Mariusz Kamiński: Stanowisko rządu jest niekonkretne. Brakuje informacji. Uchodźcom możemy pomagać, ale poza terenem Polski. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

W wypadku uchodźców czeczeńskich rząd wykazał się ogromną hipokryzją, ponieważ wielu z Czeczeńców otrzymało odmowę statusu uchodźców. Po czym pozostawiono ich na ulicy

— mówi portalowi wPolityce.pl wiceprezes PiS Mariusz Kamiński.

wPolityce.pl: W Sejmie przedstawiciele rządu informowali o problemie imigrantów i sposobie na ich rozwiązanie. Po wysłuchaniu przemów premier, szefów MSW i MSZ oraz wiceministra Trzaskowskiego wie Pan i rozumie więcej? Polska jest dobrze przygotowana na rozwiązanie problemów?

Mariusz Kamiński: Niestety nie wiemy więcej. Ta informacja rządu jest niekonkretna. W dalszym ciągu nie mamy dalszych informacji. Rozumiem, że negocjacje trwają, ale nie znamy nawet jasnej deklaracji rządzących, nie mamy żadnych danych dotyczących strategii negocjacyjnej. Rozumiem, że taktyka jest sprawą, o której nie należy głośno mówić. Jednak my nie znamy nawet strategii, czy rząd będzie chciał przyjmować dużą liczbę obcych nam kulturowo migrantów, jak chcemy pomóc ludziom, których życie jest zagrożone.

Im w Pana ocenie należy pomagać? Czy może PiS uznaje, że o pomocy nie ma mowy?

Oczywiście im trzeba pomagać, ale pamiętajmy, że to nie musi się odbywać na terenie naszego kraju. Mówił o tym prezes Jarosław Kaczyński, że uchodźcom możemy pomagać, ale poza terenem Polski. Bardzo wielu uchodźców znajduje się na terenie Turcji. Tam nie ma walk, ci ludzie mieszkają w obozach, w miasteczkach namiotowych. Oni powinni mieć zapewnione standardy humanitarnego traktowania. Nie możemy być obojętni na cierpienia tych ludzi, ale możemy im pomagać tam. Nie powinniśmy, pod zewnętrzną presją, otwierać szeroko drzwi dla imigrantów ekonomicznych. To jest nonsens.

Jest w Pana ocenie szansa na to, by uchodźców i imigrantów rozdzielić i przyjąć do Polski jedynie uchodźców?

Na pewno nie ma na to szans w krótkim okresie, tego nie da się zrobić z dnia na dzień. Doświadczenie uczy, mieliśmy przecież doświadczenia z uchodźcami czeczeńskimi, że jedynie kilka procent uchodźców jest w stanie wykazać, że z racji działalności politycznej ich wolność i życie są zagrożone w kraju, z którego uciekli. Pozostali, zdecydowana większość, to są imigranci ekonomiczni. W wypadku uchodźców czeczeńskich rząd wykazał się ogromną hipokryzją, ponieważ wielu z Czeczeńców otrzymało odmowę statusu uchodźców. Po czym pozostawiono ich na ulicy.

Co się z nimi stało?

Oni wylądowali w przyczółkach dla bezdomnych, a potem pojechali na Zachód do Europy, tam, gdzie była dla nich jakaś propozycja, gdzie byli ich ziomkowie. Oni trafili do krajów, które miały przeszłość kolonialną, więc istnieją silne muzułmańskie mniejszości. Tam ich sytuacja była zupełnie inna.

Sprawa Czeczeńców była częścią debaty publicznej w ostatnich tygodniach. Premier Kopacz wskazała na Pana wypowiedź sprzed kilku lat, wskazując, że kiedyś apelował Pan o przyjmowanie uchodźców z Czeczenii, a dziś jest Pan sceptyczny. Czy te dwie sytuacje były analogiczne?

W czasie wojny czeczeńskiej, gdy dotarła do Polski fala migrantów, apelowałem do obecnego wiceministra spraw wewnętrznych, który był wtedy szefem urzędu ds. cudzoziemców, pana Stachańczyka o humanitarne podejście do uchodźców. Tamci ludzie byli w bardzo trudnej sytuacji, oni uciekali spod bomb. Dla tych ludzi Polska była pierwszym bezpiecznym krajem. To było jeszcze przed Pomarańczową Rewolucją i Ukraina była dla nich bardzo niebezpieczna. Tam partyzantów czeczeńskich wydawano Rosji, tam służby zabijały czeczeńskich opozycjonistów. Polska to był pierwszy kraj, w którym Czeczeni mogli odetchnąć. Dla nich nie było w Polsce żadnej litości, żadnych względów. Osobiście odpowiada za to minister Stachańczyk, który dziś apeluje o humanitaryzm. Tej litości i serca Stachańczyk nie miał dla Czeczenów. Dla nich nie było w Polsce żadnej oferty, oni wyjechali z Polski. Zostali u nas nieliczni.

Widząc co dzieje się w sprawie imigrantów często padają pytania dotyczące bezpieczeństwa i zagrożenia terrorystycznego. To bezpodstawne straszenie?

Nie, to nie jest bezpodstawne straszenie. Nie znamy dziś planów Państwa Islamskiego. Wiemy, że oni mówią o dżihadzie, czyli o totalnej wojnie religijnej i zwalczaniu „niewiernych”. Ci ludzie są gotowi na wszystko. Nie chcę tych ludzi krzywdzić, bo większość emigrantów to biedni ludzie, szukający bezpieczeństwa socjalnego, ale niewątpliwie wśród nich mogą być osoby niebezpieczne. Takie osoby będą wykorzystywać możliwości, jakie daje im bezradność Unii Europejskiej i naiwne wpuszczanie wszystkich w granice UE wbrew granicom prawa.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych