Kloczkowski o burzy wokół Macierewicza: Władza rozpaczliwie szuka szansy, by udowadniać teorię o „strasznym PiS-ie”, który zagraża wszystkim. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Julita Szewczak/wPolityce.pl;PAP/Radek Pietruszka
Fot. Julita Szewczak/wPolityce.pl;PAP/Radek Pietruszka

Straszenie Macierewiczem czy innymi politykami PiS-u nie działa. Propagandowe trąby PO mogą dąć ile wlezie. To i tak elektoratu PiS-u nie przestraszy

— mówi portalowi wPolityce.pl dr Jacek Kloczkowski.

wPolityce.pl: Wielu Polaków w konsternację wprawiła Ewa Kopacz, która kilka dni temu oskarżyła oponentów politycznych o to, że obsesyjnie myślą o budowie w Polsce elektrowni atomowej. Tymczasem od lat budowę taką przygotowuje rząd PO-PSL. Czy słowa premier to drobny lapsus czy też poważniejszy problem?

Dr Jacek Kloczkowski, Ośrodek Myśli Politycznej: Pani premier popełnia różne lapsusy językowe. Często prezentuje się również, jako osoba, która nie bardzo wie, co się dzieje w państwie, a nawet w jej własnym rządzie. Można próbować żartować, że Ewa Kopacz zdaje się po raz kolejny odcinać od swojego poprzednika, czyli Donalda Tuska. Jednak zdaje się, że tu nie o wyparcie działań poprzednika chodzi. Nie przykładałbym aż tak wielkiej wagi do jej słów. Ktoś życzliwy dla premier Kopacz i PO uzna, że to zwykły lapsus. Ktoś śledzący politykę na bieżąco, choćby neutralny wobec Platformy, uzna zapewne, że to kolejny dowód, że Ewa Kopacz nie radzi sobie z materią, jaką jest rządzenie dużym krajem.

Nie sposób uciec od pytania o fasadowość programu atomowego. Słowa Ewy Kopacz sugerują, że rząd nie dba o program atomowy. To uzasadniony wniosek?

Gdyby ten program był traktowany poważnie to zapewne pani premier byłaby na bieżąco, wiedziałaby, jakie decyzje podejmowano i zapowiadano jeszcze kilka lat temu. Ona by się nie pomyliła. Trudno uznać, że gdyby była świadoma, co się w tej sprawie dzieje, mówiłaby takie słowa. Przecież wiedziałaby, że oponenci i media przypomną, że to rząd Platformy prowadzi program atomowy. Można zatem przyjąć, że premier Kopacz nie wie, co się dzieje w rządzie. To również sygnał, że sprawy energetyki jądrowej rząd traktuje jak wiele innych spraw. Podejmowane są jedynie działania doraźne, rządzący zajmują się pewnymi sprawami tylko, gdy są one w centrum zainteresowania opinii publicznej. A jak zainteresowanie się skończy, rządzący zapominają. Mamy wciąż poruszanie się w orbitach PR-u, a nie w sferze realnych działań.

Działania dotyczące elektrowni atomowej to również konkretne pieniądze, jakie wydano już na ten cel.

Rzeczywiście wydano na różne prace z tym związane ogromne pieniądze. Należy zadać więc pytanie: skoro rząd nie traktuje tej sprawy z należytą uwagą, dlaczego decyduje się na wydanie tak ogromnych pieniędzy. Pojawia się sugestia, że rządzący podejmują działania, jeśli przy okazji można załatwić jakieś posady dla „swoich”. Tak nie powinno być.

Inną medialnie nośną wypowiedzią okazały się słowa Antoniego Macierewicza, który w USA mówił m.in., że po wyborach odtajniony zostanie aneks dot. WSI. Media skupiają się na tych słowach, a politycy PO pytają czy poseł Macierewicz będzie szefem MON, załamując przy tym ręce. Wypowiedzi Antoniego Macierewicza mogą mieć jakiś wpływ na kampanię?

Fakt, że media sprzyjające władzy oraz cała Platforma, wykorzystują takie wypowiedzi jest w pewnym sensie normalne. Oni rozpaczliwie szukają wszelkich punktów zaczepienia, by móc udowadniać swoją teorię o „strasznym PiS-ie”, który zagraża wszystkim. Jednak sądzę, że straszenie Macierewiczem czy innymi politykami PiS-u, nie działa. Trudno założyć, że Polacy chcący głosować na PiS, nagle zapomnieli, że w tej partii jest Antoni Macierewicz. Im to nie przeszkadza, więc propagandowe trąby PO mogą dąć ile wlezie. To i tak elektoratu PiS-u nie przestraszy.

Może chodzić o mobilizację zwolenników PO?

Rzeczywiście, takie straszenie może działać na elektorat Platformy. To może być czynnik mobilizujący, by ludzie poszli na wybory i jeszcze raz dali szanse PO. Być może pewna grupa ludzi wciąż jest podatna na ten przekaz. Jednak nawet u tych wyborców może się toczyć walka wewnętrzna. Oni będą się zastanawiać, czy brać pod uwagę takie wypowiedzi, czy raczej fakt, że PO przez kilka lat rządów wiele razy łamała słowo, nie spełniała obietnic, poczynała sobie mało kompetentnie, że się kompromitowała. Sądzę, że może w nich przeważyć żal i rozczarowanie Platformą. Jeśli tak, to partia Ewy Kopacz elektoratu już nie odzyska.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych