Konwencję Platformy Obywatelskiej rozpoczęło zbiorowe robienie selfie. Wymowne. Na tym symbolicznym geście można by ją właściwie zakończyć. Każdy kolejny tylko potwierdzał, że PO jest narcystycznie skupiona na samej sobie i zainteresowana jedynie utrzymaniem władzy. Ewa Kopacz ledwie zarysowała szkic programowy, pozostawiając wrażenie, że sama nie ogarnia całości zmian, jakie zapowiada. Wolała się skupić na tym, co potrafi najlepiej – na straszeniu Jarosławem Kaczyńskim i jego partią.
Miały być fajerwerki, muzyczne show i gospodarcza rewolucja. Był wodzirejski festyn i programowa dezorientacja. Ewa Kopacz nie potrafiła przedstawić szczegółów swojego programu. Jej politycy także. Widać tajemną wiedzę nt. radykalnego obniżenia podatków i likwidacji wszystkich możliwych składek – od ZUS, NFZ po członkowskie – ma tylko dwóch gentelmenów.
Zaprosiłam do siebie dwóch największych liberałów i dwóch największych sknerusów, czyli Lewandowskiego i Szczurka. I mówię do nich: Polacy muszą zarabiać. (…) Przynieśli prawdziwy projekt! Prawdziwy projekt a nie pierścionek z tombaku tak jak w PiS-ie
— wyznała Kopacz z bazarową prostotą. Chwilę potem Janusz Lewandowski ujawniał szczegóły przedwyborczych obiecanek partii, która nie raz już rzucała słowa na wiatr. Sam komisarz kilka lat temu obiecywał, że tylko Platforma gwarantuje Polsce zdobycie wysokich funduszy z Unii.
Obietnica okazała się farsą, a sam Lewandowski po wyborach do Europarlamentu skwitował sprawę prosto:
Brałem udział w tych nieco durnych klipach, ale to była kampania Czy można dziś traktować jego słowa poważnie? Zwłaszcza takie:
Jeśli się patrzy trzeźwo, to trudno dziś w Polsce zobaczyć ruiny, a jeszcze trudniej wypatrzyć w tych ruinach głodujące dzieci.
Ewa Kopacz prowadziła swoją narrację w podobnym tonie. Każda sprawa została zwieńczona przytykiem do Prawa i Sprawiedliwości. Pewnie dlatego tak niewiele czasu pozostało na realne przedstawienie własnego programu.
Mimo, że Ewa Kopacz podniosła wątek imigrantów, nie odniosła się do skandalicznej wypowiedzi Martina Schulza, który zapowiedział przymuszenie krajów unii do wspólnotowej solidarności ws. imigrantów. Nie wspomniała też o nakazie przyjęcia przez Polskę 13 tysięcy uchodźców, który pojawił się w unijnych planach. Dlaczego? Musiałaby przy tej okazji wyrazić pretensję do Króla Europy Donalda Tuska, który namaścił ją na obecne stanowisko i który, jako Król Europy na takie naciski się zgadza. Winnych poszukała więc tam, gdzie zwykle.
Nie ulegnę szantażowi! Ale nie temu szantażowi z Brukseli, bo jego nie ma. Nie ulegnę szantażowi PiSu
— stwierdziła Kopacz, po czym poszła w stronę zagadnień światopoglądowych, które zapoczątkował już w pierwszym przemówieniu prezydent Poznania. Oświadczył, że Polacy nie chcą państwa wyznaniowego.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Konwencję Platformy Obywatelskiej rozpoczęło zbiorowe robienie selfie. Wymowne. Na tym symbolicznym geście można by ją właściwie zakończyć. Każdy kolejny tylko potwierdzał, że PO jest narcystycznie skupiona na samej sobie i zainteresowana jedynie utrzymaniem władzy. Ewa Kopacz ledwie zarysowała szkic programowy, pozostawiając wrażenie, że sama nie ogarnia całości zmian, jakie zapowiada. Wolała się skupić na tym, co potrafi najlepiej – na straszeniu Jarosławem Kaczyńskim i jego partią.
Miały być fajerwerki, muzyczne show i gospodarcza rewolucja. Był wodzirejski festyn i programowa dezorientacja. Ewa Kopacz nie potrafiła przedstawić szczegółów swojego programu. Jej politycy także. Widać tajemną wiedzę nt. radykalnego obniżenia podatków i likwidacji wszystkich możliwych składek – od ZUS, NFZ po członkowskie – ma tylko dwóch gentelmenów.
Zaprosiłam do siebie dwóch największych liberałów i dwóch największych sknerusów, czyli Lewandowskiego i Szczurka. I mówię do nich: Polacy muszą zarabiać. (…) Przynieśli prawdziwy projekt! Prawdziwy projekt a nie pierścionek z tombaku tak jak w PiS-ie
— wyznała Kopacz z bazarową prostotą. Chwilę potem Janusz Lewandowski ujawniał szczegóły przedwyborczych obiecanek partii, która nie raz już rzucała słowa na wiatr. Sam komisarz kilka lat temu obiecywał, że tylko Platforma gwarantuje Polsce zdobycie wysokich funduszy z Unii.
Obietnica okazała się farsą, a sam Lewandowski po wyborach do Europarlamentu skwitował sprawę prosto:
Brałem udział w tych nieco durnych klipach, ale to była kampania Czy można dziś traktować jego słowa poważnie? Zwłaszcza takie:
Jeśli się patrzy trzeźwo, to trudno dziś w Polsce zobaczyć ruiny, a jeszcze trudniej wypatrzyć w tych ruinach głodujące dzieci.
Ewa Kopacz prowadziła swoją narrację w podobnym tonie. Każda sprawa została zwieńczona przytykiem do Prawa i Sprawiedliwości. Pewnie dlatego tak niewiele czasu pozostało na realne przedstawienie własnego programu.
Mimo, że Ewa Kopacz podniosła wątek imigrantów, nie odniosła się do skandalicznej wypowiedzi Martina Schulza, który zapowiedział przymuszenie krajów unii do wspólnotowej solidarności ws. imigrantów. Nie wspomniała też o nakazie przyjęcia przez Polskę 13 tysięcy uchodźców, który pojawił się w unijnych planach. Dlaczego? Musiałaby przy tej okazji wyrazić pretensję do Króla Europy Donalda Tuska, który namaścił ją na obecne stanowisko i który, jako Król Europy na takie naciski się zgadza. Winnych poszukała więc tam, gdzie zwykle.
Nie ulegnę szantażowi! Ale nie temu szantażowi z Brukseli, bo jego nie ma. Nie ulegnę szantażowi PiSu
— stwierdziła Kopacz, po czym poszła w stronę zagadnień światopoglądowych, które zapoczątkował już w pierwszym przemówieniu prezydent Poznania. Oświadczył, że Polacy nie chcą państwa wyznaniowego.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/265166-konwencja-bezprogramowa-pogrzebala-po-kopacz-zapowiada-jeszcze-wiecej-wolnosci-podporzadkowanie-sie-unii-i-przyjazny-rozdzial-kosciola-od-panstwa-chyba-podziekujemy