Wczoraj Rada Ministrów zaakceptowała projekt budżetu państwa na rok 2016 przygotowany przez ministra finansów Mateusza Szczurka i już pobieżna jego analiza wskazuje na to, że ma on charakter wyborczy.
Założono, że wzrost gospodarczy wyniesie w ujęciu realnym 3,8% PKB, inflacja 1,7%, wynagrodzenia w gospodarce narodowej mają wzrosnąć nominalnie o 3,6%, a zatrudnienie w gospodarce o 0,8%.
W oparciu o te założenia dochody budżetowe mają wynieść około 297 mld zł, a wydatki blisko 351,5 mld zł, co oznacza, że deficyt wyniesie aż 54,6 mld zł, a więc będzie o blisko 7 mld zł większy niż ten planowany w 2015 roku i o ponad 25 mld zł (a więc blisko o 50%) większy niż ten wykonany w 2014 roku (wyniósł niecałe 29 mld zł).
W tak zaplanowanych dochodach i wydatkach mieści się także budżet środków europejskich, którego dochody mają wynieść ponad 62 mld zł, wydatki ponad 71,5 mld zł, co oznacza deficyt także i w tym budżecie wynoszący ponad 9 mld zł.
W sytuacji kiedy wysokość deficytu budżetowego na następny rok tak gwałtownie rośnie zarówno do tego planowanego na rok bieżący jak i tego wykonanego w roku 2014, trudno oprzeć się wrażeniu, że dzieje się to w związku z trwającą parlamentarną kampanią wyborczą.
Platforma i PSL specjalnie temu nie zaprzeczają, ale twierdzą, że pewne poluzowanie po stronie wydatkowej jest możliwe w związku z decyzją Komisji Europejskiej o zakończeniu stosowania wobec Polski procedury nadmiernego deficytu, która obowiązywała nasz kraj od 2009 roku. Potwierdzają to zresztą informacje ministra finansów Mateusza Szczurka przekazane na wczorajszej konferencji prasowej o dodatkowych wydatkach budżetowych adresowanych do różnych grup społecznych.
Minister Szczurek poinformował o przeznaczeniu dodatkowej kwoty 2 mld zł na wynagrodzenia tych grup pracowniczych ze sfery budżetowej, których płace były „zamrożone” od roku 2009, dodatkowej kwoty 1,4 mld zł na jednorazowe świadczenia emerytalne wynoszące od 100 do 350 zł dla świadczeniobiorców otrzymujących świadczenia poniżej 2 tys. zł, a także o wypłacie 1 tys. zł miesięcznie przez rok na każde nowo urodzone dziecko, którego rodzice nie korzystają z urlopu macierzyńskiego.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wczoraj Rada Ministrów zaakceptowała projekt budżetu państwa na rok 2016 przygotowany przez ministra finansów Mateusza Szczurka i już pobieżna jego analiza wskazuje na to, że ma on charakter wyborczy.
Założono, że wzrost gospodarczy wyniesie w ujęciu realnym 3,8% PKB, inflacja 1,7%, wynagrodzenia w gospodarce narodowej mają wzrosnąć nominalnie o 3,6%, a zatrudnienie w gospodarce o 0,8%.
W oparciu o te założenia dochody budżetowe mają wynieść około 297 mld zł, a wydatki blisko 351,5 mld zł, co oznacza, że deficyt wyniesie aż 54,6 mld zł, a więc będzie o blisko 7 mld zł większy niż ten planowany w 2015 roku i o ponad 25 mld zł (a więc blisko o 50%) większy niż ten wykonany w 2014 roku (wyniósł niecałe 29 mld zł).
W tak zaplanowanych dochodach i wydatkach mieści się także budżet środków europejskich, którego dochody mają wynieść ponad 62 mld zł, wydatki ponad 71,5 mld zł, co oznacza deficyt także i w tym budżecie wynoszący ponad 9 mld zł.
W sytuacji kiedy wysokość deficytu budżetowego na następny rok tak gwałtownie rośnie zarówno do tego planowanego na rok bieżący jak i tego wykonanego w roku 2014, trudno oprzeć się wrażeniu, że dzieje się to w związku z trwającą parlamentarną kampanią wyborczą.
Platforma i PSL specjalnie temu nie zaprzeczają, ale twierdzą, że pewne poluzowanie po stronie wydatkowej jest możliwe w związku z decyzją Komisji Europejskiej o zakończeniu stosowania wobec Polski procedury nadmiernego deficytu, która obowiązywała nasz kraj od 2009 roku. Potwierdzają to zresztą informacje ministra finansów Mateusza Szczurka przekazane na wczorajszej konferencji prasowej o dodatkowych wydatkach budżetowych adresowanych do różnych grup społecznych.
Minister Szczurek poinformował o przeznaczeniu dodatkowej kwoty 2 mld zł na wynagrodzenia tych grup pracowniczych ze sfery budżetowej, których płace były „zamrożone” od roku 2009, dodatkowej kwoty 1,4 mld zł na jednorazowe świadczenia emerytalne wynoszące od 100 do 350 zł dla świadczeniobiorców otrzymujących świadczenia poniżej 2 tys. zł, a także o wypłacie 1 tys. zł miesięcznie przez rok na każde nowo urodzone dziecko, którego rodzice nie korzystają z urlopu macierzyńskiego.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/266957-po-nas-chocby-i-potop-czyli-co-w-panstwowej-kasie-zastanie-nowy-rzad?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.