychmiastowemu podjęciu działań w sferze międzynarodowej
— mówi portalowi wPolityce.pl Antoni Macierewicz.
wPolityce.pl: Holendrzy opublikowali raport dotyczący tragedii lotu MH17. W sposób naturalny budzi to pytania o analogie ze sprawą smoleńską. Jak postępowanie strony holenderskiej wygląda na tle badania tragedii smoleńskiej?
Antoni Macierewicz: Raport holenderski, w tym zakresie w jakim go znamy, jest nieprawdopodobnie solidny, wnikliwy, szczegółowy. Za tym stoi wysiłek i determinacja autorów. Widać, że on by nie powstał, gdyby nie absolutnie jednoznaczne stanowisko najwyższych władz Holandii. Dano temu wyraz przy publikacji raportu, ale również po samej tragedii. Niezmiernie ważne było również jednoznaczne stanowisko opinii publicznej i mediów. W Holandii wszystkie te czynniki współgrały. Holandia jest niedużym państwem, ale jej działania były nakierowane na dojście do prawdy niezależnie od trudności i problemów.
Trudności w tej sprawie były ogromne. Tragedia wydarzyła się na terytorium wojennym. Jednak mimo tego udało się choćby sprowadzić wrak…
Sytuacja holenderska rzeczywiście była bardzo trudna. Do tragedii doszło nad terenem objętym wojną, nad terenem okupowanym przez siły wojskowe, do których formalnie nikt się nie przyznawał. To jest teren państwa ukraińskiego, które niestety nie kontrolowało tych obszarów. Wojska, które je kontrolowały, były faktycznie wojskami rosyjskimi, ale równocześnie publicznie się rosyjskiego podporządkowania wypierały. Rosja wypierała się odpowiedzialności za te wydarzenia. Pozyskanie z tamtego terenu wraku, dużej części ciał ofiar, materiału dowodowego, nagrań, zdjęć, materiału filmowego było możliwe jedynie dzięki determinacji, a także dzięki natychmiastowemu podjęciu działań w sferze międzynarodowej.
To było tak ważne w tej sprawie?
Bardzo ważne było jednoznaczne dążenie do umiędzynarodowienia tej sprawy. Komisja badająca tragedię miała wiele podmiotów, była międzynarodowa, włączono w te prace wszystkie państwa i siły, które wykazywały zainteresowanie tą sprawą, a także, które miały jakiekolwiek możliwości wsparcia dążenia do prawdy. Rząd Holandii włączył międzynarodowe podmioty w śledztwo, a jednocześnie odwoływał się do międzynarodowej opinii publicznej. To skutkowało możliwością przełamania olbrzymich trudności, jakie w tej sprawie występowały.
Widać, że Holendrzy działali zgodnie z najwyższymi standardami. Wiele mówi film pokazujący rekonstrukcję wraku. Jak Pan ocenia to działanie?
Działano w oparciu o standardy ICAO, które wskazują, jak badać wypadki lotnicze w sytuacji, gdy zachodzi podejrzenie, że możemy mieć do czynienia z działaniem osób trzecich. Holendrzy to zastosowali, wprowadzając pewną innowację, której w Polsce nie zrealizowała ani komisja Millera ani Anodiny. Udało się to jednak zrealizować Zespołowi Parlamentarnemu.
O czym Pan mówi?
O rekonstrukcji wraku. Zespół był skazany wprawdzie na rekonstrukcję wirtualną, ale stworzyliśmy obraz 3D rekonstruujący rządowego tupolewa. Nie mieliśmy dostępu fizycznego do materiału, mieliśmy jedynie zdjęcia. Jednak udało się zrekonstruować wrak, dzięki czemu mogliśmy formułować hipotezy dotyczące przyczyn tragedii, mogliśmy wskazać, które punkty samolotu zostały zniszczone na samym początku tragedii smoleńskiej. Holendrzy dokonali tej rekonstrukcji fizycznie, w hangarze, ale również właśnie wirtualnie, by mieć więcej materiału do analiz. Dzięki temu lepiej mogli identyfikować miejsce eksplozji i zniszczenia samolotu. To jest pewien element, który łączy badanie Zespołu Parlamentarnego z badaniem holenderskim. Podobieństw z badaniem MH17 i pracami oficjalnymi dotyczącymi Tu-154M nie widać w tym zakresie.
A w innym? Można porównywać oficjalne śledztwa ws. tragedii smoleńskiej oraz katastrofy MH17?
Niestety działań oficjalnego śledztwa ws. tragedii z 10/04 nie da się porównywać z działaniami dotyczącymi tragedii nad Ukrainą. Działanie aparatu państwowego za czasów Donalda Tuska i pani Ewy Kopacz, a także administracji rosyjskiej różnią się zasadniczo od działań holenderskich. Widać, że prace w Holandii był nastawione na dojście do prawdy, zaś prace dotyczące Smoleńska miały na celu ukrycie prawdy. Działania dotyczące Smoleńska nie zakończyły się jednak sukcesem Rosji ani administracji Tuska, dzięki pracy Zespołu Parlamentarnego, czy świadomości niektórych ekspertów rządowej komisji.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pozyskanie z tamtego terenu wraku, dużej części ciał ofiar, materiału dowodowego, nagrań, zdjęć, materiału filmowego było możliwe jedynie dzięki determinacji, a także dzięki natychmiastowemu podjęciu działań w sferze międzynarodowej
— mówi portalowi wPolityce.pl Antoni Macierewicz.
wPolityce.pl: Holendrzy opublikowali raport dotyczący tragedii lotu MH17. W sposób naturalny budzi to pytania o analogie ze sprawą smoleńską. Jak postępowanie strony holenderskiej wygląda na tle badania tragedii smoleńskiej?
Antoni Macierewicz: Raport holenderski, w tym zakresie w jakim go znamy, jest nieprawdopodobnie solidny, wnikliwy, szczegółowy. Za tym stoi wysiłek i determinacja autorów. Widać, że on by nie powstał, gdyby nie absolutnie jednoznaczne stanowisko najwyższych władz Holandii. Dano temu wyraz przy publikacji raportu, ale również po samej tragedii. Niezmiernie ważne było również jednoznaczne stanowisko opinii publicznej i mediów. W Holandii wszystkie te czynniki współgrały. Holandia jest niedużym państwem, ale jej działania były nakierowane na dojście do prawdy niezależnie od trudności i problemów.
Trudności w tej sprawie były ogromne. Tragedia wydarzyła się na terytorium wojennym. Jednak mimo tego udało się choćby sprowadzić wrak…
Sytuacja holenderska rzeczywiście była bardzo trudna. Do tragedii doszło nad terenem objętym wojną, nad terenem okupowanym przez siły wojskowe, do których formalnie nikt się nie przyznawał. To jest teren państwa ukraińskiego, które niestety nie kontrolowało tych obszarów. Wojska, które je kontrolowały, były faktycznie wojskami rosyjskimi, ale równocześnie publicznie się rosyjskiego podporządkowania wypierały. Rosja wypierała się odpowiedzialności za te wydarzenia. Pozyskanie z tamtego terenu wraku, dużej części ciał ofiar, materiału dowodowego, nagrań, zdjęć, materiału filmowego było możliwe jedynie dzięki determinacji, a także dzięki natychmiastowemu podjęciu działań w sferze międzynarodowej.
To było tak ważne w tej sprawie?
Bardzo ważne było jednoznaczne dążenie do umiędzynarodowienia tej sprawy. Komisja badająca tragedię miała wiele podmiotów, była międzynarodowa, włączono w te prace wszystkie państwa i siły, które wykazywały zainteresowanie tą sprawą, a także, które miały jakiekolwiek możliwości wsparcia dążenia do prawdy. Rząd Holandii włączył międzynarodowe podmioty w śledztwo, a jednocześnie odwoływał się do międzynarodowej opinii publicznej. To skutkowało możliwością przełamania olbrzymich trudności, jakie w tej sprawie występowały.
Widać, że Holendrzy działali zgodnie z najwyższymi standardami. Wiele mówi film pokazujący rekonstrukcję wraku. Jak Pan ocenia to działanie?
Działano w oparciu o standardy ICAO, które wskazują, jak badać wypadki lotnicze w sytuacji, gdy zachodzi podejrzenie, że możemy mieć do czynienia z działaniem osób trzecich. Holendrzy to zastosowali, wprowadzając pewną innowację, której w Polsce nie zrealizowała ani komisja Millera ani Anodiny. Udało się to jednak zrealizować Zespołowi Parlamentarnemu.
O czym Pan mówi?
O rekonstrukcji wraku. Zespół był skazany wprawdzie na rekonstrukcję wirtualną, ale stworzyliśmy obraz 3D rekonstruujący rządowego tupolewa. Nie mieliśmy dostępu fizycznego do materiału, mieliśmy jedynie zdjęcia. Jednak udało się zrekonstruować wrak, dzięki czemu mogliśmy formułować hipotezy dotyczące przyczyn tragedii, mogliśmy wskazać, które punkty samolotu zostały zniszczone na samym początku tragedii smoleńskiej. Holendrzy dokonali tej rekonstrukcji fizycznie, w hangarze, ale również właśnie wirtualnie, by mieć więcej materiału do analiz. Dzięki temu lepiej mogli identyfikować miejsce eksplozji i zniszczenia samolotu. To jest pewien element, który łączy badanie Zespołu Parlamentarnego z badaniem holenderskim. Podobieństw z badaniem MH17 i pracami oficjalnymi dotyczącymi Tu-154M nie widać w tym zakresie.
A w innym? Można porównywać oficjalne śledztwa ws. tragedii smoleńskiej oraz katastrofy MH17?
Niestety działań oficjalnego śledztwa ws. tragedii z 10/04 nie da się porównywać z działaniami dotyczącymi tragedii nad Ukrainą. Działanie aparatu państwowego za czasów Donalda Tuska i pani Ewy Kopacz, a także administracji rosyjskiej różnią się zasadniczo od działań holenderskich. Widać, że prace w Holandii był nastawione na dojście do prawdy, zaś prace dotyczące Smoleńska miały na celu ukrycie prawdy. Działania dotyczące Smoleńska nie zakończyły się jednak sukcesem Rosji ani administracji Tuska, dzięki pracy Zespołu Parlamentarnego, czy świadomości niektórych ekspertów rządowej komisji.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/268432-macierewicz-media-stanely-murem-za-dazeniem-do-prawdy-o-mh17-w-polsce-szukajacych-pomocy-nazywano-zdrajcami-nasz-wywiad?strona=1