Ty masz od 1 lipca pracę, ale kto ci mówi, żebyś ty chodziła do pracy. Masz etat, a nie to, że masz chodzić do roboty, bo wiesz, to jest różnica. Będziesz tam referentką do spraw różnych, no i tyle, nie będziesz się ruszać, będziesz leżeć…
— to fragment nagrań rozmowy telefonicznej w restauracji „Sowa i Przyjaciele” prezentujący jak można sobie załatwić łatwą i przyjemną, a przede wszystkim dobrze płatną pracę w Brukseli. Jeden z uczestników rozmowy załatwiał przez telefon posadę asystentki w Brukseli dla niejakiej Diany.
Tak tworzy się unijna „klasa próżniacza”, o której powiedział niegdyś Donald Tusk, czym - co dziś dobrze widać - antycypował nie tylko rozpasane rządy swojej formacji, ale i swoją własną wysoko płatną posadę w organach Unii Europejskiej.
Warto przytoczyć kilka liczb, aby zobaczyć jak dobrze „odkarmiona” jest klasa próżniacza UE. Według danych z ubiegłego roku tylko w Komisji Europejskiej zatrudnionych było 33 tysiące osób osób. Zarobki wynoszą od 2 654 do 18 371 euro miesięcznie. Do tego dochodzą dodatki rodzinne, edukacyjne, zwroty za paliwo. Urzędnik KE pracuje 37 godzin tygodniowo i może przejść na emeryturę po dziesięciu latach pracy. Najwyższa emerytura wynosi 70 procent wynagrodzenia zasadniczego liczona jako średnia płaca z 12 miesięcy poprzedzających przejście na emeryturę.
Dosyć tych liczb, od których może się zakręcić w głowie. Pora przyjrzeć się krótko, czym staje się Unia Europejska, na którą – jako podatnicy – płacimy ciężkie pieniądze. Dla nikogo nie ulega już wątpliwości, że staje się narzędziem forsowania woli najsilniejszych państwa, a zwłaszcza tego największego – Niemiec. Ostatni przykład: Ogromna większość Polaków nie życzy sobie przyjęcia imigrantów muzułmańskich. Nic z tego, przyjmiemy ich, bo zwłaszcza Berlin, ale też i inne stolice, tego sobie życzą.
Przyjmiemy ich, bowiem członkowie partii rządzącej Polską liczą na to, że w przyszłości będą mogli znaleźć się wśród tej dobrze opłacanej klasy próżniaczej. Wiedzą, że upór i walka o polską rację stanu może odbić się kiedyś na zasobności ich kont bankowych.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ty masz od 1 lipca pracę, ale kto ci mówi, żebyś ty chodziła do pracy. Masz etat, a nie to, że masz chodzić do roboty, bo wiesz, to jest różnica. Będziesz tam referentką do spraw różnych, no i tyle, nie będziesz się ruszać, będziesz leżeć…
— to fragment nagrań rozmowy telefonicznej w restauracji „Sowa i Przyjaciele” prezentujący jak można sobie załatwić łatwą i przyjemną, a przede wszystkim dobrze płatną pracę w Brukseli. Jeden z uczestników rozmowy załatwiał przez telefon posadę asystentki w Brukseli dla niejakiej Diany.
Tak tworzy się unijna „klasa próżniacza”, o której powiedział niegdyś Donald Tusk, czym - co dziś dobrze widać - antycypował nie tylko rozpasane rządy swojej formacji, ale i swoją własną wysoko płatną posadę w organach Unii Europejskiej.
Warto przytoczyć kilka liczb, aby zobaczyć jak dobrze „odkarmiona” jest klasa próżniacza UE. Według danych z ubiegłego roku tylko w Komisji Europejskiej zatrudnionych było 33 tysiące osób osób. Zarobki wynoszą od 2 654 do 18 371 euro miesięcznie. Do tego dochodzą dodatki rodzinne, edukacyjne, zwroty za paliwo. Urzędnik KE pracuje 37 godzin tygodniowo i może przejść na emeryturę po dziesięciu latach pracy. Najwyższa emerytura wynosi 70 procent wynagrodzenia zasadniczego liczona jako średnia płaca z 12 miesięcy poprzedzających przejście na emeryturę.
Dosyć tych liczb, od których może się zakręcić w głowie. Pora przyjrzeć się krótko, czym staje się Unia Europejska, na którą – jako podatnicy – płacimy ciężkie pieniądze. Dla nikogo nie ulega już wątpliwości, że staje się narzędziem forsowania woli najsilniejszych państwa, a zwłaszcza tego największego – Niemiec. Ostatni przykład: Ogromna większość Polaków nie życzy sobie przyjęcia imigrantów muzułmańskich. Nic z tego, przyjmiemy ich, bo zwłaszcza Berlin, ale też i inne stolice, tego sobie życzą.
Przyjmiemy ich, bowiem członkowie partii rządzącej Polską liczą na to, że w przyszłości będą mogli znaleźć się wśród tej dobrze opłacanej klasy próżniaczej. Wiedzą, że upór i walka o polską rację stanu może odbić się kiedyś na zasobności ich kont bankowych.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/267013-unia-europejska-stala-sie-przechowalnia-klasy-prozniaczej-i-narzedziem-narzucania-woli-slabszym-albo-ta-instytucja-sie-zmieni-albo-przestanie-istniec