"Nie" dla imigrantów, "Tak" dla repatriantów

PAP/EPA
PAP/EPA

Im więcej czasu poświęca się na dywagacje dotyczące uchodźców, tym bardziej zastanawiam się dlaczego w ciągu minionych lat tak bardzo zaniedbano temat polskich repatriantów. Jak wskazują dane MSW, jeszcze w 2013 r. powrotem do kraju było zainteresowanych ponad 2,6 tys. osób polskiego pochodzenia ze Wschodu. Podczas gdy dla muzułmańskich imigrantów jesteśmy zaledwie przystankiem na drodze do Niemiec, nasi rodacy wciąż czekają na możliwość powrotu do kraju.

Według opublikowanego w listopadzie 2014 r. raportu Najwyższej Izby Kontroli, rządzący – tak entuzjastycznie nastawieni do uchodźców – zupełnie zlekceważyli problem repatriacji. Z danych przedstawionych przez NIK wynika, że nasi rodacy na możliwość powrotu czekają nawet do 10 lat. Tymczasem według MSW na repatriację w 2013 r. czekało jeszcze przynajmniej 2,6 tys. osób polskiego pochodzenia. Rośnie także liczba osób, którym przyznano prawo do powrotu do kraju, ale którzy jednocześnie nie mają warunków by wrócić. Przede wszystkim chodzi o brak mieszkania oraz źródła utrzymania.

Dlaczego tak wiele mówi się o tym, jak bardzo należy pomóc uchodźcom, a tak mało o polskich repatriantach? Dlaczego rządzący chcą do nas ściągać tysiące muzułmanów, dla których celem podróży i tak pozostają Niemcy? Dlaczego samorządy mają im zapewniać bez kolejki mieszkania i zasiłki socjalne, podczas gdy Polacy ze Wchodu muszą na decyzje w swoich sprawach czekać nawet do 10 lat?

Słowa prawdy na temat problemu uchodźców wypowiedział w niedawnej sejmowej debacie Prezes Jarosław Kaczyński, który przypomniał, że to Niemcy stworzyli socjalny mechanizm przyciągania imigrantów, a zatem jest to problem niemiecki, a nie polski lub europejski. Kanclerz Angela Merkel posługując się frazesami o „solidarności europejskiej” usiłuje przerzucić odpowiedzialność za niemieckie błędy na inne państwa członkowskie Unii, przede wszystkim kraje Europy Środkowo-Wschodniej.

Rząd polski nie powinien się na to godzić. Podstawową troską władzy w kontekście panującego kryzysu powinno być bezpieczeństwo Polaków. Wpuszczanie do kraju tysięcy muzułmańskich imigrantów, których system wartości jest całkowicie obcy polskiej kulturze, z pewnością temu nie służy. Świadczą o tym przywoływane przez Prezesa Jarosława Kaczyńskiego przykłady takich państw, jak Francja, Szwecja, Wielka Brytania czy wreszcie Niemcy.

Do tego dochodzą bulwersujące wypowiedzi niemieckich polityków, które mają charakter gróźb wobec Polski. Dlaczego rząd nie zareagował, gdy niemiecki Minister Spraw Wewnętrznych zagroził nam obcięciem funduszy europejskich, zaś przewodniczący Parlamentu Europejskiego wzywał do „użycia siły” wobec naszego kraju? Odpowiedzią Polski powinno być natychmiastowe wezwanie do MSZ niemieckiego ambasadora oraz przedstawiciela Unii Europejskiej w naszym kraju. Jesteśmy dużym państwem położonym w samym sercu Europy, które nie powinno sobie pozwalać na uleganie szantażom.

Na wyzwania, którymi często argumentuje się konieczność przyjmowania coraz większej liczby imigrantów, odpowiedzią może być repatriacja. Gdyby władza rzeczywiście dążyła do rozwiązania problemu niżu demograficznego, od dawna mielibyśmy opracowaną strategię sprowadzania do Polski osób zesłanych na Wschód i ich potomków. Sprawa repatriantów ma także wymiar moralny. Hańbą III Rzeczpospolitej jest fakt, że 25 lat po zmianie systemu tylu naszych rodaków wciąż czeka na możliwość powrotu do kraju.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.