Tendencje w sondażach (do których, patrząc na wybory prezydenckie, należy podejść z dużym dystansem) pokazują, że jedynym ważnym pytaniem, na które nie znamy odpowiedzi jest to, czy PiS wraz z całą Zjednoczoną Prawicą sięgnie po samodzielną większość w przyszłym Sejmie. Platforma pewnego pułapu (18, 20, 25%?) nie przeskoczy, choćby Joanna Mucha pojawiła się na siedmiu konferencjach prasowych dziennie. Ale otwartą kwestią jest to, jak dużo partii wejdzie do przyszłego parlamentu i z jakim rozkładem.
Wystarczy spojrzeć na wpisy pluszaka tej władzy i posłuchać wypowiedzi polityków PO, Zjednoczonej Lewicy, Ryszarda Petru, a często i PSL, by dowiedzieć się, że jedynym zadaniem, jakie postawił sobie obóz broniący status quo jest stworzenie wielkiej antypisowskiej koalicji. Temu służy medialne wzmożenie, którego ewidentnym efektem jest wybuch zaproszeń telewizyjnych, radiowych i prasowych dla Petru.
Gdyby ten pomysł się powiódł, to oprócz permanentnego zamieszania z przepychankami politycznymi, jakie obserwujemy dziś, mielibyśmy też do czynienia z problemami w kwestii prowadzenia polityki. Przykład? Prezydent chcący budować sojusz Europy Środowko-Wschodniej i liczący na przychylność tych państw w kwestii baz NATO (czemu ma sprzyjać na przykład szczyt w Rumunii) będzie musiał zmierzyć się z niechęcią tychże z powodu decyzji rządu Ewy Kopacz. Ale i z perspektywy Platformy ta sytuacja będzie mocno niekomfortowa - wielka antypisowska koalicja będzie bardzo niestabilna, zapewne zakończy swoją działalność po roku-dwóch, a jej każda poważniejsza ustawa będzie blokowana przez weto prezydenta Dudy.
W efekcie dostaniemy spotęgowaną dawkę wzajemnych oskarżeń, przerzucania się odpowiedzialnością za przyjęcie (bądź nie) danych ustaw oraz niekonsekwentną politykę zagraniczną. Nie ma się co łudzić, że któraś ze stron odpuści - mając w perspektywie i tak silny (i pewnie rosnący w siłę) największy sejmowy klub - PiS - w opozycji.
Andrzej Duda stał się, chcąc nie chcąc, jedną z głównych postaci tej kampanii.. Prezydent nawet jeśli tego nie chce, stał się głównym podmiotem i przedmiotem przedwyborczej walki. Czy to efekt świadomej polityki PiS, które chce wykorzystać większą siłę rażenia Szydło-Duda, czy wygodny unik, pozwalający słabszej (jeśli chodzi o kampanijne warunki) Szydło zejść z pierwszej linii strzału? Tego możemy się domyślać. Nowy prezydent jest zawsze trudnym celem, a wzięcie go na celownik przez Platformę jest bezskuteczne (poza małym spadkiem w poparciu dla niego, na co może sobie pozwolić).
25 października albo zakończymy tę piaskownicę i damy okazję do rządów, które po czterech latach będzie można rzetelnie ocenić i rozliczyć (przy okazji wraz z prezydentem, który będzie wówczas kończył kadencję), albo kolejna kadencja - zapewne skrócona - będzie okazją do permanentnej awantury politycznej. Gorące 30 dni, które pozostały do głosowania, powinny być dla wyborców okresem do przemyślenia tego problemu.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Tendencje w sondażach (do których, patrząc na wybory prezydenckie, należy podejść z dużym dystansem) pokazują, że jedynym ważnym pytaniem, na które nie znamy odpowiedzi jest to, czy PiS wraz z całą Zjednoczoną Prawicą sięgnie po samodzielną większość w przyszłym Sejmie. Platforma pewnego pułapu (18, 20, 25%?) nie przeskoczy, choćby Joanna Mucha pojawiła się na siedmiu konferencjach prasowych dziennie. Ale otwartą kwestią jest to, jak dużo partii wejdzie do przyszłego parlamentu i z jakim rozkładem.
Wystarczy spojrzeć na wpisy pluszaka tej władzy i posłuchać wypowiedzi polityków PO, Zjednoczonej Lewicy, Ryszarda Petru, a często i PSL, by dowiedzieć się, że jedynym zadaniem, jakie postawił sobie obóz broniący status quo jest stworzenie wielkiej antypisowskiej koalicji. Temu służy medialne wzmożenie, którego ewidentnym efektem jest wybuch zaproszeń telewizyjnych, radiowych i prasowych dla Petru.
Gdyby ten pomysł się powiódł, to oprócz permanentnego zamieszania z przepychankami politycznymi, jakie obserwujemy dziś, mielibyśmy też do czynienia z problemami w kwestii prowadzenia polityki. Przykład? Prezydent chcący budować sojusz Europy Środowko-Wschodniej i liczący na przychylność tych państw w kwestii baz NATO (czemu ma sprzyjać na przykład szczyt w Rumunii) będzie musiał zmierzyć się z niechęcią tychże z powodu decyzji rządu Ewy Kopacz. Ale i z perspektywy Platformy ta sytuacja będzie mocno niekomfortowa - wielka antypisowska koalicja będzie bardzo niestabilna, zapewne zakończy swoją działalność po roku-dwóch, a jej każda poważniejsza ustawa będzie blokowana przez weto prezydenta Dudy.
W efekcie dostaniemy spotęgowaną dawkę wzajemnych oskarżeń, przerzucania się odpowiedzialnością za przyjęcie (bądź nie) danych ustaw oraz niekonsekwentną politykę zagraniczną. Nie ma się co łudzić, że któraś ze stron odpuści - mając w perspektywie i tak silny (i pewnie rosnący w siłę) największy sejmowy klub - PiS - w opozycji.
Andrzej Duda stał się, chcąc nie chcąc, jedną z głównych postaci tej kampanii.. Prezydent nawet jeśli tego nie chce, stał się głównym podmiotem i przedmiotem przedwyborczej walki. Czy to efekt świadomej polityki PiS, które chce wykorzystać większą siłę rażenia Szydło-Duda, czy wygodny unik, pozwalający słabszej (jeśli chodzi o kampanijne warunki) Szydło zejść z pierwszej linii strzału? Tego możemy się domyślać. Nowy prezydent jest zawsze trudnym celem, a wzięcie go na celownik przez Platformę jest bezskuteczne (poza małym spadkiem w poparciu dla niego, na co może sobie pozwolić).
25 października albo zakończymy tę piaskownicę i damy okazję do rządów, które po czterech latach będzie można rzetelnie ocenić i rozliczyć (przy okazji wraz z prezydentem, który będzie wówczas kończył kadencję), albo kolejna kadencja - zapewne skrócona - będzie okazją do permanentnej awantury politycznej. Gorące 30 dni, które pozostały do głosowania, powinny być dla wyborców okresem do przemyślenia tego problemu.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/266364-miesiac-do-2510-wybory-beda-takze-o-tym-czy-kolejne-4-lata-stana-sie-permanentna-awantura-i-paskownica-czy-okresem-rzadow-ktore-bedzie-mozna-ocenic-i-rozliczyc?strona=2