Rostowski, Nowak, Sikorski... Skandaliści odchodzą z Sejmu, ale bieda im nie grozi

Wraz z końcem tej kadencji parlamentu posłami przestaną być politycy, którzy z Sejmu odchodzą w atmosferze skandalu. Jak zauważa „Super Express”, większość z nich w trakcie swojej kariery zgromadziła ogromny majątek.

Były minister finansów Jan Vincent Rostowski, któremu Polacy „zawdzięczają” podwyżkę podatków i wieku emerytalnego, może pochwalić się oszczędnościami i nieruchomościami o wartości ok. 23 mln złotych. Rostowski ma 3 domy, 5 mieszkań oraz 570 tys. zł oszczędności. Jest jednym z głównych bohaterów afery podsłuchowej. Dzięki „taśmom prawdy” Polacy dowiedzieli się, że prominentny polityk PO gustuje w wykwintnych daniach i drogich alkoholach na koszt podatników oraz sprośnych dowcipach. Podobne zamiłowania ma jego współbiesiadnik z restauracji „Sowa i Przyjaciele”, Radosław Sikorski, który zasłynął m.in. nawoływaniem do „wyrżnięcia watahy” oraz wysyłaniem BOR po pizzę. Majątek byłego marszałka Sejmu, w skład którego wchodzą pałac i dwa mieszkania, to ok. 7,5 mln złotych. Z kolei Ryszard Kalisz, który publicznie prał brudy, kłócąc się w tabloidach z matką swojego pierwszego dziecka, dysponuje dobrami wartymi ponad 3 mln złotych (nieruchomości za 2,5 mln zł i ponad pół miliona złotych oszczędności).

„Super Express” opisuje również majątki innych skompromitowanych posłów. Nie są one już tak pokaźne, jak te należące do wyżej wymienionej trójki, ale na przykład taki Sławomir Nowak, który pożegnał się z pracą na Wiejskiej nieco wcześniej, także nie ma powodów do narzekań. Były minister transportu, lubujący się w drogich zegarkach, którymi chętnie chwali się na ręce, ale już nie w oświadczeniu majątkowym, posiada 770 tys. złotych, z czego 700 tys. to wartość mieszkania, a reszta to oszczędności. Tabloid przypomina również sprawę Adama Hofmana, któremu zaszkodziła tzw. afera madrycka. Ten polityk jest znacznie mniej majętny od pozostałych - posiada 20 tys. zł oszczędności oraz mieszkanie za 450 tys. zł.

Bycie posłem opłaciło się takim politykom jak Rostowski czy Sikorski. Szkoda, że poczucia udanej inwestycji w związku z ich wysokimi pensjami nie mają podatnicy.

bzm/se.pl