Polska świeckim państwem? "Ja takim ludziom, przepraszam za brutalizm, mówię: przenieście się gdzie indziej". Ciekawa rozmowa: Dorn kontra dziennikarz "Wyborczej"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
mat. prasowe/wPolitce.pl/Duży Format
mat. prasowe/wPolitce.pl/Duży Format

Na łamach „Dużego Formatu” odnotowujemy interesującą rozmowę z Ludwikiem Dornem - mało w niej jest polityki i kampanijnych przepychanek, ale za to kilka ciekawych fragmentów, w których były marszałek Sejmu odpowiada na lewicowe postulaty dziennikarza przeprowadzającego wywiad.

Fragment numer jeden to zdecydowany sprzeciw Ludwika Dorna wobec pomysłu na zarejestrowanie związków homoseksualnych jako równych małżeństwu.

Duży Format”: Na czym polega to uprzywilejowanie małżeństwa?

Ludwik Dorn: Na przykład na tym, że osoby, które są w małżeństwie, mogą się wspólnie rozliczać z podatków oraz na prawie spadkowym.

A dlaczego osoby homoseksualne miałyby nie mieć tego typu uprzywilejowania?

A dlaczego miałyby mieć? Bo się kochają?

W przypadku heteroseksualnych to wystarcza.

Nie, sama miłość nie wystarczy. Może nawet nie być miłości, byleby była heteroseksualna rodzina. Tymczasem nie wszystkie związki, i wydaje mi się, że już panu to powiedziałem, są rodziną. Chyba że nazwiemy żółwia ssakiem

— tłumaczy Dorn.

Jak mówi poseł - startujący w tych wyborach z list Platformy - zmiana definicji rodziny może doprowadzić do bardzo daleko idących zmian w strukturze społeczeństwa.

Jeśli do tej pory rodzina oznaczała związek osób heteroseksualnych, a teraz zmienia się jej definicja, zmienia się jej sposób funkcjonowania, to musi naruszyć w konsekwencji wszystkie reguły, bezpośrednio bądź pośrednio, życia społecznego. Po prostu nie ma innej możliwości. (…) Będzie katastrofa. I proszę zauważyć, że my to robimy tylko dlatego, że pewna grupa ludzi ma roszczenie do szczęścia. My w ogóle dziś żyjemy w czasach, kiedy roszczenie do szczęścia jest najważniejsze. Nieważne, że ktoś jest bezpłodny, że ktoś jest homoseksualistą, on chce mieć dzieci, to jest dla niego ważne - wiec co? Zmienimy to! Zniesiemy wszelkie ograniczenia, bo każdy ma prawo do szczęścia

— przekonuje polityk.

Mimo suflowanych argumentów i tłumaczeń ze strony dziennikarza, Dorn odpowiada ripostą. Wywiązuje się zabawny dialog:

Dorn: Ludzie tacy jak pan chcieliby zgodnie z tym modelem pewną utrwaloną - może dla niektórych cokolwiek dolegliwą, ale to nie są jakieś wielkie wyrzeczenia - praktykę współżycia społecznego w Polsce wywrócić do góry nogami. Tutaj są katolicy, to niech będą szkoły katolickie, ale jest też coś takiego jak przestrzeń wspólna, która ma być…

DF: Sterylna.

Na to ja takim ludziom, przepraszam za brutalizm, mówię: mamy Schengen, przenieście się gdzie indziej.

Do Francji?

Tak. Tu jest Polska! I mówię to nie na tej zasadzie,bym był szczególnie nietolerancyjny, tylko a dlaczego wywracacie coś, co generalnie rzecz biorąc dobrze działa, a jak się wywróci, to będziemy mieli trwającą przez dekady wielką wewnętrzną awanturę i utrudnianie życia milionom Polaków. (…) Może ta wspólnota narodowa ma jakieś inne zalety, które was tu trzymają, ale ja i mnie podobni tego zmienić nie pozwolą

— odpowiada Dorn.

Z wątków politycznych zauważamy w zasadzie tylko jeden interesujący. Dorn streszcza w nim swoją ostatnią polityczną rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim:

Nasza ostatnia polityczna rozmowa była taka: „Słuchaj, Ludwik, uznajmy, że ie było tego, co było, ja cię odwieszam i nadal jesteś wiceprezesem”. Na co ja: „Będzie mi bardzo miło, jak mnie odwiesisz i dalej będę członkiem partii, ale nie licz na to, że zgodzę się być na takich warunkach, przy tobie, wiceprezesem. Bo ja tego kierunku, jeśli chodzi o wewnętrzną organizację, ale również politycznego, żyrować nie będę”. „Tak to nie będzie, musisz być wiceprezesem albo się żegnamy”. „No to się żegnamy”. Innych to sam kastrował, a do mnie się zwrócił z propozycją, żebym sam sobie jajka wyciął

— czytamy.

maf, „Duży Format”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych