Kto uratuje ten świat? CZĘŚĆ I. "Obecna walka idzie o nowy podział świata"

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Porównując niemieckie ambicje z centralnym położeniem ich państwa musimy zauważyć, że swoje usytuowanie geograficzne ma niewygodne dla każdego, nie wyłączając samych Niemiec. Geopolityka w takim samym stopniu ciąży im, jak i nam Polakom, choć kierunki są diametralnie różne. Niemcy za każdym razem muszą przebijać się przez opór sąsiadów, a wielowiekowe geopolityczne doświadczenie skierowało ich ku mitycznemu wręcz Wschodowi – a więc w przestrzeń, którą trzeba zdobyć. Ale każda ekspansja musi mieć swoje podstawy i zaplecze. Podstawą jest pruskie „über alles”, a zapleczem gospodarka. Chcąc zrealizować swój zamiar Niemcy w dzisiejszej sytuacji – także muszą niemal jednocześnie podporządkować sobie całą Europę i, przy pomocy gospodarki, zdobyć tyle pieniędzy, aby mogli utrzymać swoją hegemonię na kontynencie. Bez gospodarki i światowego eksportu tak samo nie ma Niemiec, jak bez surowców Rosji.

Utrzymanie niemieckiej hegemonii w Europie ściśle wiąże się z zapewnieniem własnemu społeczeństwu kastowości i spokojnego bytu, a także odpowiedniej ilości rąk do pracy. „Über alles” wymaga dużego koła zamachowego i nowego mitu, najlepiej na miarę amerykańskiego, którym będzie można zarządzać. Ale, jak wykazali Kwiatkowski i Wasiutyński naturalna wersja niemieckiej ekspansji na terenie Europy Środkowo-Wschodniej ma charakter nienaturalny, ponieważ nie może być utrzymana bez użycia siły. A podporządkowanie tego terenu jest niezbędne dla jakiejkolwiek niemieckiej ekspansji na zewnątrz. Niemcy mają od wieków ten sam problem: być albo ponad wszystkich, albo równoprawnym partnerem Europy – dziś UE.

Na równość się jednak nie zanosi, choć słychać rozsądne głosy z wewnątrz. Ale kwestia mitu nie należy już do geopolityki, lecz strategii. Za element wykonawczy można uznać ostatni „incydent”, w którym niemiecka policja przed kontrolnym wejściem do meczetu zdjęła buty. Na marginesie można tylko dodać, że jak raz zdjęła buty, będzie musiała ściągać zawsze – a na to w przyszłości zgody już nie będzie, na pewno.

Z tego też względu nasze pretensje do Zachodu są bezprzedmiotowe. Pozostaliśmy więc sami ze swoim dziełem i czekamy, aż ktoś z zewnątrz podejmie inicjatywę kontynuacji. Pytanie podstawowe, czy jesteśmy na nią przygotowani?


Grzegorz Dobiecki w radiowej Jedynce (31.08.15, ok. godz. 18.) zauważył, że Niemcy zamierzają zawłaszczyć polską ideę solidarności (wcześniej dodałem, że amerykańską również). Rozwijając wątek warto dodać, że niemiecka polityka historyczna już zabrała nam symbole naszej wolności i powojenny pozytywny wkład w cywilizację zachodnią, a podrzuciła „polskie obozy koncentracyjne”. Oczywiście mit amerykański jest dla Niemców nieosiągalny. Ale w tym celu kanclerz Merkel najpierw ogłosiła, że przyjmie każdego uchodźcę. Gdy echo rozległo się po Afryce i Azji a uchodźcy, z jej portretem na piersiach i słowem „Mutter” na ustach, ruszyli w kierunku Niemiec, to granice się zamknęły. I w jednej chwili cała koncepcja legła w gruzach, bo oczywiście Niemcy nie są w stanie spełnić tych oczekiwań i obietnic, jakie wyartykułowali. I teraz czas pokaże, czy gniew uchodźców obróci się przeciwko Niemcom (Azjaci są bardzo czuli na punkcie niespełnianych obietnic), czy też uciekinierzy pozostaną wbici w obozy na terenie państw pośrednich i tam zaczną wyrażać swoje niezadowolenie, którym naturalnie można centralnie kierować. Ale niezadowolenie jest jak ptak, nie ma granic, i nie można wykluczyć, że wkrótce przeniesie się do nowej Mekki, bo społeczeństwo niemieckie, jak również pozostałych krajów zachodnich, nie jest przygotowane na żadną redukcję wygód, przywilejów i spokoju. Ono w coraz większym stopniu zaczyna odcinać się do polityki własnych rządów przechodząc do opozycji.

Skala zjawiska emigrantów/uchodźców w Europie zaczyna budzić zdumienie. Wiele gazetowych tytułów i audycji telewizyjnych alarmuje i przestrzega, ale jeszcze więcej lekceważy problem. Ba, obserwujemy wysyp tzw. pożytecznych idiotów, którzy w samym środku kapitalizmu głoszą szczytne ideały humanitaryzmu, jakby nie wiedzieli, że ta walka została przegrana już w 1492 r. i obecna gra toczy się o socjal, a więc dotacje z ich kieszeni. Oczywiście działalność tego typu jest bardzo potrzebne, tak samo jak potrzebny jest rozwój struktur broniących ludzi i samego człowieczeństwa, ale musi ona mieć zdroworozsądkowy fundament.

Można jednak doszukać się jednego logicznego wytłumaczenia spinającego to wszystko. Jest nim myślenie kategoriami PKB. Ekonomiści twierdzą, że niemieckie zyski czerpane z UE skończyły się, a hegemonia domaga się grubych kwot pieniężnych. Niemcy nie mają wyboru, muszą zwiększyć obrót, produkcję i eksport. Gospodarka niemiecka potrzebuje więc rąk do pracy, ale kto jak kto, ich ekonomiści potrafią liczyć, i już zapewne porachowali swoje zyski. Policzyli ile kont bankowych założą uchodźcy i jaki będzie średni ich stan, oszacowano ilość domniemanych pożyczek i w ten sposób napompowali swoją bańkę finansową. Ale jak to często bywa w kapitalizmie, zysk tak potrafi przysłonił oczy, że ludzie, moralność (mimo szczytnych haseł), zasady cywilizacyjne przestają się liczyć, i wówczas do głosu dochodzą groźby i w konsekwencji dyktat. Ale upadek wizerunkowy Volkswagena i społeczny opór zadecydują, że klęska urodzaju, jaka okazali się uchodźcy, pokrzyżuje kolejne, chyba tym razem nie tylko niemieckie, plany.

Wracając do geopolityki – swoim stosunkiem do emigrantów/uchodźców Niemcy i cała UE odkryły swoją słabość w pełni. Giełda może tego nie zauważyć, ale zareagują inne cywilizacje, inne narody i państwa. Struktura, która nie posiada ani spójnego społeczeństwa, ani spójnego rządu, ani nawet armii, zachowała się w sposób typowo imperialny. Zysk postawiła ponad bezpieczeństwo ludzi, państw i cywilizacji. Od tej pory wiadomo, że odsłonił się kolejny obszar do zdobycia. I jeżeli Niemcy i Francja w porę nie zrozumieją, że jedyną receptą na przezwyciężenie kryzysu jest porzucenie myślenia kategoriami kolonialnymi czy postkolonialnymi i zredukowanie swoich ambicji do poziomu równoprawności i solidarności, to zniszczą cała UE, a siebie w pierwszej kolejności wystawią na cel. Powód – jest co brać.

I teraz apel do Polaków: trzeba mieć świadomość, że obecna walka idzie o nowy podział świata – taki sam, jak w XV, XVIII/XIX i XX w. Wówczas wykorzystywano najpierw konie, potem armaty, a na końcu lotnictwo. Dziś, jak miecz Damoklesa, wisi nad nami bomba atomowa. Skończył się już więc kolejny fin de siécle, a więc czas pięknych fryzur, pustego gadania i czas lemingów. Historia bierze w swoje ręce zadanie prostowania stworzonych przez człowieka utopii i anomalii.

« poprzednia strona
12

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.