Schetyna po spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej: "Nie można tylko dzielić liczby uchodźców. Trzeba mówić, jak wzmacniać granice"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Kryzys migracyjny w Europie nie powinien być sprowadzany jedynie do podziału uchodźców na poszczególne kraje UE, ale rozwiązywany bardziej kompleksowo – oświadczył minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. Zaapelował o bardziej aktywne i wszechstronne działania.

W poniedziałek Schetyna uczestniczył w Pradze w spotkaniu szefów dyplomacji państw Grupy Wyszehradzkiej (V4), Łotwy oraz sprawującego w Unii Europejskiej prezydencję Luksemburga.

Jeżeli nie będzie równoległych działań, jeżeli nie będzie aktywności, to będziemy mieli ten sam problem, tylko pewnie w jeszcze większym wymiarze

-– powiedział Schetyna dziennikarzom po trwającym ponad dwie godziny spotkaniu.

Poinformował, że ciągle nie ma zgody między krajami Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja i Węgry) a prezydencją luksemburską, jeśli chodzi o podział uchodźców na poszczególne kraje.

„Są różnice, jeśli chodzi o liczby. Wydaje się, że jest dobra wola ze strony prezydencji – znalezienia kompromisu, niewymuszania głosowaniem decyzji, znalezienia takiego wariantu, który byłby przez wszystkich zaakceptowany, ale to jest bardzo trudne”

-– zaznaczył.

Chodzi o podział 120 tys. uchodźców z Bliskiego Wschodu, którzy dotarli już do Grecji i Włoch.

„Jest pytanie, co z kwotą 54 tys., którzy są na Węgrzech”

-– wskazał Schetyna. Zdradził, że podczas spotkania padły konkretne liczby, „takie bardziej przyjazne także dla nas niż te, które były na początku, ale jest to kwestia ustaleń i spokojnej analizy”. Nie chciał ujawnić szczegółów.

Na poniedziałkowy wieczór zaplanowano też rozmowy szefa MSZ z premier Ewą Kopacz i minister spraw wewnętrznych Teresą Piotrowską, podczas których Schetyna ma przedstawić propozycje, które padły podczas spotkania w Pradze. Sprawa będzie też prawdopodobnie poruszana podczas najbliższego posiedzenia rządu.

Minister przypomniał, że kraje V4 są jednomyślne w sprzeciwie wobec automatycznego narzucania kwot uchodźców, różnią się jednak co do tego, jakie powinny być dalsze kroki w rozwiązywaniu kryzysu. Wyraził przekonanie, że narzucanie krajom liczby uchodźców jest „nieeuropejskie”. Pytany o obecność na spotkaniu ministra spraw zagranicznych Łotwy Schetyna potwierdził, że ten kraj reprezentuje podobne spojrzenie na ten problem, jak kraje V4.

Nie można tylko dzielić liczby uchodźców. Trzeba mówić, jak wzmacniać granice, jak bronić zewnętrznej, południowej granicy UE, gdzie organizować punkty rejestrujące uchodźców”

-– powiedział szef polskiej dyplomacji.

„Jeżeli jedyny sygnał z dzisiejszego i jutrzejszego spotkania będzie taki, że dzielimy liczbę uchodźców, a nie robimy nic więcej jako UE, to znaczy, że nie potrafimy przewidywać następnych problemów, bo liczby następnych imigrantów, którzy znowu przyjadą do Europy, będą szły w dziesiątki tysięcy. Przecież to nie ma sensu”

-– podkreślił Schetyna.

Minister mówił dziennikarzom, że podczas spotkania w Pradze rozmawiano m.in. o wsparciu dla greckiej straży granicznej i o tym, jak „bronić greckich wysp przed nielegalną emigracją z wybrzeża tureckiego”. Konkrety będą znane w kolejnych dniach.

Ważna jest też – zaznaczył – kwestia czasu, w którym uchodźcy mają być przyjmowani. Jak powiedział, polskie ośrodki dla uchodźców są przygotowane, ale trzeba brać pod uwagę także możliwą falę uchodźców ze Wschodu.

Schetyna podkreślił, że Polska czuje się w sprawie kryzysu migracyjnego tym bardziej odpowiedzialna, że jest największym krajem tej części Europy i pozostałe państwa patrzą na jej decyzje. Chodzi o to – mówił - żeby kryzys migracyjny nie tworzył „Europy dwóch prędkości”. Przypomniał, że wschodnia część Wspólnoty nie ma takich doświadczeń z imigrantami, jak np. kraje skandynawskie czy Niemcy.

„Zachowując wspólne solidarne działanie krajów Wyszehradu, musimy też brać pod uwagę odpowiedzialność całego projektu europejskiego”

-– oświadczył. Przedstawiciele Grupy Wyszehradzkiej wielokrotnie powtarzali, że są gotowi wziąć na swoje barki część odpowiedzialności, ale na zasadzie dobrowolności, a nie mechanizmu kwot. Przekonywali, że to kraje członkowskie UE powinny same decydować o liczbie uchodźców, którą są w stanie przyjąć.

Premier Ewa Kopacz w wyemitowanym w niedzielę telewizyjnym wystąpieniu powtórzyła, że Polska przyjmie tylko uchodźców, a nie emigrantów ekonomicznych. Zapewniła, że nie będzie ich zbyt wielu.

Wyraźny podział w UE na wyszehradzką czwórkę i pozostałych w sprawie planu rozdzielenia 120 tys. uchodźców docierających do Włoch, Grecji i na Węgry uwidocznił się po spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych w zeszły wtorek w Brukseli. Czechy i Słowacja, poparte przez Polskę i Węgry, zażądały, by w dokumencie końcowym ze spotkania zapisać, iż podział uchodźców będzie oparty na dobrowolnych deklaracjach. Na to nie było jednak zgody wielu państw, z Niemcami na czele.

Kolejne spotkanie szefów MSW w sprawie kryzysu migracyjnego zwołano na najbliższy wtorek. Natomiast w środę odbędzie się nadzwyczajny szczyt UE w sprawie uchodźców zwołany przez przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Szczyt ma - jak mówią dyplomaci - „ratować unijną jedność” w sytuacji, gdy przeciwnicy propozycji KE oskarżani są o brak solidarności, niewdzięczność, a nawet rasizm, przywracane są kontrole na wewnętrznych granicach UE i padają groźby obcięcia unijnych funduszy.

Przewodniczący Radzie UE Luksemburg oraz Komisja Europejska deklarują, że chcą doprowadzić do konsensusu w sprawie programu podziału uchodźców jeszcze na spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych i uniknąć głosowania w tej sprawie. Zgodnie z traktatem unijnym do podjęcia decyzji wymagana jest kwalifikowana większość głosów, a kraje przeciwne kwotom nie mają mniejszości blokującej.

Przed obradami w Brukseli Niemcy zwiększają presję na partnerów z UE, podkreślając, że problem migracji jest problemem europejskim i musi go rozwiązać cała Unia. Zdolność do znalezienia europejskiego rozwiązania problemu imigrantów jest zdaniem kanclerz Angeli Merkel testem dla całej UE, a brak solidarności w tej kwestii może zachwiać wspólnotą 28 krajów.

ansa/PAP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych