TYLKO U NAS. Wstrząsająca relacja z Węgier i ostrzeżenie dla Polski: "Nie możemy przyjmować młodych facetów upchniętych tutaj przez ISIS. To piąta kolumna!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA/GYORGY VARGA
Fot. PAP/EPA/GYORGY VARGA

Jak twoim zdaniem powinien zachować się polski rząd? Niektóre środowiska podkreślają, że powinniśmy przyjmować tylko tych uchodźców, którzy są nam bliscy kulturowo.

Po pierwsze, mamy bliskich nam kulturowo Polaków z Donbasu. Po drugie, mamy Polaków w Kazachstanie, na Syberii, itd. Po trzecie, jeżeli chcielibyśmy przyjmować obcokrajowców, to mamy bliskich nam kulturowo Ukraińców z Donbasu, regionu ogarniętego wojną. Dopiero w dalszej kolejności mamy chrześcijan syryjskich. Tu jednak pojawiają się pewne problemy. W jednej parafii została przyjęta rodzina, a gdy okazało się, że będą musieli pracować, wyjechali do Niemiec. Musimy mieć świadomość, że ci ludzi nie zostaną w naszym kraju. Natomiast Polacy z państw dawnego ZSRR chcą tu żyć. Nie możemy przyjmować młodych facetów upchniętych tutaj przez ISIS. To piąta kolumna! Jeśli 1 proc. stanowią zamachowcy, to z tych 12 tys. będzie 120 osób. We Włoszech radykalnych islamistów jest już 5 proc. Mamy zatem już 600 osób, które mogą wysadzić się w warszawskim metrze, na krakowskich Balicach czy w autobusie pod Tarnowem. Musimy wzmocnić ochronę granic. Dobrym pomysłem byłaby reaktywacja KOP, który strzegłby granicy przed nielegalnymi imigrantami, wzmocnienie Straży Granicznej czy powołanie Obrony Terytorialnej – na Węgrzech działa to świetnie.

Takie rozwiązania jednak kosztują…

Policzyliśmy, że MON musiałby przeznaczyć na reaktywację KOP 500 mln zł, co stanowi niewielki wydatek zważywszy na 2 proc. PKB, które jest przeznaczone na obronność. Musimy pamiętać, że imigranci są czynnikiem całkowicie obcym. Nic nie umieją, nie znają języków, pożądają naszego socjalu, choć przecież gros z nich stanowią młodzi silni mężczyźni, którzy mogliby pracować lub walczyć. Często słyszymy, że Polacy też byli kiedyś uchodźcami i zostali przyjęci w Iranie. Zwróćmy jednak uwagę na archiwalne fotografie – widzimy kobiety i dzieci, mężczyźni walczyli na frontach II wojny światowej. My spotykaliśmy młodych, zdrowych, silnych mężczyzn. Widać to zresztą na zdjęciach, które z trudem przedostają się do mediów głównego nurtu, które nami manipulują, a często serwują kłamstwa w żywe oczy.

Rozmawiał Aleksander Majewski

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych