Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.

Ewa Kopacz w wyborczym zrywie przesiadła się z Pendolino do „Ewavanu”. Pojazd zmieniony, ale pęd w tym samym kierunku – przez groteskę do obciachu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Ewa Kopacz w skrajnej desperacji: „PiS to partia o poglądach średniowiecznych”. I za chwilę: „Straszenie PiS-em nie może być jedynym atutem PO”

„Doktor Ewa”, nie bacząc na konsekwencje, idzie drogą Bronisława Komorowskiego, który w rozpaczliwej końcówce swej kampanii prezydenckiej spacerował po ulicach. Premier „Ewavanem” dotarła do podwarszawskiego Błonia, gdzie dała niebywały występ.

Rozdając ulotki wyborcze zaczepiała zaskoczonych ludzi.

Ale opalona

— zwróciła się do starszej kobiety.

Ładny sweter

— rzuciła, gdy ktoś chciał się z nią przywitać.

Wiem, to mój

— odparł mężczyzna.

Nie zabrakło wyczynów ekstremalnych. Na plenerowej siłowni Kopacz przeskoczyła przez fontannę.

Dziesięć. Jakbym nie przeszkodziła to jeszcze by poszło. No, to teraz w ramach odpoczynku na ławeczce, proszę lekturę do przeczytania

— wciskała ulotkę mężczyźnie podciągającemu się na drążku.

Czytaj dalej, ZOBACZ FILM I ZDJĘCIA na następnej stronie

Strona 1 z 2