Prezydent Duda siedział tuż obok prezydenta USA dzięki dyplomacji Platformy? Nie - zadecydowała tylko i wyłącznie geografia polityczna

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
facebook.com
facebook.com

Gdyby Polska była w rozkładzie, to Andrzej Duda siedziałby przy stoliku nr 77

— powiedział wicepremier Tomasz Siemoniak komentując fakt, że Prezydent RP siedział przy stoliku wraz z sekretarzem generalnym ONZ oraz prezydentami USA i Rosji.

Bardzo ciekawie byłoby się dowiedzieć, czy minister obrony faktycznie tak uważa, czy to tylko przedwyborcza próba wykazania rzekomej skuteczności własnej partii w polityce zagranicznej. Jeśli to pierwsze, to świadczyłoby o pomyleniu pojęć przez pana ministra. Ale to raczej niemożliwe. To gra wyborcza.

Otóż bezpośrednie sąsiedztwo przy prezydencie Obamy to sygnał wysłany do Rosji, że nasz region Europy znowu stał się ważny dla USA. To usytuowanie polskiego prezydenta współgrało z przemówieniem Baracka Obamy, który powiedział, że jego kraj jest gotów użyć siły w obronie sojuszników.

Tak więc stan wewnętrzny kraju mógłby być jak najbardziej fatalny, a i tak w obecnej sytuacji politycznej głowa naszego państwa byłaby wywyższana ponad inne. Bo decyduje geografia! Decyduje to, że Rosja zamachnęła się na bezpośredniego sąsiada kraju granicznego NATO – na Ukrainę. Polska, jako największy i najbardziej pewny sojusznik USA w Europie Środkowej (poza państwami bałtyckimi, ale tu decyduje wielkość kraju), stała się naturalnie miejscem, na którym skupia się zainteresowanie strategów amerykańskich i władz tego kraju.

To z tych samych powodów najważniejsi urzędnicy, z prezydentem USA na czele, mieli dobre relacje z głowami państwa kaukaskich – Azerbejdżanem, Tadżykistanem i Uzbekistanem. Pierwsze z tych państw ważne było dla amerykańskiej polityki energetycznej, a dwa kolejne dla operacji US Army w Afganistanie po zamachach 11 września 2001 roku.

To niestety smutna konstatacja. Polska nie jest stale ważna dla świata. A jedyne państwa, które są szczerze i trwale nami zainteresowane to Niemcy i Rosja.

Polska dyplomacja ma wielkie zadanie przed sobą – utrwalić zainteresowanie naszym regionem Ameryki i wywołać je także w Chinach. Co zresztą stopniowo się dzieje. W październiku pierwszy raz w historii do portu w Gdyni zawiną chińskie okręty z wizytą kurtuazyjną.

Po co? Bo Polską rządzi Platforma Obywatelska? Nie. Chiny być może myślą o odtworzeniu roli, jaką pełniła w naszym kawałku świata Japonia na początku XX wieku. Jak kiedyś Japończykom, tak dziś Chińczykom nie chodzi o miłość do muzyki Chopina. Chodzi o to, że od zachodu graniczymy z Rosją i jesteśmy z nią trwale skonfliktowani.


Do nabycia wSklepiku.pl:„Zmieniając historię. Polityka zagraniczna Baracka Obamy”.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych