Krzysztof Rak: Merkel zrobiła Kaczyńskiemu prezent wyborczy. „Premier Ewa Kopacz sama wpadła we własne sidła”

Działania Angeli Merkel ws. imigrantów pokazały, że deklaracje Ewy Kopacz o europejskiej solidarności stały się pustymi frazesami. Tym sposobem kanclerz Niemiec mogła sprawić najlepszy polityczny prezent Jarosławowi Kaczyńskiemu. Przy obecnych nastrojach społecznych zwycięstwo PiS w wyborach parlamentarnych jest już niemal przesądzone.

Stanowisko rządu federalnego to niespodziewany cios dla premier Kopacz. Przeczy jej zapewnieniom, że w sprawach polityki imigracyjnej nie jesteśmy szantażowani przez Berlin i stolice innych europejskich mocarstw

— pisze Krzysztof Rak na portalu Onet.pl.

Polska premier sama wpadła we własne sidła. Całą kampanię wyborczą oparła bowiem na zgranym koncepcie straszenia Jarosławem Kaczyńskim. Obecny kryzys wykorzystała do ataku na PiS, że nie pała on takim samym gorącym afektem do imigrantów jak Platforma. I tu rozminęła się z nastrojami zwykłych Polaków, którzy nie podzielają miłości do obcych, demonstrowanej przez polityczno-medialnych pięknoduchów

— tłumaczy Rak.

Publicysta zwraca uwagę, że szefowa polskiego rządu nie reagowała na krytykę ze strony europejskich polityków.

Ewa Kopacz nie odpowiedziała na połajanki Junckera, Schulza i de Maiziera, mimo iż wie, jak alergicznie Polacy reagują na krytykę z zagranicy. A przecież uderza ona bezpośrednio w politykę jej rządu. Premier Kopacz, chowając głowę w piasek, niweczy dotychczasowe nieśmiałe próby budowy wizerunku silnego przywódcy na trudne, kryzysowe czasy. Pozostawia wyborców z wrażeniem, że Platforma cierpi na schizofrenię w kwestii przyjmowania imigrantów: jest za (w Polsce), a nawet przeciw (w Brukseli)

— zaznacza komentator Onetu.

Stara prawda marketingu politycznego głosi, że wyborów się nie wygrywa, a jedynie przegrywa. Zgodnie z nią, to nie Jarosław Kaczyński wygra najbliższe wybory parlamentarne, a przegra je Ewa Kopacz. A wszystko za sprawą Angeli Merkel

— puentuje Krzysztof Rak.

gah/Onet.pl