Oto nie dostrzegłem wśród uczestników nabożeństwa żałobnego na Placu Piłsudskiego Jego Ekscelencji ambasadora Federacji Rosyjskiej. Zawinił oczywiście minister Schetyna, który nie wystosował zaproszenia na mszę ku czci 35 zamordowanych polskich patriotów.
Jego Ekscelencja mógłby wypowiedzieć słowo, odcinając się od praktyk radzieckich doradców w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, pod skrzydłami których powieszono, zastrzelono, zakatowano polskich oficerów, wykopanych niedawno z dołów śmierci. W tym słowie mógł, jak to dyplomata, potępić, wskazać, że doradcy nie wiedzieli, nie zauważyli, nie przeciwdziałali. Może mógłby słowo powiedzieć w imieniu swego zwierzchnika, dwojga imion prezydenta Putina. O demokracji mógłby, o poszanowaniu człowieka, o rycerskiej wojnie, na przykładzie Krymu.
Może Jego Ekscelencja nie przyszedł, bo na Placu nie było dostatecznie ważnych person, w tym z warszawskich władz miejskich i kościelnych. A szkoda, bo nie mógł obejrzeć pełnej bezpośredniej transmisji z powodu jej braku, nie usłyszał więc, że biskup polowy Wojska Polskiego gen. bryg. Józef Guzdek powiedział: „Chociaż stracili życie, ostatecznie wygrali walkę ze złem i niepamięcią” Może to jest wytłumaczenie? Skoro bowiem wygrali, to nie warto było cytować w omówieniach, dziennikach, lożach prasowych, gdzie mózgi najtęższe zasiadają. Skoro martwi wygrali, to trzeba było o nocnych spotkaniach Pana Prezydenta i eksministrze Ziobro, skoro skończył się czas niepamięci. Na marginesie – dlaczego tak cicho o złotym pociągu?
Czemuż i komuż przeszkadzała ta msza pod krzyżem papieskim? Za wcześnie chyba była, choć przecież tak spóźniona. Pani premier na własną rękę była w kościele, jak zazwyczaj, albo uczyła się życzeń urodzinowych dla Wałęsy. Ten też nie przyszedł, bo uczył się podziękowań za życzenia.
Jego Ekscelencja ambasador wezwany został ponoć „na dywanik” w MSZ, gdzie będzie mógł sporo powiedzieć o polityce historycznej Polaków, na przykładzie wczorajszej uroczystości, bogactwa relacji z niej, głębi liturgii i wspomnień.
To jak od niego oczekiwać prawdy historycznej, skoro – sądząc po obecnościach i nieobecnościach na Placu – u nas też jest niepotrzebna. Proponuję, by jego Ekscelencja minister spraw zagranicznych podziękował Jego Ekscelencji ambasadorowi, że nie nazwał Polski „bękartem wersalskim”, choć drastyczność określenia blednie wobec obecnych mód, to jednak w tradycji radzieckiej mocno jest osadzone. Ot, sobie pogadają.
Słuchałem i nie usłyszałem, więc przeczytałem list Pana Prezydenta odczytany na Powązkach.
Nawet ładny, tyle, że zapadnie w pamięć czytelników portali albo nawet jednego. Głośno było o pani premier, która przemówiła, bo Dudy nie było. Jak by był, to by nie przemówiła. Po prostu fart. Wreszcie też doczekał się docent Szwagrzyk, który wykopał, walczył, starał się. Był, ale nie w pierwszym rządzie, bo i po co. Jemu ludzie bili brawo, innym gwizdali.
W telewizjach byłby bohaterem, gdyby w nich był, ale nie był.
Z Budy Ruskiej nie przyjechano, bo i po co. Kot napłakał i tyle było relacji, a już się wydawało, bo i pogoda była dobra i okazja godna, że przyjdą choć ci, co za skazaniem Ziobro nie byli albo nie zdążyli na głosowanie. Ale nie przybyli, więc chyba byli na działkach, także i ci, którzy głosowali.
Czy to organizacja, czy to niepamięć, czy może do trzech razy sztuka. Za trzecim razem pogrzeb będzie bardziej widoczny.
Panowie prezesi, panowie właściciele mediów, panie i panowie premierzy i ekspremierzy, panowie reprezentanci Narodu, państwo kandydaci - wstyd.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/266732-fotoplastikon-wstyd-dosc-tych-dyplomatycznych-niezrecznosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.